Płock. Ukraińcy uczcili ikonę Jezusa Miłosiernego

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 26.04.2022 00:55

Jak zamienić lęk i zmartwienie na ufność? - zastanawiali się uczestnicy spotkania w miejscu pierwszych objawień Jezusa Miłosiernego w Płocku.

Płock. Ukraińcy uczcili ikonę Jezusa Miłosiernego - W tym sanktuarium możecie oddać Bogu swoje życie i losy, oraz odkryć Jego miłosierne oblicze – mówiła s. Diana (od lewej), przełożona płockiego domu sióstr przy Starym Rynku. Towarzyszyła jej s. Majela, z pochodzenia Rosjanka, która na to spotkanie przyjechała specjalnie z Wrocławia. ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

W sanktuarium Bożego Miłosierdzia spotkali się Ukraińcy mieszkający w Płocku i okolicach. – Chodziło nam przede wszystkim o spotkanie i integrację ludzi z różnych części Ukrainy. Nie chcemy nikogo nawracać, ale odwołać się do wspólnego, trudnego ich doświadczenia i wskazać, że traumę ucieczki i pozostawienia domu mogą oni oddać miłosiernemu Bogu. Dlatego zaproponowałyśmy, aby jako osoby związane z tradycją wschodnią, oddały cześć ikonie Jezusa Miłosiernego – mówi s. Leonia ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, która od ponad dwóch miesięcy zajmuje się w Białej k. Płocka grupą Ukrainek i ich dziećmi.

Kto z nich chciał, mógł podejść do obrazu na chwilę osobistej modlitwy. Niektórzy czynili znak krzyża według tradycji wschodniej, kładli rękę na obrazie, dotykali go czołem, jakby chcieli przekazać Jezusowi swoje zmartwienia i troski, którymi intensywnie teraz żyją. Temu wzruszającemu momentowi spotkania towarzyszył śpiew sióstr i zespołu muzycznego złożonego z młodych Ukraińców, który spontanicznie zorganizowała w Białej s. Leonia.

Na spotkaniu była obecna i dzieliła się swym świadectwem Rosjanka. - To dla mnie szczególna i trudna misja, ale cieszę się, że mogę być blisko tych ludzi i im pomagać – mówiła s. Majela ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, która pochodzi z Syberii, z okolic Irkucka, a swoje życiowe powołanie odnalazła w głoszeniu orędzia o Bożym Miłosierdziu. Na co dzień mieszka we wspólnocie sióstr we Wrocławiu, i tam pomaga uchodźcom ze Wschodu.

- Na początku było zdziwienie i konsternacja, co w tym czasie wojny wśród Ukraińców robi Rosjanka. Ale ja im tłumaczę, że nie przychodzę tu od Putina czy w imię polityki. Dodatkowo pomaga mi znajomość języka, którym posługuje się wielu Ukraińców – mówi siostra Majela, a słuchały jej z uwagą w większości młode matki i ich dzieci, także młodzież.

- Chciałabym, aby św. s. Faustyna stała się wam bliska, jak bliską stała się dla mnie. Pan Jezus z tego obrazu wchodzi w nasze życie. Szczególnie wam wiele mówią Jego rany, wy teraz je lepiej rozumiecie. Ale gdy coś jest trudne, uczcie się powtarzać w sercu: Jezu, ufam Tobie – mówiła s. Majela. I przywołała słowa Pana Jezusa z "Dzienniczka": "Jeżeli nie wierzycie słowom Moim, wierzcie przynajmniej ranom Moim".

- Pan Bóg dopuszcza w naszym życiu czas trudu i próby, abyśmy mogli owocować. Więc w tym trudnym czasie zastanawiajcie się nie tylko nad tym, ile tracicie, ale też – ile Pan Bóg wam daje łask – mówił s. Majela.

Z kolei s. Leonia zwróciła uwagę na słowa z "Dzienniczka" św. s. Faustyny, które jej towarzyszyły w czasie ucieczki z Ukrainy przed wojną: "Choćbyś mnie zabił, będę Ci ufać". – Wtedy często powtarzałam: Jezu ufam Tobie. I wtedy ustępował strach, a w serce wstępował pokój – wyznała s. Leonia, która przez ostatnie lata pracowała na placówce zakonnej w okolicach Odessy.

Pragnieniem sióstr jest, aby podobne spotkania w płockim sanktuarium odbywały się cyklicznie, jako forma pomocy duchowej dla Ukraińców.