Dzień, gdy był z nami papież

ks. Henryk Seweryniak

publikacja 08.06.2021 17:57

Zapamiętałem tamte dni jako czas ogromnego wysiłku, dzielonego przez wszystkich, poczucia odpowiedzialności i wielkiej radości.

Jan Paweł II w papamobile, wieczorem 7 czerwca 1991 r., udaje się z katedry płockiej do domu biskupiego. Jan Paweł II w papamobile, wieczorem 7 czerwca 1991 r., udaje się z katedry płockiej do domu biskupiego.
Archiuwm Jana Waćkowskiego

Wielu już, zwłaszcza przed rocznicą 20- i 25-lecia, opisało tamten klimat i swoje zaangażowanie. Mój udział był mniej znaczący: należałem do komitetu organizacyjnego, byłem odpowiedzialny za czuwanie przed Eucharystią papieską, za komentarze podczas Mszy papieskiej i za kilka innych spraw, o których dzisiaj jeszcze nie czas mówić i pisać. Chciałbym jednak w tym miejscu przypomnieć o roli osób, które po zakończeniu swojej pracy odeszły niejako w cień, uważając, że "wykonały to, co do nich należało". Do takich osób należy z pewnością ówczesny prezydent Płocka – śp. Andrzej Drętkiewicz, a ze strony nas, księży - ks. Andrzej Kondracki, projektant i główny wykonawca ołtarza celebry, i kilku innych kapłanów.

Bogu dziękujcie, ducha nie gaście
Z całą pewnością pielgrzymka św. Jana Pawła II odbywała się w niezwykle radosnym, ale i specyficznym czasie – minęły dwa lata od wyborów czerwcowych 1989 roku. Skończyło się 40 lat wędrówki narodu polskiego przez Morze Czerwone komuny i pustynne piaski PRL-u. IV pielgrzymka była zatem pierwszą pielgrzymką do coraz bardziej wolnej Polski. Papież w myśl pielgrzymiego hasła "Bogu dziękujcie, ducha nie gaście" dziękował za "dar wolności", ale jednocześnie jako temat ówczesnego wędrowania po ojczystym szlaku obrał Dekalog. W poszczególnych stacjach – stolicach diecezji mówił o kolejnych przykazaniach, ostrzegał przed pułapkami źle pojętej wolności, stawiał wymagania, wzywał do obrony krzyża i mężnego trwania przy Ewangelii. Proroczo brzmią jego słowa, wypowiedziane na temat X przykazania w Płocku:

Pożądanie rzeczy opanowuje tak serce ludzkie, że nie ma w nim już niejako miejsca na dobra wyższe, duchowe. Człowiek staje się poniekąd niewolnikiem posiadania i używania, nie bacząc nawet na własną godność, nie bacząc na bliźniego, na dobro społeczeństwa, na samego Boga. […]. Dlatego serdecznie życzę wam wszystkim, aby nikt z was i nigdy nie próbował się bogacić kosztem bliźniego. Ponadto życzę wam, drodzy moi rodacy, żebyście w swoich dążeniach do polepszenia bytu materialnego nie zagubili zwyczajnej ludzkiej wrażliwości na cudzą biedę. I bardzo też uważajmy, żebyśmy się nie stali społeczeństwem, w którym wszyscy wszystkim czegoś zazdroszczą. Przywracajmy blask naszemu pięknemu słowu uczciwość: uczciwość, która jest wyrazem ładu serca, uczciwość w słowie i czynie, uczciwość w rodzinie i stosunkach sąsiedzkich, w zakładzie pracy i w ministerstwie, w rzemiośle i handlu, uczciwość, po prostu uczciwość w całym życiu.

