Biskupi na Pasterkach

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 26.12.2021 00:43

W płockiej katedrze, ciechanowskim kościele św. Jana Pawła II i w Soczewce k. Płocka księża biskupi przewodniczyli uroczystym Pasterkom w noc Bożego Narodzenia.

- Bóg stał się w tę najświętszą betlejemską noc jednym z nas, żeby pokazać, że każda, każdy z nas jest przez Niego kochany, jest chciany, jest powołany - powiedział w czasie Pasterki w Soczewce bp Piotr Libera. - Bóg stał się w tę najświętszą betlejemską noc jednym z nas, żeby pokazać, że każda, każdy z nas jest przez Niego kochany, jest chciany, jest powołany - powiedział w czasie Pasterki w Soczewce bp Piotr Libera.
Henryk Mazurek

Biskupi przypomnieli, że Boże Narodzenie ukazuje głębię wiary i jej wymagania, jest wielką promocją człowieczeństwa i wołaniem o jego odnowę, wreszcie - że jest wezwaniem człowieka do wewnętrznej dojrzałości i wzrastania z Chrystusem.

- Chrześcijaństwo jest głębsze i bardziej wymagające, niż nam się czasem wydaje. Szukajmy jego prawdziwej wielkości i głębi! - apelował w parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Soczewce k. Płocka bp Piotr Libera. Ta wspólnota parafialna świętowała 15 grudnia 100-lecie istnienia. - Bardzo chciałem spędzić tę Pasterkę wśród was. Chciałem, bo często przyjeżdżam tu, w wasze lasy, nad wasze piękne jezioro, by zaczerpnąć nieco świeżego powietrza, odetchnąć, by w ciszy waszych borów modlić się, medytować słowo Boże. Nieraz widzę, jak krzątacie się przy waszych obejściach, nad wodą, w szkole czy w parku. Spoglądając często na waszą świątynię, polecam wasze trudy, waszą codzienność dobremu Bogu i Matce Bożej Częstochowskiej, patronce waszej wspólnoty. Ale dzisiaj chcę z wami świętować - w niepowtarzalnej atmosferze Pasterki świętować jubileusz 100-lecia waszej rodziny parafialnej. Pragnę dziękować Najwyższemu za budowniczych tej świątyni i organizatorów parafii - wyjaśniał biskup płocki.

- Bóg stał się w tę najświętszą betlejemską noc jednym z nas, żeby pokazać, że każda, każdy z nas jest przez Niego kochany, jest chciany, jest powołany. U tego Boga błogosławieni są cisi, czyli ci, którzy nie rozpychają się wciąż łokciami... U tego Boga błogosławieni są ci, którzy umieją się wzruszyć, którzy są miłosierni, dobrego serca... Nie musisz wciąż żyć na pokaz. Piękne jest proste bycie matką, ojcem, piękna jest codzienna krzątanina przy kuchni, w warsztacie, na polu, przy chorych i potrzebujących. Takie jest chrześcijaństwo - szukajmy jego prawdziwej wielkości i głębi! - akcentował bp Piotr.

Z kolei bp Mirosław Milewski w katedrze płockiej zwrócił uwagę na współczesny kontekst przeżywania świąt chrześcijańskich, pełnych realizmu i historycznej prawdy. - Dziś dla wielu nie jest to takie oczywiste, że liczymy czas od narodzin tego prawdziwego Światła, którym jest Jezus. Nie jest dziś oczywiste, że te święta to Boże Narodzenie, a nie święta zimowe albo święto jakiegoś światła. Nie jest dziś nawet oczywiste dla niektórych, że w ogóle istniał Jezus - mówił. Pytał również:

Dlaczego tak wiele rzeczy stało się dla nas dzisiaj nieoczywistymi? Co stało się ze światem, także z chrześcijanami, że coraz trudniej nam wierzyć i budować codzienne życie na prawdziwej wierze? Patrzymy dziś na narodzone Dziecię, ale czy rzeczywiście umiemy w Nim dostrzec nową jakość, nową siłę duchową dla nas? Czy nie jest tak dlatego, że zamiast stawać się coraz bardziej dojrzałymi, rozważnymi, szukającymi odpowiedzi na dręczące nas pytania, zaczęliśmy banalizować i oddalać od siebie to, co trudne i wymagające? Gdzie straciliśmy roztropne działanie, poszukiwanie celu i sensu życia?

