Różnią się wiekiem, zawodem, doświadczeniem życiowym, a jednak wszystkie wybrały ten sam mundur.
◄ Coraz więcej pań decyduje się, by podjąć służbę w Wojskach Obrony Terytorialnej. Z jednej strony – by się sprawdzić i pokonać swoje ograniczenia, z drugiej – by służyć lokalnym społecznościom.
Marek Szyperski
Wśród żołnierzy terytorialsów około 20 proc. w skali kraju stanowią kobiety. Zakładając mundur WOT, podejmują się łączyć życie rodzinne i pracę zawodową lub studia ze służbą i szkoleniami, co nierzadko wymaga pewnych wyrzeczeń. Mimo to nie brakuje pań chętnych do tej formacji, która stawia sobie za cel obronę i wspieranie lokalnych społeczności w różnych sytuacjach kryzysowych.
Gdy złapie się bakcyla
– W naszej brygadzie odsetek kobiet jest bardzo zbliżony do średniej krajowej i waha się od 18 do 20 proc. Oczywiście, motywacje wstąpienia bywają różne, ale zauważamy, że trwająca od roku wojna w Ukrainie, tuż za naszą wschodnią granicą, pogłębiła zainteresowanie WOT. Mamy sporo zgłoszeń, telefonów, także od kobiet. W ostatnich 16-dniowych szkoleniach połowę uczestników stanowiły panie – mówi Elżbieta Obrębska, rzecznik prasowy 5 MBOT, obejmującej m.in. Ciechanów. W tej brygadzie od niedawna służy 21-letnia Ewa Bielak, studiująca na II roku logistyki, która zainteresowała się wojskiem dzięki programowi MON – tzw. Legii Akademickiej, czyli ochotniczym szkoleniom studentów. – Uczestniczyłam w takim letnim, 6-tygodniowym szkoleniu w Grudziądzu i wojsko spodobało mi się do tego stopnia, że nie potrafiłam po powrocie odnaleźć się w domu. Postanowiłam wstąpić do Wojsk Obrony Terytorialnej, dzięki czemu mogę łączyć służbę ze studiami – opowiada pani Ewa, która, co ciekawe, w wolnym czasie jest też modelką.
Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.