Dwa miesiące temu siostry w Białej otworzyły swój dom dla ukraińskich kobiet z dziećmi. W ten sposób ożyła dawna misja tego miejsca.
◄ – Wierzymy, że wojna się skończy i wrócimy do swoich domów – mówią Ukrainki.
Agnieszka Małecka /Foto Gość
Jeszcze ponad dekadę temu zakonnice prowadziły w tym okazałym budynku dom samotnej matki, a na jakiś czas nawet uruchomiły przedszkole. Jednak dzieło z czasem wygasło. – Nie ukrywam, że ciążyła mi ta sytuacja, że nasz dom stoi pusty. Nie dalej jak miesiąc temu modliłam się w kaplicy, prosząc Pana Boga o światło w tej sprawie – tak na początku marca mówiła „Gościowi Płockiemu” przełożona domu w Białej s. Amadeusza po tym, jak przyjęły cztery pierwsze ukraińskie matki z dziećmi. Teraz mieszka tu kilkadziesiąt osób, głównie uciekinierki z Żytomierza, który jest miastem partnerskim Płocka.
Tam został dom
Mijają dwa miesiące od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ponad 30 kobiet z dziećmi jest bezpiecznych w Białej, ale ich emocje nie opadły. – Codziennie dzwonimy do bliskich, co kilka minut sprawdzamy w internecie, co się u nich dzieje. I wciąż bolą dusza i serce – mówią panie Maria, Swietłana, Antonina i Daria, jedne z mieszkających tu kobiet. Wojna brutalnie ustaliła priorytety i zmusiła do przemyślenia wszystkiego na nowo. Chociażby to, co tak naprawdę tworzy dom, za którym tęsknią. Na szczęście tu odnalazły przystań, w której jej gospodynie – siostry zakonne – swoją obecnością, pomocą, otwartością i dyskretnym duchowym towarzyszeniem łagodzą ból rozstania.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.