Wielu przedstawicielom tworzącego się już wtedy lewicowego "salonu" "takie" pielgrzymowanie się nie podobało. Nic więc dziwnego, że kilka lat później w książce "Przekroczyć próg nadziei" św. Jan Paweł II napisał: "Kiedy podczas ostatnich odwiedzin w Polsce wybrałem jako temat homilii Dekalog oraz przykazanie miłości, wszyscy polscy zwolennicy «programu oświeceniowego» poczytali mi to za złe. Papież, który stara się przekonywać świat o ludzkim grzechu, staje się dla tej mentalności persona non grata".

Początek lat 90. był również niełatwym czasem próby dla Kościoła w Polsce, który – jak napisał George Weigel, znakomity amerykański publicysta katolicki - musiał przestawić akcent z obrony przed "czerwonymi" na "obronę osoby ludzkiej w warunkach demokracji".

W tamte czerwcowe dni w Płocku tego wszystkiego tak nie przeżywaliśmy. Przeważał entuzjazm i świadomość historycznego znaczenia pielgrzymowania papieża do stolicy Mazowsza. Choć wizyta Ojca świętego miała miejsce w dzień powszedni – piątek, ale była to Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa, która wymownie wiązała się z przypadającą w 1991 roku 50. rocznicą męczeńskiej śmierci abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego, a przede wszystkim z 60. rocznicą objawienia Jezusa Miłosiernego siostrze Faustynie (wtedy jeszcze nawet nie błogosławionej). Opatrznościowe daty, pamiętny dzień…

Ołtarz

Wiem od kard. Stanisława Nagyego, że na Ojcu świętym ogromne wrażenie zrobił – znakomicie prezentujący się na tle kominów i instalacji petrochemii – monumentalny, biały ołtarz z namalowanym przez Elżbietę Plewę-Hoffman obrazem miłosiernego Jezusa w centrum.

"Trudno mówić o papieskim ołtarzu Miłosierdzia Bożego w Płocku" – opowiadał po latach ks. Andrzej Kondracki - oceniając go tylko w kategoriach plastycznych. Rodził się on bowiem znacznie wcześniej, nim wiadomo było, że do Płocka przyjedzie Ojciec Święty. Myślę o dojrzewaniu idei miłosierdzia Bożego u samego autora. Uważam to za rzecz najważniejszą. Zetknięcie się z «Dzienniczkiem Siostry Faustyny» zaraz po pierwszym wydaniu uświadomiło mi wielkość opisanych w nim objawień. […]. Bardzo chciałem wykorzystać szansę, jaką stwarzał przyjazd Ojca Świętego, do popularyzacji płockich objawień siostry Faustyny. Była to okazja zupełnie wyjątkowa. Poprzez ekrany telewizorów ludzie dowiedzą się o tym nie tylko w całej Polsce, ale może i na świecie, nie mówiąc już o zebranych na placu i mieszkających w mieście".

Czuwanie

Wierni gromadzili się na placu celebry od samego rana. "Cząstka ziemi płockiej zmieniła się w świątynię, wypełnioną wiernymi zgromadzonymi tu w imię Chrystusa wokół następcy św. Piotra" – napisał Kamil Walczak, autor świetnego studium, poświęconego papieskiemu pielgrzymowaniu do Płocka. Wcześnie zaczął padać rzęsisty deszcz. Tym bardziej ważne stało się czuwanie przed przybyciem Ojca Świętego. Już od godziny 9 rozpoczęły się występy młodzieżowych zespołów muzycznych z Płocka i Gostynina. Następnie Teatr Płocki przedstawił spektakl - rodzaj śpiewogry "Jest miłość za nic…", opartej na poezji księdza Jana Twardowskiego. Reżyserem spektaklu był dyrektor Marek Mokrowiecki, razem wybraliśmy tylko utwory poety. Jeden z wierszy, kończący się strofą: "trawo – siostrzyczko moja – karmelitanko bosa" Marek Mokrowiecki pięknie wyrecytował, dedykując go karmelitance s. Marii Lucynie, obecnej wtedy na placu. Niektórzy artyści mówili mi potem, że czuwanie to było jednym z największych przeżyć duchowych w ich życiu i pracy teatralnej. Spektakl, cieszący się sporą popularnością, wielokrotnie wystawialiśmy potem na scenie Teatru Płockiego, a na jednym z przedstawień był nawet obecny ks. Jan Twardowski. Dodam, że dyrektor Marek Mokrowiecki przygotowywał także lektorów, czytających słowo Boże w trakcie Eucharystii papieskiej. Spotykali się w moim seminaryjnym mieszkaniu i wytrwale ćwiczyli pod jego czujnym okiem.

