W hospicjum stacje Drogi Krzyżowej rozpisują się konkretnie na życie, chorobę i odchodzenie. Ostatnie słowo nie należy jednak do śmierci.
◄ Krzyż daje człowiekowi nadzieję i perspektywę pełni życia.
Henryk Przondziono /Foto Gość
Pytanie o nadzieję w miejscu, gdzie przebywają chorzy u kresu życia, może wydawać się nielogiczne. Jednak doświadczenie pracowników i wolontariuszy hospicjów pokazuje, że powraca ona już z chwilą ustąpienia bólu i zwiększenia komfortu funkcjonowania. Więcej, można ją zobaczyć w człowieku nawet wtedy, gdy nie ma on już ziemskiej perspektywy. W takich przypadkach chyba najbardziej nadzieja wiąże się z wiarą.
Poza bólem i lękiem
– Nadzieja jest wpisana w nasze człowieczeństwo – uważa Anna Łach, kierownik Hospicjum Stacjonarnego Caritas w Pułtusku, która od lat pracuje w opiece paliatywnej. W hospicjum ma często do czynienia ze śmiercią, ale paradoksalnie może jeszcze częściej z nadzieją. Na co dzień widzi, jak ludzie chorzy potrafią walczyć o każdy dzień. – Gdy ktoś trafia do nas, najczęściej ma nadzieję, że pomożemy uśmierzyć mu ból i nie będzie sam. Tutaj życie toczy się normalnie, odbywają się codzienne rytuały i chorzy w miarę możliwości uczestniczą w nich aktywnie. Hospicjum to wbrew pozorom miejsce, gdzie nadziei jest naprawdę dużo. Często widzimy sytuacje, gdy pacjent paliatywny, po otrzymaniu odpowiednich leków uśmierzających lub niwelujących określone dolegliwości towarzyszące chorobie, zaczyna snuć plany na kolejne dni, tygodnie. Zapala się w nim światełko, że będzie lepiej. My tej nadziei nigdy nie gasimy, chociaż jednocześnie nie podtrzymujemy chorych w złudzeniach – wyjaśnia szefowa pułtuskiego hospicjum Caritas.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.