Pełna chata

Agnieszka Małecka

|

Gość Płocki 22/2022

publikacja 02.06.2022 00:00

W dużej rodzinie na pewno nie ma nudy. Dom pełen ludzi oznacza każdego dnia nowe wyzwania, niespodzianki, śmiech, łzy, kłótnie, godzenie się, ścieranie różnych temperamentów i osobowości. Po prostu − życie.

	Na organizowany po pandemicznej przerwie w tę niedzielę w Płocku 10. Marsz dla Życia i Rodziny szczególnie zaproszeni zostali właśnie wielodzietni z całej diecezji (na zdjęciu − wydarzenie z 2019 r.). Na organizowany po pandemicznej przerwie w tę niedzielę w Płocku 10. Marsz dla Życia i Rodziny szczególnie zaproszeni zostali właśnie wielodzietni z całej diecezji (na zdjęciu − wydarzenie z 2019 r.).
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Duża rodzina to duże przedsięwzięcie, a połączona z samorealizacją to taki taniec na linie − tak z własnego doświadczenia mówią Aldona i Artur Wiśniewscy z Glinojecka, rodzice piątki dorosłych już dzieci, z którymi od lat tworzą znany ewangelizacyjny zespół muzyczny i skutecznie odkłamują złe stereotypy, które przylgnęły do wielodzietności. I wcale nie chodzi o to, że uciekając od etykietki „patologia”, trzeba udawać, że jest idealnie. Tak nigdy nie jest, jak zauważa pani Katarzyna z okolic Zegrza, mama czwórki dzieci.

Kluczem jest rozmowa

− My jesteśmy jedyną większą rodziną w okolicy i dlatego rzucamy się w oczy… − śmieje się pani Kasia. I zaraz dodaje: − Właśnie dlatego, aby uciec od stereotypu, że wielodzietna, więc patologiczna i nieradząca sobie, wiem, że muszę zadbać o dzieci, o wszystko na 120 procent − mówi. Katarzyna i Tomasz Lisieccy z Jadwisina (parafia Zegrze-Wola Kiełpińska) mają Adasia (10), Karolinę (8), Michałka (5) i Arka (2). Na początku małżeństwa planowali dwójkę, trójkę dzieci; nie sądzili, że ich grono się jeszcze poszerzy. − Przy każdym kolejnym dziecku czas trochę się kurczy, ale na razie znajdujemy go dla każdego z nich. Ja mam ten komfort, że nie chodzę do pracy, natomiast opiekuję się dziećmi i domem. Jestem zwolenniczką tego, by matka, przynajmniej do pewnego momentu, była z dziećmi. Gdy mąż wraca z pracy, to mniej więcej wszystko już jest zrobione i możemy na przykład wyjść wspólnie na spacer, na rower albo w zimie ulepić bałwana − opowiada pani Katarzyna.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.