Bo każdy jest dzieckiem

Agnieszka Małecka

|

Gość Płocki 50/2022

publikacja 15.12.2022 00:00

Od kilku tygodni w niejednym przedszkolu lub szkole małe „Maryjki”, „Józefki”, anioły, trzej królowie i pastuszkowie ćwiczą swoje role. Świat się zmienia, ale jasełka nie straciły świeżości i wdzięku. Warto je przygotowywać.

Wszyscy czekamy na bożonarodzeniowe widowisko w skali makro – czyli Orszaki Trzech Króli. Na zdjęciu: płocki OTK w 2018 roku. Wszyscy czekamy na bożonarodzeniowe widowisko w skali makro – czyli Orszaki Trzech Króli. Na zdjęciu: płocki OTK w 2018 roku.
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Żyją nimi przez dłuższy czas nie tylko mali odtwórcy ról, ale i dorośli, angażujący się w ich realizację. Tak jest na przykład w pułtuskim Niepublicznym Katolickim Przedszkolu im. Świętej Rodziny prowadzonym przez siostry służki, gdzie uczęszcza 74 maluchów. Jak mówi dyrektor s. Marzena Gutowska, dzieci wiedzą, że cały ich wysiłek i trud związany z przygotowaniem jasełek jest dla Pana Boga, ale też dla rodziców i dziadków. To przedstawienie inne niż wszystkie, bo pełni funkcję wspólnototwórczą i łączy pokolenia. Rodzice z dbałością o szczegóły przygotowują stroje, a teksty scenariusza i kolęd szlifują z dziećmi panie nauczycielki. Same jasełka to okazja do rodzinnego świętowania.

– Organizujemy takie występy dwukrotnie, w połowie grudnia dla rodziców w połączeniu z wigilią przedszkolną, oraz dla babć i dziadków, którzy chyba najbardziej przeżywają występy swoich wnuków. Nawet jeśli dziecko jedynie stanie na scenie, przebrane za malutkiego anioła, to już są wielkie emocje, „bo to jest nasza wnusia”. Co więcej, ci dziadkowie i babcie często mieszkają w innych miejscowościach i jasełka są okazją do spotkania rodzinnego i wspólnego obiadu. Dla nas, nauczycieli – „cioć”, jest ważne, że my też jesteśmy pośród nich, możemy z nimi porozmawiać i wspólnie się cieszyć – mówi s. M. Gutowska.

Dostępne jest 37% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.