Ewa, Sylwia, Magda i Zuzanna − cztery kobiety i matki o różnych osobowościach, temperamentach i podejściu do życia opowiadały w Płocku o swoich doświadczeniach z taką formą nauki.
Z nauczania w domu można w każdej chwili zrezygnować, ale warto tego spróbować − takie przesłanie miały dla słuchaczy zaproszone do dyskusji panie.
Agnieszka Małecka /Foto Gość
Końcówka czerwca, czyli początek wakacji, może wydawać się nietypowym terminem na takie spotkanie. Jednak dla rodziców, którzy w nim uczestniczyli, to dobra okazja na rozważenie, czy edukacja domowa, wokół której zdążyło narosnąć sporo mitów, nie jest dobrą alternatywą nauki dla ich dzieci. Być może w podjęciu takiej decyzji pomogą doświadczenia czterech kobiet: Zuzanny Zarzyckiej, Magdy Karpieni, Sylwii Jabs i Ewy Zaręby, które ze swoimi mężami kilka lat temu wybrały właśnie taką ścieżkę.
Wszystkie są mamami kilkorga dzieci (od trojga do siedmiorga), osobami z wyższym wykształceniem, i z podobnym spojrzeniem na wartość rodziny. W punkcie wyjścia ich głos był wspólny, ale w szczegółach, takich jak motywacja, priorytety, codzienna rutyna, metody − opowieści się różniły. I to chyba dobrze, bo świadczy o tym, jak elastyczna jest propozycja nauczania domowego, dająca się zaaplikować do realiów życia i potencjału różnych rodzin.
Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.