Coś więcej niż śpiew

Agnieszka Małecka

|

Gość Płocki 16/2023

publikacja 20.04.2023 00:00

Być tu chórzystą to duma, ale i ciężka praca. Jej dobre owoce można jednak zbierać przez dalsze życie, niekoniecznie będąc solistą opery narodowej.

	Chociaż jeżdżą po całym świecie, najważniejszym miejscem dla nich pozostaje płocka katedra. Chociaż jeżdżą po całym świecie, najważniejszym miejscem dla nich pozostaje płocka katedra.
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Płocki chór Pueri Cantores Plocenses świętuje ćwierćwiecze. Zamyka się w nim mnóstwo koncertów, wyjazdów, konkursów, nagród i wiele młodych osób, które tworzyły i tworzą tę grupę śpiewaczą. Wszystko zaczęło się w 1998 r. od naboru w płockich szkołach. Annie i Wiktorowi Bramskim udało się wtedy utworzyć 40-osobowy chór chłopięcy, który stał się członkiem Polskiej Federacji Pueri Cantores. W 2006 r. został połączony z Puellae Cantates Plocenses i liczy dziś 144 osoby. Mogłoby się wydawać, że w jego działalności chodzi przede wszystkim o wspaniałe występy, o coraz doskonalsze umiejętności, które pozwalają wykonać dzieła takiego formatu jak „Requiem” Mozarta, czy „Miserere mei, Deus” Gregorio Allegriego (wykonanie PCP zarejestrowane w katedrze w Pelplinie można oglądać na YouTube). Jednak doświadczenie pokazuje, że bycie w tym chórze kształtuje nie tylko talenty wokalne, ale całego człowieka.

Bagaż doświadczeń

– Dlaczego ten chór? Bo lepszego nie ma… – uśmiecha się mama dwóch chórzystek, Małgorzata Maciejewska. – Przede wszystkim jednak jest to świetna jednostka wychowawcza, która pomogła ogromnie nie tylko mojemu dziecku, ale i wielu innym odnaleźć właściwą drogę, gdy trochę pobłądziły. Wymaga on dużego zaangażowania, pochłania wiele czasu, ale na pewno warto, szczególnie w tym świecie, w którym dzieci tak łatwo wpadają w uzależnienia od internetu, narkotyków czy innych używek – przekonuje pani Małgorzata. Owszem, panuje tu rygor, dodaje mama Wiktorii i Oliwii, ale jej córki mimo tej dyscypliny uwielbiają być chórzystkami. Starsza z nich w Pueri et Puellae Cantores Plocenses jest od 12 lat i już kilkakrotnie musiała wybierać między innymi zajęciami dodatkowymi, jednak zawsze wygrywał chór. Młodsza córka pani Maciejewskiej dołączyła niedawno, bo sama tak chciała. – Dzieci są ze sobą zgrane, świetnie się rozumieją. Panuje tam ogromne poczucie wspólnoty, jak w jednej, dużej rodzinie. Państwo Bramscy mają bardzo dobry kontakt z nimi, ale też i z nami, rodzicami – uważa mama chórzystek. Repertuar chóru, owszem, jest trudny i ambitny, ale jej zdaniem właśnie to może być dla części dzieci i młodzieży magnesem. Tu uczą się innej muzyki niż ta, która jest popularna wśród ich rówieśników.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.