Pokonują w sobie skutki pandemii

Agnieszka Małecka

publikacja 20.09.2022 17:21

Ćwiczą, gotują, wykonują prace plastyczne, uczą się, jak korzystać z internetu, wyjeżdżają na pielgrzymki... - od czerwca grupa seniorek w Wyszogrodzie korzysta z rozmaitych propozycji w ramach specjalnego projektu realizowanego przez UKSW.

Pokonują w sobie skutki pandemii Rębowo, 19.09. Podsumowanie projektu dla seniorów, służącego pokonywaniu skutków pandemii. Agnieszka Małecka /Foto Gość

Wczoraj w Rębowie koło Wyszogrodu odbyło się wstępne podsumowanie projektu. Wstępne, bo potrwa on tu jeszcze do listopada. - Teraz chce się wstawać rano i wychodzić z domu. Mamy tak dużo zajęć, że nie sposób nawet skorzystać ze wszystkich propozycji - opowiadały panie biorące udział w projekcie badawczym, prowadzonym od kilku miesięcy przez Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie wraz z Instytutem Pracy i Spraw Socjalnych oraz lokalnymi władzami samorządowymi.

Objął on w województwie mazowieckim trzy gminy - Przasnysz, Boguty-Pianki oraz właśnie Wyszogród. Można rzecz, że w tych trzech ośrodkach moduł kompleksowej pomocy skierowanej do szczególnie zagrożonej grupy po pandemii, jaką są seniorzy, jest "testowany", a jeśli okaże się skuteczny, będzie realizowany w każdej gminie w Polsce.

Jak zauważył ks. prof. Ryszard Czekalski, rektor UKSW, uczestniczący wczoraj w konferencji prasowej w świetlicy w Rębowie, to wzajemne wspieranie się w działaniu ludzi, a także tak różnych instytucji - uczelni, gminy, parafii, różnych miejscowych ośrodków kultury i opieki społecznej - pokazuje, że razem można zdziałać wiele.

- Nasi seniorzy przełamali bariery społeczne, mogli rozwijać swoje zainteresowania, bo w ramach tego projektu każdy znalazł coś dla siebie. Jednocześnie społeczeństwo zostało uczulone na potrzeby osób starszych - oceniła Monika Kaźmierczak, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Opieki Społecznej w Wyszogrodzie. Również burmistrz miasta i gminy Wyszogród widzi pierwsze dobre owoce projektu. - Nasze panie seniorki otworzyły się po pandemii i odnowiły swoje kontakty towarzyskie, co jest dla nas bardzo ważne. Mamy nadzieję, że uda nam się to przedsięwzięcie kontynuować, bo od stycznia będzie u nas funkcjonował klub "Senior plus" i te działania na pewno wpiszą się w nasz scenariusz - wyjaśniała burmistrz Iwona Gortat.

- My nawet nie przypuszczaliśmy, jakie problemy mają nasi seniorzy. Myślę, że pomogliśmy wielu osobom, choćby pod kątem pomocy psychologicznej. Podczas organizowanych paneli ludzie się otworzyli i wyrzucili z siebie to, co się nagromadziło w trakcie pandemii. Bardzo nas cieszy to, że poprzez ten projekt nasi seniorzy otworzyli się także na świat internetowy. Jedną z propozycji był też telefon zaufania, dzięki czemu uczestniczący mogli się zwrócić o pomoc w różnych obszarach życia. Naprawdę jest to projekt innowacyjny, który wprowadził wiele nowych działań - przekonywała burmistrz Wyszogrodu.

Ze strony UKSW, ale także jako proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Rębowie uczestniczy w tym projekcie ks. prof. Rafał Bednarczyk. Jak wyjaśnił, osoba duchowna w ramach tego projektu powinna włączać się także w działania realizowane przez inne podmioty, np. ośrodek kultury. Ważna jest obecność księdza przy takich okazjach, stworzenie możliwości rozmowy i wysłuchania.

- Przyjęliśmy w projekcie wstępne założenie, że religijność ma duże znaczenie dla tej grupy społecznej. Jednocześnie uświadamiamy sobie, że seniorzy mają szczególne potrzeby duchowe i dlatego trzeba ich postrzegać jako odrębną grupę, do której trzeba skierować konkretne propozycje. I takim konkretnym przejawem oferty duchowej dla seniorów są pielgrzymki, połączone ze zwiedzaniem ciekawych miejsc. Na wyjazdach jest okazja, by coś wspólnie przeżywać. Tak było podczas naszej pielgrzymki śladami bł. prymasa Stefana Wyszyńskiego do Warszawy i Choszczówki, gdzie mieszczą się Instytut Prymasowski, archiwum i jest wiele pamiątek, które pozostały po prymasie - mówił ks. prof. Bednarczyk.

A co mówiły o projekcie uczestniczki (akurat w Wyszogrodzie biorą w nim udział same panie)? Marianna Kowalczyk przyznała, że dał jej większą chęć do życia. - Kiedyś, jak wychodziłam na ulicę, miałam z kim porozmawiać. A przez pandemię jakby zginęli ludzie. Baliśmy się siebie nawzajem, nie wychodziliśmy z domów. Ona spowodowała zobojętnienie społeczeństwa. Z chwilą, gdy zaczęłam brać udział w tym projekcie, jest inaczej. Mam dużo zajęć, wiem, że muszę rano wstać i pójść na nie. Wiem też, że spotkam się z innymi uczestniczkami. Jest dużo dziedzin i nawet nie sposób wszystkich ogarnąć, ale z większości korzystamy. Ja najbardziej cenię sobie rehabilitację i możliwość korzystania ze sprzętu, niedostępnego normalnie w przychodni. Wspaniałe są zajęcia z gimnastyki. Ja jestem "70 plus", a na piłce robiłam akrobacje... Dla nas wszystkich było to zaskoczenie, ile możemy zrobić - opowiadała z uśmiechem pani Marianna podczas konferencji, częstując wraz z koleżankami owocem ich warsztatów kulinarnych - znakomitymi pierogami.

Oczywiście bywały chwile, że uczestniczki projektu musiały trochę zawalczyć o czas. - Jesteśmy babciami i w wakacje, gdy bywały u nas wnuki, czasem trudno było wygospodarować wolną chwilę - opowiadały. Ale było warto, bo to był czas dla nich, który teraz albo w przyszłości przyniesie owoce na różnych płaszczyznach życia.