Karniewo. "Te Deum" za chleb

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 30.08.2021 00:22

Chleb i dojrzałe człowieczeństwo - to dwie istotne miary ludzkiej pracy, na którą zwrócił uwagę w czasie diecezjalnych dożynek w Karniewie bp Piotr Libera.

Karniewo. "Te Deum" za chleb - Wszystkie wieńce są piękne, bo w nich jest chleb - powtarzali uczestnicy dożynek w Karniewie. Biskup Libera pobłogosławił przyniesione do ołtarza plony. ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Barwnym korowodem z udziałem orkiestry dętej z Makowa Mazowieckiego i z delegacjami niosącymi wieńce rozpoczęły się dożynki diecezjalne i gminne w Karniewie.

W modlitwie poświęcenia przyniesionych płodów ziemi bp Piotr Libera zaniósł trzy prośby skierowane do Boga. – Spraw Panie, aby nikomu nie zabrakło potrzebnego chleba, pobłogosław pracującym na roli i naucz nas dzielić się potrzebnymi darami z każdym, kto znajdzie się w niedostatku – modlił się. Następnie podchodził do każdego z 35 wieńców i je błogosławił.

Każdy z dożynkowych darów był czymś więcej niż dziękczynieniem za chleb, a wyrażał to artystyczny kształt im nadany – kielicha z hostią, monstrancji, dziękczynnego kosza, zagrody wiejskiej, obrazu Matki Bożej itp. – Wszystkie wieńce są piękne, bo w nich jest chleb – mówili uczestnicy dożynek, którzy podziwiali przyniesione na karniewski stadion dożynkowe dary.

A starostowie dożynek, Alicja i Andrzej Szczepańscy z parafii Szwelice, wypowiedzieli w imieniu wszystkich rolników słowa modlitwy: – Panie Jezu, nasze pokorne dzięki Ci składamy za cierpliwość w pracy i wytrwałość, za sens naszej pracy i za zdrowie nam udzielone. Spraw, abyśmy z pól do ludzi lepsi wracali, umocnij naszą miłość do ziemi, ojczyzny, matki. Mów do nas w ciszy pól, naucz nas pracy cichej i niesprzedajnej, wypal zazdrość i pojednaj zagrody nasze. Daj nam siłę przetrwania i godność naszą zachowaj, daj łaskę troski wspólnej, daj łaskę trwania na polach naszych – mówili państwo Szczepańscy.

Biskup Piotr Libera oraz Michał Jasiński, wójt gminy Karniewo, otrzymali z rąk starostów dożynkowych chleb, który następnie przekazali zgromadzonym, aby nim się podzielili.

Centralnym punktem dożynek była Msza św. z uroczystym "Te Deum" za tegoroczne plony, której przewodniczył biskup płocki. W homilii zwrócił uwagę na potrzebę głębszego dziękczynienia, nie tylko za dobry chleb, ale również za dojrzałe człowieczeństwo przyszłego błogosławionego – kard. Stefana Wyszyńskiego, który pochodził z Mazowsza, z dawnych wschodnich rubieży diecezji płockiej.

– Wielokrotnie podkreślał on, że jest wnukiem rolnika znad Bugu i Liwca. I był z tego dumny – podkreślał biskup i przywołał wymowny obraz z życia przyszłego prymasa z września 1939 r., gdy pewien żołnierz poprosił go o spowiedź. Spowiadał go w okopie, a w pewnej odległości od nich rolnik siał zboże. Spowiadając, ks. Wyszyński obserwował tego rolnika. Żołnierz płakał i mówił: "Proszę księdza, co oni z nami zrobili?". "Potem – opowiadał ks. prymas – podszedłem do gospodarza i powiedziałem: »Wszyscy uciekają, wszyscy się boją, a Pan sieje?«. Na to on: »Proszę księdza, gdybym zostawił zboże w spichlerzu, to spłonie, a wrzucę w ziemię, to zawsze ktoś z niego chleb będzie jadł«".

