Sekret s. Wiktoriany

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 20.06.2022 19:49

19 czerwca, w wieku 93 lat, zmarła s. Wiktoriana Bieniek ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Płocku.

S. Wiktoriana Bieniek zmarła w 93 roku życia i 75. roku życia zakonnego. S. Wiktoriana Bieniek zmarła w 93 roku życia i 75. roku życia zakonnego.
Archwium Siostr Matki Bożej Miłosierdzia w Płocku /FB

Była najstarszą siostrą w płockiej wspólnocie przy Starym Rynku, przeżyła w niej 30 lat – spośród 75 swego zakonnego życia.

Pochodziła z naszej diecezji, z parafii Koziebrody k. Raciąża, gdzie oddawana jest szczególna cześć Matce Bożej. I to właśnie miłość do Maryi zaprowadziła ją zaraz po wojnie do klasztoru.

– Chciałam wstąpić do zgromadzenia, którego patronką będzie Matka Boża i gdzie siostry ubierają czarny habit – wspominała przed kilkoma laty na łamach "Gościa Płockiego" s. Wiktoriana.

Co ważne, należała ona do tego pokolenia sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, które dobrze znało już nie samą św. s. Faustynę, ale zakonnice, które z nią się spotkały i wspólnie pracowały.

– Te same przełożone, które spotkała św. s. Faustyna, i ja miałam za przełożone. Ten sam o. Józef Andrasz, który był spowiednikiem naszej świętej, był i moim ojcem duchownym – opowiadała zakonnica. Jej szczególnie drogą pamiątką był niewielki zeszyt, starannie przez nią prowadzony, w którym zapisywała najważniejsze myśli i duchowe postanowienia, począwszy od wskazówek o. Andrasza z Krakowa. Te zapiski towarzyszyły jej przez całe życie, i ciągle do nich wracała.

Jednak jak sama podkreślała, gdy wstępowała do zgromadzenia, o płockim domu, Faustynie i objawieniach nic nie wiedziała. – Jako postulantka w Kaliszu pomagałam starszym siostrom Urszuli i Agacie. To one powiedziały mi: "Była u nas siostra, która widziała Pana Jezusa i będzie świętą". Później na strychu naszego domu, w drewnianej skrzyni znalazłam obrazki Jezusa Miłosiernego, oczywiście czarno-białe, z wypisanymi obietnicami Pana Jezusa dla tych, którzy będą się modlić do Bożego miłosierdzia. Jeszcze więcej o Faustynie powiedziała mi s. Klemencja z Krakowa, bo w Łagiewnikach święta spędziła najwięcej czasu. Przecież wtedy nie było opublikowanego "Dzienniczka". Siostry opowiadały sobie i wspominały Faustynę. Jedne wierzyły w objawienia i jej świętość, inne się zastanawiały, jak to możliwe, że tak zwyczajna zakonnica rozmawiała z Panem Jezusem. Miałam też szczęście, że do ślubów wieczystych przygotowywała mnie s. Irena Chrzanowska, która wraz z Faustyną przebywała w Wilnie. Ona wiele wiedziała o świętej i opowiadała nam o tym – mówiła s. Wiktoriana.

Gdy w 1950 r. usunięto siostry ze Starego Rynku w Płocku, zostały one skierowane do różnych wspólnot w całej Polsce. I to one zaniosły do innych domów wiadomość, że orędzie Bożego miłosierdzia po raz pierwszy zostało objawione właśnie w Płocku. – Do Krakowa przyjechała z Płocka s. Karolina. Ona i inne siostry prosiły o wielką modlitwę za płocki dom i za to wybrane przez Boga miejsce, bo właśnie tu były pierwsze objawienia – wspominała s. Wiktoriana.

Później sama siostra zastąpiła jakby Faustynę w kuchni łagiewnickiego klasztoru. – Miałam też to szczęście, że spotkałam mamę św. Faustyny. Widziałam ją, gdy przyjechała do naszego domu w Częstochowie. A później sama pracowałam w kuchni w Łagiewnikach. Dotykałam tych samych naczyń, garnków, szafek, przy których pracowała Faustyna. Zresztą nasze wychowanki, dziewczęta z zakładu opiekuńczego, co i raz mówiły: "Tej patelni, tego garnka używała Faustyna" – wspominała s. Wiktoriana.

Co pozostawiła po sobie ta siostra, która w zakonnej hierarchii zajęła jakby miejsce po świętej: w istniejącym jeszcze wtedy po wojnie drugim chórze, i w zakonnej kuchni. Często powtarzała mocną radę o. Andrasza, aby chętnie przyjmować Boże natchnienia, i nie odkładać ich realizacji na potem, bo dobro musi być spełnione natychmiast, by nie okazać nieposłuszeństwa Duchowi Świętemu. Wypełnianie tej duchowej wskazówki widać zresztą w postawie św. s. Faustyny i na kartach jej "Dzienniczka". Dobrze ją również znała s. Wiktoriana.

Często zwracała uwagę na dwa kryteria postępowania, które są istotne w życiu zakonnym: nie ważne "co" robisz – ale "jak" to wykonujesz i "dla Kogo" to czynisz.

Odeszła s. Wiktoriana, ale jej dobre rady, zaczerpnięte od św. s. Faustyny i o. Andrasza, pozostają zawsze aktualne.

Uroczystości pogrzebowe zmarłej siostry odbyły się we wtorek 21 czerwca w płockiej farze. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił biskup Roman Marcinkowski. Ciało s. Wiktoriany Bieniek spoczęło w grobowcu zakonnym na cmentarzu katolickim przy ul. Kobylińskiego w Płocku.