Na moim biurku od wielu już lat stoi całkiem spory drewniany krzyż.
Postać Ukrzyżowanego wyrzeźbił na nim z drzewa oliwki nieznany Palestyńczyk. Pod stopami Jezusa umieścił szklany pojemnik z ziemią. Z Golgoty? Może. Ale na pewno z Ziemi Świętej.
Ten krzyż towarzyszy mojej codziennej walce o słowo, które potem przelewam na papier, mówię na ambonie lub w sali wykładowej. Kupiłem go u tamtego Palestyńczyka, żeby on miał za co żyć, a ja żebym go miał w tym właśnie miejscu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.