– Otrzymawszy tu, na mazowieckiej wsi, tę naukę i pewnie jeszcze wiele innych nauk, prymas rozumiał życie gospodarza i gospodyni, rozumiał życie ciężko pracującego człowieka… I bronił go, bo komunizm – niejako wbrew sobie – zdradził tego ciężko pracującego, prostego człowieka. Kard. Stefan Wyszyński bronił jego godności, bronił go przed wyzyskiem, bronił przed odcinaniem od korzeni wiary i ojcowizny – mówił biskup w homilii.

Mówiąc dalej o Prymasie Tysiąclecia, zwrócił uwagę: – On cenił bardzo pobożność ludu i godność wiary, która polega nie na filozoficznych dociekaniach i teologicznych dywagacjach, ale na pierwszym miejscu na zaufaniu Bogu, na życiu z Bogiem "w godzinach wytchnień, w pracy dniach", jak śpiewaliśmy w szczególnie często intonowanym wtedy hymnie "My chcemy Boga". Mówię te słowa, bo bardzo pragnę, żebyśmy właśnie dzisiaj, w dniu wdzięczności całej naszej diecezji za mazowieckiego gospodarza, za ojcowiznę, za cud nowego, rozmnożonego potężną Boską mocą ziarna, za tajemnicę wypieczonego z tego ziarna bochna chleba, dziękowali także za cud i tajemnicę dojrzałego jak dorodny bochen chleba człowieczeństwa – człowieczeństwa takiego jak to, które objawiło się w osobie Prymasa Tysiąclecia. I żebyśmy do tej miary, którą on nam zostawił, tu, na polskiej wsi, tu, na Mazowszu, wciąż dorastali – podkreślał biskup.

Cóż oznacza to dojrzałe człowieczeństwo, do którego każdy ma dorastać? Kaznodzieja wskazał na przykład płynący z przyrody i historii: – Pierwsza Polska, Polska ochrzczona, Polska Piastów – pierwszych naszych władców wziętych przecież od pługa – była przed wszystkim krajem wolnych gospodarzy. Nie chłopów pańszczyźnianych, ale wolnych gospodarzy, pracujących choćby na niewielkim, ale własnym dopiero co wykarczowanym poletku. I że praca gospodarza była pierwszą, najdawniejszą polską pracą… Pracując na roli, służąc ziemi – siejąc, zbierając, polując i hodując, nasi pradziadowie wiedzieli, że ziemia służy człowiekowi tylko wtedy, gdy człowiek potrafi jej służyć. Że ona nie jest do eksploatacji, nie "produkuje", ale rodzi. Tak, ziemia rodzi. Rodzi jak matka. A matki nie wolno oszukiwać. Tak kształtowało się, tak wciąż kształtuje się sumienie – Boży głos w sanktuarium ludzkiego serca – mówił biskup.

I znów odwołał się do kard. Wyszyńskiego, mówiąc: – Jak bardzo zależało Prymasowi Tysiąclecia, aby ziarno przykazań, Boży siew na naszej ziemi ludzkiej i chrześcijańskiej moralności padał na glebę dobrze ukształtowanych sumień. Żeby podstawowe zasady moralności nie zostały "wydziobane" przez rozkrzyczane drapieżne ptactwo propagandy, pustych filmów, pornografii czy rozmaitych programów, które igrają z ludzką słabością. To właśnie ten program Prymas Tysiąclecia pozostawił naszej ojczyźnie pod nazwą Ślubów Jasnogórskich – mówił biskup Piotr, który następnie przywołał i odnowił niektóre z tych ślubów wraz ze zgromadzonymi na dożynkach w Karniewie.

