Cuda pod gruzami

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 7/2023

publikacja 16.02.2023 00:00

Nie kochamy Koheleta, oj nie. „Marność nad marnościami” w XXI wieku brzmi złowieszczo, „wszystko marność” może dołować i wpędzić w depresję.

Cuda pod gruzami

Trudno się temu dziwić, wszak słowa biblijnego mędrca właściwie zrozumieć można tylko z perspektywy wiary. W to, że w doczesności ocieramy się o marność, w tym swoich poczynań i niedociągnięć, a Jedynym, w którym należy całkowicie złożyć nadzieję, jest Bóg. Takie to refleksje mi się nasunęły w ramach przygotowania do Środy Popielcowej. Ciekawe, że obrzęd posypania głów popiołem wciąż cieszy się popularnością i stanowi obowiązkowy punkt w kalendarzu wielu katolików, choć z innymi praktykami religijnymi, na przykład Eucharystią, już tak dobrze nie jest. À propos Koheleta wspomnę, że w naszym katolickim kaznodziejstwie Koheletów nie brakowało, wśród nich najbardziej w pamięć zapadł mi ksiądz Karol Antoniewicz, autor słynnej pieśni „W krzyżu cierpienie”. Jedną z jej fraz – „w krzyżu miłości nauka” – wybraliśmy na przewodni motyw tegorocznego Wielkiego Postu. W jednym ze swoich kazań popielcowych ks. Antoniewicz przywołał obraz prochów – tych „żyjących”, czyli każdego z nas, i tych spoczywających już w mogiłach. Równość tych pierwszych uznał za marzenie, i słuszne jest przypomnienie tego w czasach, w których porównujemy się nieustająco z innymi. Równość drugich, czyli zmarłych, nowością dla nikogo nie jest, każdy zna wszak porzekadło, że śmierć nie robi sobie nic z naszych ludzkich kryteriów wartościowania.

Pisząc te słowa, mam oczywiście przed oczami obrazy z Turcji i Syrii. Nieszczęście tysięcy osób, ból, cierpienie, w tym tych najsłabszych, po raz kolejny prowokują do myślenia o naszej ludzkiej kondycji, o tym, co naprawdę ważne i nieprzemijające. Jest w tej mrocznej otoczce pyłu i kurzu gruzów tamtejszych miast pewien mały promień światła. Mam nadzieję, iż nikogo nie urażę wyznaniem, że czytając tekst Beaty Zajączkowskiej „Cuda pod gruzami” (ss. 50–52), która opisała m.in. historię małej dziewczynki urodzonej w zawalonym domu, połączonej jeszcze pępowiną z matką, która już nie żyła, i nazwanej Aya, czyli „cud”, tak właśnie pomyślałem. Odpowiedź na pytanie o „marność” i przemijanie tego świata próbujemy czasem zbyć, nie zastanawiając się nad tym, co chce nam przez to powiedzieć Stwórca. Może w końcu trzeba spróbować sobie jej udzielić? Popielec to dobra ku temu okazja.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.