O godzinie 11.45 pieśnią "Pod Twą obronę" rozpoczęło się czuwanie modlitewne. "Już niedługo" – mówił prowadzący je ks. Tadeusz Łebkowski, legendarny duszpasterz płockiej Solidarności - "stanie pośród nas namiestnik Chrystusa, następca św. Piotra. Siostry i bracia, niech nas napełni święta duma, że gdy on tutaj stanie, będziemy najbardziej jak to możliwe, najbardziej konsekwentnie urzeczywistniać Kościół Chrystusa. Bo Kościół Chrystusowy nie istnieje bez Piotra, a Piotr nie istnieje bez Kościoła. A my tego Piotra – w osobie Jana Pawła II - tak znamy i wciąż jeszcze nie znamy, gdyż w Jego osobie spełnia się tajemny plan Boga".

Od godziny 13.15 czuwanie prowadził śp. ks. Ireneusz Mroczkowski. Na początek ksiądz profesor starał się uzmysłowić nam wagę tego zgromadzenia. "Nigdy jeszcze – zauważał - nie spotkaliśmy się w takiej liczbie, nie czuliśmy fizycznie naszego związku". Następnie zwrócił uwagę na obecność członków Ochotniczych i Zawodowych Straży Pożarnych. Przybyli oni w liczbie 4600 z ówczesnych województw: skierniewickiego, płockiego, ciechanowskiego i ostrołęckiego. Podziękował im za ich służbę na co dzień i podczas tej pielgrzymki, a następnie zachęcił, żeby do każdego strażaka pilnującego porządku na ulicach i na Placu Celebry podeszła jedna osoba, podała mu rękę, uśmiechnęła się i powiedziała: "Bóg zapłać, dziękuję".

Dalej prowadzący czuwanie przywitał koncelebransów, którzy gromadzili się już przy ołtarzu: kardynałów - Angelo Sodano, Battistę Giovaniego Re i Dino Manduzziego, biskupów z Moskwy, Nowego Jorku oraz pasterzy niemal wszystkich diecezji polskich na czele z kardynałami: prymasem Józefem Glempem, Franciszkiem Macharskim, Henrykiem Gulbinowiczem i nuncjuszem apostolskim arcybiskupem Józefem Kowalczykiem. Warto pamiętać, że wśród osób towarzyszących nuncjuszowi był także jego ówczesny sekretarz ks. Piotr Libera – obecny biskup płocki.

Pod koniec czuwania, prowadzonego przez Księdza Ireneusza, nad Płock nadciągnęła prawdziwa ulewa. Do wiernych, oczekujących na opóźniający się przylot Ojca świętego, postanowił w tym momencie przemówić bp Zygmunt Kamiński. W swoim słowie pasterz diecezji wyraził współczucie zmokniętym wiernym, zachęcał do wytrwałości i dziękował za trud czuwania. "Zmierzając do tego ołtarza – powiedział wyraźnie wzruszony na koniec - podszedłem do miejsca, gdzie siedzi moja sędziwa, utrudzona matka, by powitać ją pocałunkiem syna i biskupa. Niech ten pocałunek złożony na matczynej dłoni, będzie znakiem pokoju, który przekazuję wam wszystkim, oczekującym na Zwiastuna Pokoju i Miłosierdzia Bożego dla nas i świata całego – Ojca świętego Jana Pawła II".