Przestrzegał przed syndromem wiecznej niedojrzałości, odwołując się do literackiego obrazu Piotrusia Pana, który nigdy nie chciał dorosnąć. - Zamiast dorosłych, mamy wokół nas dziecinnych kuglarzy, którzy traktują życie tylko jako zabawę - mówił. - Niedojrzałość ludzi naszych czasów to akceptowanie wspomnianego braku oczywistości. To zaprzeczanie rzeczywistości, życie w świecie mitów i marzeń, który jest daleki od prawdy o nas, o człowieku jako takim, o Bogu, który objawia się ludziom i chce z nimi wchodzić w relacje - dojrzałe, partnerskie, przyjacielskie. Piotruś Pan, zachwycony sobą i beztrosko żyjący w świecie iluzji, nigdy nie będzie umiał zbudować czegoś trwałego, postawić sobie ważnych pytań o sens życia, cierpienia, tajemnicę śmierci. Nawet nie chce myśleć o małżeństwie trwałym i wiernym. Nie umie się już modlić, bo wtedy musiałby zacząć myśleć inaczej o świecie i Bogu, wejść w głąb swojej duszy. Piotruś Pan żyje chwilą, a swoje sumienie zdusił tłumaczeniem, że "wszyscy tak żyją". Ta niedojrzałość dotknęła wielu z nas, chrześcijan. Jest ona także udawaniem, że wszystko jest w porządku, bo przecież mamy jeszcze ludzi w kościołach, bo ciągle się spowiadają, chrzczą dzieci i zawierają małżeństwa. Niedojrzałość nas, katolików, to zamykanie oczu na to, że tracimy młodych, którzy nie chcą szukać swojej drogi wiary i modlitwy, nie interesują się katechezą i wartościami, a wielu z nich, zwiedzionych przez iluzje świata, wybiera drogę niedorastania, pozostania Piotrusiem Panem. Nasza niedojrzałość to uciekanie do myślenia, że dawniej było lepiej, dlatego nie zmieniajmy nic z naszych utartych schematów myślenia i działania duszpasterskiego. Syndrom Piotrusia Pana paraliżuje nierzadko nasze wspólnoty parafialne i zakonne, bo boimy się zaufać w to, że bez wzrostu, bez pójścia naprzód tak naprawdę cofamy się w wierze - wyjaśniał biskup.

Kaznodzieja wskazał, że Boże Narodzenie "jest czasem powrotu do realizmu":

Tak, Chrystus Pan przychodzi do nas także jako Dziecko. On pokazuje nam jednak, że człowiek nie powinien zatrzymać się na dzieciństwie, ma bowiem wzrastać, dorastać, by świadomie współpracować z Bogiem, z innymi ludźmi, ze społeczeństwem. Naszym zadaniem jest przekraczanie kolejnych granic, wchodzenie w dorosłość, która nie polega na banalnej stagnacji, ale na stawianiu wyzwań i realizowaniu ich. Chrześcijanin to człowiek drogi, twórczego niepokoju, poszukiwania. Chrześcijanin żyje i działa jak Święta Rodzina, która najpiękniejszą chwilę, związaną z narodzinami nowego życia, przeżyła w czasie wędrówki.

Biskup wskazał, że dziś potrzeba powrotu do "chrześcijaństwa łagodności, umiarkowania", do pełnej dojrzałości i odpowiedzialności za innych. - Dziś nie możemy już uważać, że można być chrześcijanami tak, jak byliśmy nimi zawsze, bo byłoby to znowu oznaką naszej niedojrzałości. Chrześcijanin to człowiek, dla którego czas jest wyzwaniem, by iść dalej, wychodzić z ciasnego podwórka Piotrusia Pana i dawać siebie, swoje siły i pomysły dla innych - podkreślił biskup Mirosław.

Biskup Roman Marcinkowski przewodniczył Pasterce w parafii Matki Bożej Fatimskiej w Ciechanowie. Wspólnota ta przeżywa w tym roku srebrny jubileusz istnienia. W jej historii obecny biskup senior towarzyszył w ważnych momentach - 13 maja 1998 r. poświęcił kamień węgielny z sanktuarium w Fatimie dla budującego się kościoła, a w Boże Narodzenie 2006 r. odprawił pierwszą Mszę św. w murach nowego kościoła. Teraz przybył, by kolejny raz odprawić w tym kościele Pasterkę.

W czasie liturgii zwrócił uwagę, że "Boże Narodzenie jest najlepszą promocją człowieczeństwa". - Bóg przyszedł na świat przez ludzi i dzięki ludziom, przyszedł jako dziecko. W świetle tajemnicy Bożego wcielenia zastanówmy się nad jakością naszego człowieczeństwa, nad naszym stosunkiem do dzieci. Boże Narodzenie jest bowiem wołaniem o odnowę naszego człowieczeństwa - mówił biskup.