Odlewanie świec nie za pomocą formy, ale na specjalnym kole to w Starej Białej już niemal stuletnia praktyka, pielęgnowana w związku ze świętem Matki Bożej Gromnicznej.
▲ Wspólna praca nad jedną partią trwa kilka godzin.
Agnieszka Małecka /Foto Gość
Na pozór wydaje się to zupełnie proste. Należy miarowo polewać roztopionym woskiem kolejnych 59 bawełnianych knotów, przyczepionych do liczącej tyleż lat co tradycja obręczy, zawieszonej u sufitu. I tak kilkadziesiąt razy. A jednak potrzeba wprawy, by kolejne warstwy dobrze i równomiernie „osiadły”, tworząc w trakcie całego procesu długie, nieco stożkowate gromnice. Gdy woskowe plastry roztapiają się na węglowej kuchni, gryzący dym szczypie w oczy. Trochę boli kręgosłup, bo trzeba systematycznie się schylać, by zaczerpnąć gorącego wosku z ustawionej pod kołem miednicy. Jednym słowem, wyrób takich świec wymaga pewnego poświęcenia. A jednak przez blisko sto lat w parafii św. Jadwigi Śląskiej w podpłockiej Białej grupa mężczyzn – bractewnych – pieczołowicie tę tradycję pielęgnowała, najpierw przez dekady odlewając świece we własnych zabudowaniach gospodarczych, a od prawie dekady – w jednym z pomieszczeń parafialnych.
Dostępne jest 35% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.