"Płock wita cię…"

Przyszło mi prowadzić ostatnią, najdłuższą część czuwania. Helikopter papieski spóźniał się, wreszcie, około 14. 30,wylądował na płycie stadionu Wisły. Wiele osób mówi nawet dzisiaj, że choć minęło tyle już lat od tamtego dnia, nie potrafią zapomnieć wzruszenia, które towarzyszyło prostemu śpiewowi setek tysięcy ludzi zgromadzonych na placu papieskiej celebry: "Płock wita Cię, Płock kocha Cię".

Potem nastała cisza i w niej rozległy się słowa komentarza, wprowadzającego do Mszy św.: "Kościele Święty, zgromadzony w Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa pod deszczowym, mazowieckim niebem wokół następcy św. Piotra, Biskupa Rzymu, Głowy Kolegium Biskupiego i Pasterza Kościoła katolickiego – Papieża Jana Pawła II. Kościele Święty, Pan ukochał Cię odwieczną miłością, a wywyższony nad ziemię, pociągnął do swojego Serca. W każdym zakątku ziemi słowo «serce» wyraża to, co najbardziej ludzkie: najczulszą miłość, życzliwość, miłosierdzie. Mimo to, a może właśnie dlatego nie wahamy się użyć słowa «serce» na określenie zbawczej miłości Boga do człowieka. Nie wahamy się zwłaszcza tutaj, gdzie dzieje tak burzliwe, a codzienność szara i trudna. Nie wahamy się zwłaszcza dzisiaj, gdy tyle rozczarowania, troski o jutro, rolniczego niepokoju, bezrobocia i ekologicznych zagrożeń. Bóg wybrał to miasto i tę ziemię na wielkie wołanie do miłosierdzia Bożego i przebitego serca Zbawiciela, abyśmy w Jego ranie dojrzeli żar, który w Bogu jest ukryty, żar ducha silniejszego niż grzech i obojętność.

"Ducha nie gaście, Bogu dziękujcie". Eucharystia,Siostry i Bracia, oznacza dziękczynienie. Dziękujemy podczas tej eucharystycznej ofiary z Janem Pawłem II za wszystkie zwycięstwa ducha, sumienia i solidarności, za wszelkie zwycięstwa nad słabością i zniechęceniem. Dziękujemy za Ojca Świętego, za dar jego świadectwa i modlitwy, która skruszyła mury podzielonej Europy i systemu nienawiści. Tak, siostry i bracia, Chrystus nie przestaje wznosić swego Kościoła na świadectwie Piotrowym. Widomym znakiem naszej wiary w tę prawdę są kamienie węgielne, które Jan Paweł II – opoka Kościoła naszych czasów – w tym momencie poświęca i błogosławi. Są to kamienie węgielne pod: kościół Miłosierdzia Bożego w parafii św. Józefa w Płocku, kościół na osiedlu Międzytorze w Płocku, kościół św. Piotra w Ciechanowie, kościół św. Franciszka z Asyżu w dzielnicy Aleksandrówka w Ciechanowie, kościół w Lucieniu, kościół w dzielnicy Popławy w Pułtusku, kościół filialny w Świętej Rozalii, kaplicę w Rząśniku, kaplicę w Zbójnie, kaplicę cmentarną w Gostyninie, diecezjalny dom rekolekcyjny w Sikorzu, pawilon dydaktyczny Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, dom parafialny św. Maksymiliana Kolbego w Płońsku. Rozpoczyna się Najświętsza Ofiara z Ojcem Świętym Janem Pawłem II w Płocku. Uwielbiajmy Serce Boże, zranione z miłości do człowieka".

Po stopniach ołtarza, którzy dzisiaj stanowi serce kościoła w parafii św. Jadwigi w Płocku, wstępował Namiestnik Chrystusowy. Deszcz powoli ustawał. Rozpoczynała się Najświętsza Ofiara. Za kilka minut zza chmur zaczęło prześwitywać piękne, wiosenne słońce.