Wielkie odliczanie

am

publikacja 03.12.2020 17:13

Te kalendarze mogą mieć przeróżną formę, bo ile osób, tyle pomysłów... ważne, aby zawsze przypominały, na Kogo czekamy..

Wielkie odliczanie Kalendarz adwentowy zrobiony z pudełek, w których Justyna i Jakub Wójcikowie umieszczali liściki do swoich dzieci: Oli, Wojtka i Jasia; były to pochwały dla umiejętności i talentów, którymi sprawiają radość innym. Archiwum Justyny i Jakuba Wójcików

Początek grudnia. Krótkie poszukiwanie gotowego kalendarza adwentowego. Jeden, drugi, trzeci hipermarket - towaru brak. - Niestety, nie mamy takich kalendarzy. Poza tym, chyba wszyscy w tym roku w rodzinach robią je sami… - mówi sprzedawca w jednym ze sklepów z asortymentem papierniczo-plastycznym w Płocku. Może takie kalendarze się jeszcze pojawią w sklepach; z kolei w przestrzeni wirtualnej propozycji nie brakuje. Nie brakuje też wzorów i instrukcji.

Wstukanie w wyszukiwarkę internetową takiego hasła powoduje wysyp stron i blogów wyjaśniających, jak wykonać kalendarz adwentowy DIY, czyli z serii "zrób to sam". Rodziny, przeważnie mamy z dziećmi, robią je z rolek po papierze toaletowym lub pudełek po zapałkach ozdobionych w rozmaity sposób. Z materiałowych woreczków, z małych, ozdobnych kopert albo maleńkich, ozdobionych pudełeczek. Naprawdę, niektóre z nich to małe dzieła sztuki plastycznej i poza odmierzaniem czasu pełnią też rolę dekoracyjną.

Bez względu na formę, każda część takiego kalendarza oznaczona cyferką, to jeden dzień przybliżający nas do świąt Bożego Narodzenia. Każdy segmencik kryje też jakąś niespodziankę dla dziecka. Popularne kalendarze z hipermarketu zwykle mają czekoladki. Ale to od inwencji rodziców zależy, co w nim ukryją. Czy poza elementem dekoracyjnym, wpisującym się w "fajną" zachodnią modę, nadadzą mu aspekt duchowy - autentyczny charakter kalendarza, który odmierza czas do pamiątki przyjścia Zbawiciela. Część rodziców, szczególnie małych pociech, decyduje się więc, żeby samodzielnie wykonać takie kalendarze adwentowe, w których akcenty zabawy i przyjemności będą sprawiedliwie rozłożone z religijnymi i duchowymi treściami.

Czasem sama forma może być gotowa, ale to, co najważniejsze - treść - już dodana przez rodziców. - Gdy mój synek Franio miał trzy lata, zainspirowana przez koleżankę, postanowiłam po raz pierwszy przygotować dla niego taki kalendarz na Adwent. Początkowo miałam zrobić go samodzielnie, ale będąc na zakupach w hipermarkecie, znalazłam przepiękny kalendarz w formie woreczków, który po rozwieszeniu jest też dekoracją. Tam wkładam karteczki ze swoimi pomysłami - zadaniami na każdy dzień.To np. nauczenie się kolędy lub wykonanie karteczki okolicznościowej na święta. Zwykle nie planuję ich na cały miesiąc, ale z dnia na dzień, w zależności od czasu, jakim dysponuję. Nie ukrywam, że jak już zabrakło mi pomysłu, wrzucałam jakiś smakołyk, lub drobiazg - np. skarpetki z motywem świątecznym albo karteczki do zabawy w "ciepło - zimno" - opowiada Aleksandra Koszewska, mama Frania i Tereski.

- To było niesamowite, jak Franio czekał. Żeby było mu łatwiej, używałam aniołka, który pojawiał się przy każdej kolejnej kieszonce z danym dniem. Już w tamtym roku mogłam pójść w większą symbolikę i rozbudowałam go o aspekty przeżywania duchowego. Teraz do Frania dołącza młodsza siostra, Tereska, która skończy 3 lata, jest bardzo otwarta i szybko się uczy - dodaje pani Ola, która wraz z mężem Jakubem dla swoich pociech chce głębszego wprowadzenia w Adwent, i samo przyjście małego Jezusa. Dlatego w ich domu jest miejsce modlitwy, w którym na początku grudnia umieszczają także wieniec adwentowy, a właściwie 4 lampiony oraz pusty żłóbek [Dzieciątko Jezus pojawia się tu w Wigilię].