Na następnej stronie publikujemy pełną treść homilii bp. Piotra Libery, wygłoszonej 29 sierpnia 2021 r. w Karniewie.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

1. Stajemy dzisiaj przy dożynkowym ołtarzu naszej płockiej diecezji, ongiś Mazowieckiej, jednej z największych w Polsce, w malowniczym, rolniczym Karniewie. Stajemy z sercem wypełnionym wdzięcznością za ludzi, którzy trudzili się przy tegorocznych żniwach, za ziarno i za chleb, który z niego zostanie wypieczony. Dziękujemy nade wszystko za mazowieckie gospodynie i gospodarzy, za polską wieś, za ojczystą ziemię, za każdą zagrodę, domostwo i ojcowiznę, na której gospodarzycie. Jakże nie myśleć w tę dożynkową niedzielę tu, na północnym Mazowszu, o naszym ziomku - kardynale Stefanie Wyszyńskim, który za dwa tygodnie zostanie beatyfikowany, wyniesiony na ołtarze Rzeczpospolitej. Wywodził się z Zuzeli, a z Zuzeli do Karniewa w linii prostej nie ma nawet 90 kilometrów. Dzisiaj jest to diecezja łomżyńska, ale wtedy była jeszcze płocka, mazowiecka. Dlatego młodego Stefana, późniejszego kardynała, bierzmował bł. arcybiskup męczennik Antoni Julian Nowowiejski, biskup płocki! Potomni nazwali Kardynała Wyszyńskiego Prymasem Tysiąclecia, bo był to niezłomny kapłan i pasterz, który potrafił w całkowitym oddaniu Panu Bogu i zawierzeniu Jasnogórskiej Pani obronić nasz naród przed moralnymi i duchowymi skutkami największych plag, jakie kiedykolwiek spadły na Polskę: przed germańskim hitleryzmem i sowieckim bolszewizmem wraz jego poplecznikami tu, w kraju.

2. Mówi się często o Prymasie Wyszyńskim: dostojny, wielki, interrex, i to największe, najwznioślejsze: Prymas Tysiąclecia… A ja – Siostry i Bracia - zapamiętałem w nim przede wszystkim mazowiecką prostotę i bliskość, zapamiętałem solidarność z prostym człowiekiem, takim jak my wszyscy tutaj. Wielokrotnie podkreślał, że jest wnukiem rolnika znad Bugu i Liwca. I był z tego dumny. Wspominał, jak we wrześniu 1939 roku pewien żołnierz poprosił go o spowiedź. Spowiadał go w okopie, a w pewnej odległości od nich rolnik siał zboże. Spowiadając, ksiądz Wyszyński obserwował tego rolnika. Żołnierz płakał i mówił: "Proszę księdza, co oni z nami zrobili?". "Potem – opowiadał Ksiądz Prymas - podszedłem do gospodarza i powiedziałem: »Wszyscy uciekają, wszyscy się boją, a Pan sieje?«. Na to on: »Proszę księdza, gdybym zostawił zboże w spichlerzu, to spłonie, a wrzucę w ziemię, to zawsze ktoś z niego chleb będzie jadł«".

Otrzymawszy tu - na mazowieckiej wsi, tę naukę i pewnie jeszcze wiele innych nauk – Prymas rozumiał życie gospodarza i gospodyni, rozumiał życie ciężko pracującego człowieka… I bronił go, bo komunizm – niejako wbrew sobie – zdradził tego ciężko pracującego, prostego człowieka. Kardynał Stefan Wyszyński bronił jego godności, bronił go przed wyzyskiem, bronił przed odcinaniem od korzeni wiary i ojcowizny. To przede wszystkim za to komuniści go zwalczali, podsłuchiwali, dręczyli i zamknęli najpierw w Stoczku, potem w Prudniku, w końcu Komańczy. To dlatego również rozmaici pseudokatoliccy działacze donosili na niego i do władz, i do Rzymu, że ich nie rozumie, że nie rozumie otwartego Kościoła, że nie rozumie Soboru. A on cenił bardzo pobożność ludu i godność wiary, która polega nie na filozoficznych dociekaniach i teologicznych dywagacjach, ale na pierwszym miejscu na zaufaniu Bogu, na życiu z Bogiem "w godzinach wytchnień, w pracy dniach", jak śpiewaliśmy w szczególnie często intonowanym wtedy hymnie "My chcemy Boga".

