Tak jakby mieli szósty zmysł wyczulony na osoby w potrzebie. A do tego nieprzeciętne zasoby energii, optymizmu i zwyczajnej sympatii do ludzi. Supermoce wolontariuszy Caritas to jeden z kluczowych elementów sukcesu działań tej organizacji.
Przed pandemią organizowane były spotkania integracyjne dla członków kół z diecezji w podziękowaniu za zaangażowanie; na zdjęciu: wyjazd do Popowa w 2017 r.
Agnieszka Małecka /Foto Gość
Pomagamy wszyscy, choćby wkładając co jakiś czas drobną ofiarę do puszki, albo zakupiony produkt do koszyka sklepowego podczas zbiórki żywności. Ale są ludzie, którzy bezinteresownie stoją przy tych koszykach długie godziny, a potem przygotowują paczki dla potrzebujących; więcej, wyszukują takie osoby, odwiedzają je w domach, robią im zakupy. To wolontariusze m.in. Caritas, rozsiani po miastach i niewielkich miejscowościach.
Nie zniechęcać się
− Na pewno dobro wraca, ale przecież nikt z nas nie oczekuje żadnej rekompensaty. Działamy zespołowo, razem stoimy na zbiórkach, razem robimy paczki, odwiedzamy naszych podopiecznych − mówi Barbara Ambroziewicz, która przewodzi 10-osobowemu kołu Caritas w dużej parafii pw. Świętego Krzyża na płockich Podolszycach. Są tu i panie, i panowie, co łamie stereotypy, że działalnością charytatywną zajmują się tylko kobiety. Trudno za to zachęcić młodzież, ale to problem dość powszechny. Panią Barbarę szczególnie cieszy fakt, że dzięki specjalnemu programowi pomocowemu Caritas − tzw. kartom zakupowym do konkretnych sieci sklepów spożywczych – mogą podratować bardzo skromny budżet osób, których emerytura nie przekracza 1300 zł. − Co roku rozdajemy karty na 10 miesięcy po 160 zł.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.