Zmienia się scenografia, zostaje prawda

Agnieszka Małecka

|

Gość Płocki 48/2022

publikacja 01.12.2022 00:00

Ambicją ewangelizacyjnego Teatru Trzeciego z Płocka zawsze było nie tyle dawanie gotowych odpowiedzi, ile stawianie ważnych pytań. Tym razem to pytania o świętość w zwyczajnym życiu.

	Scena finałowa etiudy, w której Sandra ginie w wypadku samochodowym, jadąc na spotkanie Wspólnoty Papieża Jana XXIII. Scena finałowa etiudy, w której Sandra ginie w wypadku samochodowym, jadąc na spotkanie Wspólnoty Papieża Jana XXIII.
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Kiedy w finale tegorocznego przeglądu etiud o świętych i błogosławionych w płockiej Mediatece Teatr Trzeciego otrzymał jeden z laurów, zaskoczenie i radość były ogromne. – Widzieliśmy, że są grupy bardziej doświadczone, w dodatku mają fajne stroje. Myśleliśmy, że nie mamy szans. Gdy nas wyczytano, były tak wielkie emocje, że się prawie popłakaliśmy – wspominają Wiktoria, Natalia, Camila, Tola, Nadia, Gabriel i Bartosz, uczniowie klas VI i VII. Przygodę z Melpomeną zaczęli dzięki ks. Jackowi Gołębiowskiemu, który jest proboszczem w parafii pw. Świętego Krzyża w Płocku, a zarazem założycielem Teatru Trzeciego.

To grupa artystyczna z ponad 10-letnią ciekawą historią. Inspiracja wyszła od ks. Jacka, gdy katechizował w III Liceum Ogólnokształcącym w Płocku, ale opiekę merytoryczną nad tym teatrem ewangelizacyjnym od początku sprawuje Adam Łoniewski, aktor i reżyser z Łodzi, związany również z duszpasterstwem salezjańskim (m.in. współtworzył z żoną reaktywowane misterium Męki Pańskiej w Czerwińsku). Ten rys profesjonalizmu zawsze przyciągał młodzież i zaowocował kilkoma spektaklami na wysokim poziomie. Od początku jego ideą było stawianie trudnych pytań i opowiadanie o Bogu i wierze, ale nie wprost, nie natrętnie i kaznodziejsko. To się udawało również dzięki wielkiemu zapałowi i talentom młodzieży. – Jednak na jakieś 5 lat teatr po prostu zastygł. Jego ostatnimi przedsięwzięciami były spektakle „Alicjo, gdzie jesteś?” i „C’est la vie”, właściwie ich autorska sztuka – mówi ks. Jacek. – To rzeczywiście była bardzo mocna, fajna grupa – dodaje Adam Łoniewski. W tę ambitną tradycję po kilkuletniej przerwie wchodzi nowy narybek, który w ostatnich miesiącach dostał na warsztat historię beatyfikowanej włoskiej dziewczyny – Sandry Sabattini (1961–1984).

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.