3. Moi Drodzy! Mówię te słowa, bo bardzo pragnę, żebyśmy właśnie dzisiaj, w dniu wdzięczności całej naszej Diecezji za mazowieckiego gospodarza, za ojcowiznę, za cud nowego, rozmnożonego potężną Boską mocą ziarna, za tajemnicę wypieczonego z tego ziarna bochna chleba, dziękowali także za cud i tajemnicę dojrzałego jak dorodny bochen chleba człowieczeństwa – człowieczeństwa takiego jak to, które objawiło się w osobie Prymasa Tysiąclecia! I żebyśmy do tej miary, którą on nam zostawił, tu, na polskiej wsi, tu na Mazowszu wciąż dorastali. Tę miarę dobitnie przypomina nam dzisiaj i stawia przed oczy słowo Boże.

"A teraz, mój ludu - woła Bóg przez Mojżesza - słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców". Gdy zastanawiam się, co to znaczy: wypełniać prawo, by dojść do posiadania ziemi, to myślę sobie, że pierwsza Polska, Polska ochrzczona, Polska Piastów – pierwszych naszych władców wziętych przecież od pługa - była przed wszystkim krajem wolnych gospodarzy. Nie chłopów pańszczyźnianych, ale wolnych gospodarzy, pracujących choćby na niewielkim, ale własnym dopiero co wykarczowanym poletku. I że praca gospodarza była pierwszą, najdawniejszą polską pracą… Pracując na roli, służąc ziemi - siejąc, zbierając, polując i hodując, nasi pradziadowie wiedzieli, że ziemia służy człowiekowi tylko wtedy, gdy człowiek potrafi jej służyć. Że ona nie jest do eksploatacji, nie "produkuje", ale rodzi! Tak, ziemia rodzi! Rodzi jak matka! A matki nie wolno oszukiwać. Tak kształtowało się, tak wciąż kształtuje się sumienie – Boży głos w sanktuarium ludzkiego serca.

To właśnie o tym przypomina nam dzisiaj Pan Jezus w Ewangelii: "Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym". Musimy wciąż mieć wgląd w nasze serca, by dostrzec, ile w nas jest szczerości i prawdy, a ile podstępu, zazdrości czy pychy. Dopiero wtedy Kochani – jak uczy Apostoł Jakub – nasza "religijność [staje się] czysta i bez skazy wobec Boga".

4. Jak bardzo zależało Prymasowi Tysiąclecia, aby ziarno przykazań, Boży siew na naszej ziemi ludzkiej i chrześcijańskiej moralności padał na glebę dobrze ukształtowanych sumień. Żeby podstawowe zasady moralności nie zostały "wydziobane" przez rozkrzyczane drapieżne ptactwo propagandy, pustych filmów, pornografii czy rozmaitych programów, które igrają z ludzką słabością. To właśnie ten program Prymas Tysiąclecia pozostawił naszej Ojczyźnie pod nazwą Ślubów Jasnogórskich na podobieństwo ślubowania, złożonego we Lwowie w 1656 roku, w czasach potopu szwedzkiego, przez pobożnego króla Jana Kazimierza. "Czytając Potop Sienkiewicza – napisał Prymas - uświadomiłem sobie, że trzeba pomyśleć o tej wielkiej dacie. Byłem przecież więziony tak blisko miejsca, gdzie król Jan Kazimierz i prymas Leszczyński radzili, jak ratować Polskę z odmętów. Pojechali obydwaj na południowy wschód, do Lwowa: drogę torowali im górale, jak to pięknie opisuje Henryk Sienkiewicz. Gdy z kolei i mnie przewieziono tym samym niemal szlakiem, z Prudnika na południowy wschód, do czwartego miejsca mego odosobnienia, w góry [do Komańczy], jechałem z myślą: musi powstać akt odnowionych Ślubowań!". Przekazując w tajemnicy jednej z sióstr zakonnych napisany przez siebie tekst Prymas Wyszyński polecił, żeby odczytał go na Jasnej Górze jeden z biskupów. A jeśli władze komunistyczne przeszkodzą, niech to zrobi generał Paulinów. A jeżeli i jemu zabronią, "niech to uczyni kuchcik jasnogórski, byleby tylko Śluby były złożone". Ślubowanie dokonało się 26 sierpnia1956 roku - a więc 65 lat temu – na Wałach Jasnogórskich z udziałem miliona wiernych. Przy ołtarzu stał pusty fotel prymasowski, a na nim wiązanka biało-czerwonych róż.