- W tym roku chcę w każdą niedzielę czytać Ewangelię dzieciom z ich Biblii i opowiedzieć im o znaczeniu lampionów. I jeszcze pomysł zaczerpnięty z internetu - przygotuję w słoiczku źdźbła sianka i będziemy wykładać nimi pusty żłóbek, przy czym każde źdźbło to także jeden dobry uczynek, który będziemy starali się zrobić - wyjaśnia mama Frania i Tereski.

Pani Ola przyznaje, że stara się już nie irytować wszechogarniającą komercją świąteczną i nie skupiać na tym, czego nie może przecież zmienić. Po prostu stara się nie zabierać zbyt często dzieci na zakupy do galerii, aby nie "nakręcały się" na ten cały przedświąteczny blichtr.

- Rzeczywiście, konkurowanie dziś z tym światem komercji jest koszmarnie trudne - przyznaje Małgorzata Bartosiak, która od kilku lat robi kalendarze adwentowe dla swoich dzieci i zainspirowała do tego panią Olę. - My z mężem już mamy dzieci w wieku szkolnym, dlatego można powiedzieć, że poprzeczka się podwyższyła. Gdy były młodsze, w przedszkolu, to była bajka. Gdy tylko otworzyły oczy, pierwsze kroki kierowały do kalendarza, żeby sprawdzić, jakie jest zadanie dnia. One go uwielbiały - wspomina pani Małgosia, która robiła takie kalendarze, gdy jeszcze Internet nie był w tym temacie aż takim źródłem inspiracji.

- Myślę, że taki kalendarz to przyjemność, która pozostaje w dzieciach na lata. Takie wspomnienia są częścią dobrej duchowej bazy, którą rodzice mogą przekazać dzieciom, i do której będą one mogły się kiedyś, nawet w chwilach kryzysowych, odwołać - uważa Małgorzata Bartosiak, która w tym roku chce włączyć w przygotowanie kalendarza i jego zawartości swoje dzieci. I zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. - Myślę, że jest też bardzo więziotwórcze, również dzięki temu, że robimy zadania, które aktywizują całą rodzinę, np. wspólne wyjście na spacer.

Do szukania takich duchowych alternatyw do typowo świeckich form obchodzenia Adwentu zachęcają też Justyna i Jakub Wójcikowie, młodzi rodzice trójki dzieci. - Rodziny chrześcijańskie powinny wybierać coś, co jest sakralne, a nie świeckie, i szukać czegoś, co nakierowuje na "być", a nie "mieć" - mówią. Oni sami robili nie tylko kalendarze adwentowe, ale znają też inne formy zaznaczenia tego czasu. Na przykład - drzewko Jessego, czyli uciętą gałąź jakiegoś drzewa owocowego, na którym przez cały Adwent wiesza się z dziećmi wspólnie wykonane symbole postaci lub wydarzeń zbawczych, np. jabłko, nawiązujące do Adama i Ewy, czy baranka, symbolizującego wyjście z Egiptu.

A jeśli chodzi o sam kalendarz; co można do niego włożyć? - Dwa lata temu mieliśmy takie małe pudełeczka, zawieszone na sznurze i wkładaliśmy do nich karteczki z odręcznie napisaną pochwałą o każdym dziecku. Ale nie było to chwalenie typu - cieszę się, że dostałaś piątkę w szkole, ale dotyczyło to głębszych rzeczy, - np. cieszę się, że zauważasz potrzebę brata. Potem każde takie dobre zdanie o dziecku przyczepiliśmy do wielkiej planszy, powieszonej na ścianie. To było niesamowicie budujące i rozwijające także dla nich, bo dzięki temu mogli te dary w sobie odkrywać. Dodatkowo też wieszaliśmy fragment Ewangelii danego dnia - opowiadają państwo Wójcikowie, którzy uważają, że taka forma treści do kalendarza adwentowego może okazać dobrą szczególnie w rodzinach nastolatków, gdy relacje międzypokoleniowe stają się trudne.

- Można też zrobić planszę z szopką, na której dokleja się kolejno każdą postać, a jednocześnie rozmawia się o niej. Pamiętam, że naszym dzieciom to się bardzo podobało. Albo - drabinę ze szczebelkami, symbolizującymi każdy dzień Adwentu. Pod nią można umieścić pustą szopkę, a na szczycie - figurkę Dzieciątka Jezus. Najważniejsze jest, aby pokazać dzieciom, na Kogo czekamy - dodaje pani Justyna.

Pomysłów jest więc bez liku. Może warto więc, szczególnie w trudnym roku pandemii i narodowej kwarantanny zawalczyć o piękny, głębszy rytuał rodzinny. - Chrześcijanin to jest człowiek, którego nic nie jest w stanie złamać. I choć będą dni gorsze i lepsze, to trzeba szukać tego, co jest dobre - uważa pani Justyna.