Łopacin. Czy nie brakuje nam brylantów?

Marek Szyperski

publikacja 04.08.2021 16:41

W Łopacinie uczczono pamięć żołnierzy Armii Krajowej, którzy 77 lat temu, 3 i 4 sierpnia 1944 roku, zostali bestialsko zamordowani przez niemieckich i ukraińskich żołnierzy.

Uroczystości religijno-patriotyczne odbyły się w kościele parafialnym i na cmentarzu w Łopacinie. Uroczystości religijno-patriotyczne odbyły się w kościele parafialnym i na cmentarzu w Łopacinie.
Marek Szyperski

Wtedy, 77 lat temu, w powstaniu warszawskim do wroga "strzelaliśmy z brylantów" – tak mówiono o śmierci Krzysztofa K. Baczyńskiego: poety, który stał się żołnierzem. Dziś zastanówmy się, czy mamy w sobie takie "brylanty": czystej intencji w działaniu, wielkodusznej postawy w wyborach i gotowości przebaczenia drugiemu człowiekowi. Gdy dziś idziemy na groby bohaterów, uczyńmy to szczerze i pokornie, aby wydobyć dla siebie cenną lekcję o życiu i ofierze – mówił w homilii ks. Włodzimierz Piętka, redaktor "Gościa Płockiego".

Tragiczne wydarzenia na terenie parafii Łopacin rozegrały się 3 i 4 sierpnia 1944 r. Jak mówił przy mogile poległych żołnierzy Zenon Żebrowski, główny organizator niedzielnych uroczystości upamiętniających 77. rocznicę zamordowania przez niemieckich okupantów czterech żołnierzy AK, okupanci namierzyli w Gutkowie, w gospodarstwie Piotra Żebrowskiego ps. Dębski, punkt łączności Armii Krajowej. – Punkt odpowiadał za przerzucanie żywności, broni i ochotników do walczących w powstaniu warszawskim – mówił Z. Żebrowski, bliski krewny zamordowanych.

Próbując uciekać, zginęli: Tadeusz Rzeszotarski z Sierpca ps. Żuk i Albin Krupiński ps. Konar z Gutkowa. Niemcy schwytali jednak synów Piotra Żebrowskiego: Józefa i Zygmunta. – Józef ps. Orlik powiedział Niemcom, że wie, gdzie jest ukryta broń i gdy kazali się tam prowadzić, wyrwał się z ich rąk i zbiegł – opowiadał Z. Żebrowski. Wtedy wściekli oprawcy bestialsko zamordowali Piotra i Zygmunta Żebrowskich. Ciała powiesili na gruszy rosnącej w Gutkowie. Późniejsze represje spowodowały kolejne ofiary wśród konspiratorów. Dokładne okoliczności tamtej tragedii z początku sierpnia 1944 r. wymagają jeszcze wielu badań historyków.

Na cmentarzu, gdzie we wspólnym grobie spoczywa czwórka AK-owców, za spokój ich dusz modlił się proboszcz parafii pw. św. Leonarda ks. Ryszard Berk.

Wartę honorową zaciągnęli żołnierze z 5. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej im. ppor. Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. Rój – z 51. batalionu lekkiej piechoty z Ciechanowa. Kwiaty na grobie złożyli kombatanci, przedstawiciele parlamentarzystów, rządu, szkół i służb mundurowych.