5. Proszę Was, Siostry i Bracia, abyśmy teraz, w imieniu całej naszej diecezji, zgromadzeni tak blisko rodzinnych stron Prymasa Tysiąclecia, w przeddzień jego wyniesienia na ołtarze, złożyli cząstkę tamtych przyrzeczeń. Powstańmy:

Wielka Boga-Człowieka Matko! Bogurodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo! […]. Oto my, dzieci Narodu polskiego i Twoje dzieci, krew z krwi Przodków naszych, stajemy znów przed Tobą, pełni tych samych uczuć miłości i nadziei, jakie ożywiały ongiś Ojców naszych. […] Składamy u stóp Twoich siebie samych i wszystko, co mamy: rodziny nasze, świątynie i domostwa, zagony polne i warsztaty pracy, pługi, młoty i pióra, wszystkie wysiłki myśli naszej, drgnienia serc i porywy woli. […]. Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym. Królowo Polski, przyrzekamy!

Ślubujmy i my: [wszyscy!] Królowo Polski, przyrzekamy!

Święta Boża Rodzicielko i Matko Dobrej Rady! Przyrzekamy Ci […], że […] będziemy stać na straży budzącego się życia. Walczyć będziemy w obronie każdego dziecka i każdej kołyski, równie mężnie, jak Ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu. […]. Dar życia uważać będziemy za największą łaskę Ojca wszelkiego życia i za najcenniejszy skarb Narodu. Królowo Polski, przyrzekamy!

Wszyscy: Królowo Polski, przyrzekamy!

Matko Chrystusowa […]! Przyrzekamy Ci stać na straży nierozerwalności małżeństwa, bronić godności kobiety, czuwać na progu ogniska domowego, aby przy nim życie Polaków było bezpieczne. Przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach królowanie Syna Twego Jezusa Chrystusa, bronić czci Imienia Bożego, wszczepiać w umysły i serca dzieci ducha Ewangelii i miłości ku Tobie, strzec prawa Bożego, obyczajów chrześcijańskich i ojczystych. Przyrzekamy Ci wychować młode pokolenie w wierności Chrystusowi, bronić je przed bezbożnictwem i zepsuciem i otoczyć czujną opieką rodzicielską. Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu, rozwiązłości. Przyrzekamy zdobywać cnoty: wierności i sumienności, pracowitości, oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej. Królowo Polski, przyrzekamy!

Wszyscy: Królowo Polski, przyrzekamy!

Tak nam dopomóż, Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Świętej Jedyny i Ty Maryjo, Matko Dobrych Zbiorów, wraz z Patronem tego Roku Twoim przeczystym Oblubieńcem św. Józefem oraz ze świętymi patronami ziemi naszej św. Stanisławem Kostką i św. Janem Pawłem II, a także wkrótce już błogosławionym Prymasem Tysiąclecia kardynałem Stefanem. Amen.