Pokrzywnica. Po śladach świętych

Ilona Krawczyk-Krajczyńska

publikacja 22.07.2021 00:00

Wspólnota Matki Bożej Szkaplerznej uczciła przypadającą w lipcu 101. rocznicę śmierci ks. Władysława Krawieckiego - pochodzącego z parafii k. Pułtuska duchowego przewodnika oczekującej na beatyfikację m. Elżbiety Róży Czackiej.

Pokrzywnica. Po śladach świętych - Każdego roku staramy się odwiedzać grób ks. Krawieckiego z wdzięczności za to, że tak pięknie poprowadził m. Czacką, że dzięki jego inspiracji jeszcze wyraźniej ukochała św. Franciszka, powołując do życia nasze zgromadzenie - podkreślały w Pokrzywnicy siostry z Lasek. Ilona Krawczyk-Krajczyńska /Foto Gość

Miejsce to jest nam bliskie dlatego, że naznaczone śladami naszej Matki Założycielki, którą niedługo wszyscy będziemy mogli nazywać błogosławioną - mówiły siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, które wzięły udział w niedzielnych uroczystościach odpustowych w parafii.

Przyjechały tam ze względu na ks. Władysława Krawieckiego, urodzonego w pobliskich Witkach (w 1881 r. Łempice Małe), pierwszego przewodnika dzieł m. Czackiej, pod którego opieką rodziła się duchowość ich zgromadzenia.

– Matka Róża Czacka 101 lat temu odwiedziła tę ziemię, uczestnicząc w pogrzebie ks. Władysława Krawieckiego. Przez pandemię nie mogliśmy uroczyście obchodzić 100. rocznicy jego śmierci, ale dziś możemy wspominać jego życie, ciesząc się rychłą beatyfikacją prymasa Wyszyńskiego i m. Czackiej – mówił ks. proboszcz Mirosław Borkowski.

Hrabianka Róża Czacka straciła wzrok w wieku 22 lat, ale za radą zaprzyjaźnionego okulisty postanowiła przekuć ten fakt w swoje powołanie i pomagać innym niewidomym w godnym życiu. Wyjechała do Paryża, aby tam zbierać doświadczenie w tym kierunku. W 1910 r. założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, które rozwijało się w Warszawie. Pięć lat później działania wojenne uniemożliwiły jej powrót z rodzinnych uroczystości na Wołyniu i trafiła do Żytomierza, gdzie spotkała ks. Władysława Krawieckiego, wykładowcę w tamtejszym seminarium duchownym i cenionego spowiednika.

– Być może nie byłoby dziś naszego zgromadzenia, gdyby nie tamto spotkanie w konfesjonale, od którego wszystko się zaczęło. Pan Bóg chciał, aby przyszła błogosławiona zawdzięczała ks. Krawieckiemu przygotowanie do życia zakonnego. Dzięki jego kierownictwu w 1918 r. złożyła pierwsze śluby i powróciła do Warszawy jako m. Elżbieta – opowiadały siostry w Pokrzywnicy.

Na jej prośbę do Warszawy, do Zakładu dla Niewidomych przy ul. Polnej, przyjechał także ks. Krawiecki. – Głosił rekolekcje dla pierwszych kandydatek zgromadzenia i towarzyszył założycielce oraz ją wspierał. Była ona przekonana, że na swojej drodze spotkała człowieka świętego. Ksiądz Krawiecki był rozkochany w Matce Bożej. Zachęcał do oddawania Jej czci. Być może dlatego w naszym stroju zakonnym mamy szkaplerz. To jego franciszkańską duchowością inspirowała się m. Czacka, zakładając nasze zgromadzenie. Wspólnie redagowali pierwszą konstytucję – opowiadała s. Radosława Podgórska.

Tę współpracę przerwała choroba kapłana z Pokrzywnicy, który zmarł 28 lipca 1920 roku. Msza pogrzebowa ks. Krawieckiego odbyła się w kościele ojców kapucynów na Miodowej, a na początku sierpnia, przy odgłosach bitwy pod Warszawą, m. Elżbieta osobiście przywiozła metalową trumnę z jego ciałem do rodzinnej parafii. – Jego pragnieniem było spocząć w ziemi, z której wyszedł. W archiwalnych zapiskach czytamy o tym, że m. Czacka cały czas towarzyszyła ks. Krawieckiemu w chorobie, była przy nim w szpitalu, modliła się, a kiedy zmarł, "zapłakała". Trzeba wiedzieć, że była osobą mężną i czasy były takie, że nie okazywało się swoich uczuć. Ten opis pokazuje, jak ważny był dla niej ks. Władysław – mówiła s. Radosława.

Na tym duchowym fundamencie m. Elżbieta zbudowała dzieło Lasek. W okresie poprzedzającym powstanie warszawskie pojawił się tam ks. Stefan Wyszyński. Przyszły prymas był wówczas kapelanem miejscowego oddziału AK, a w Laskach miał odprawić tylko jedną Mszę św. – Jak powiedział jeden z zaprzyjaźnionych księży, "święci zawsze się gdzieś spotkają". Tak było w tym przypadku. Ich droga przyjaźni zaczęła się w 1926 roku. Ksiądz Wyszyński w piękny sposób włączał się we wszystkie dzieła m. Czackiej – posługiwał przy niewidomych, służył jako kapłan i sanitariusz w szpitalu polowym, który zorganizowali wspólnie przed wybuchem powstania. Ta przyjaźń przetrwała do końca. Z zapisków jednej z sióstr wiemy, że w Komańczy, w pokoiku, w którym mieszkał, miał wizerunki trzech matek – Matki Bożej Częstochowskiej, swojej rodzonej matki, którą stracił za młodu, a trzecim wizerunkiem było zdjęcie m. Czackiej, bo – jak podkreślał – "ona jak matka przyjęła go pod swoje skrzydła".  Nas nie dziwi ta wspólna beatyfikacja. Prymas miał być beatyfikowany w ubiegłym roku, ale syn poczekał na matkę, bo rzeczywiście taką relacją darzyli siebie nawzajem – mówiła s. Gabriela.


Matka Elżbieta Róża Czacka była założycielką Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża i prekursorką działań na rzecz osób niewidomych w Polsce. Zapoczątkowała dzieło Lasek, któremu poświęciła się w całości, a gdzie do dziś siostry "posługują na rzecz niewidomych na ciele i na duszy".

Dziesięć ostatnich lat życia w chorobie i cierpieniu przyszła błogosławiona ofiarowała właśnie za to dzieło i zgromadzenie, które powstawało pod opieką kapłana z Pokrzywnicy.

Ojciec Święty Franciszek zatwierdził 27 października cud za jej wstawiennictwem.

Beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego i m. Czackiej zaplanowano na 12 września w Warszawie.