Długa wojenna tułaczka świętego

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 29.11.2020 00:13

W tym roku minęło 40 lat od odzyskania wielkich skarbów płockiej katedry: hermy z relikwiami św. Zygmunta oraz kielicha z pateną fundacji księcia Konrada Mazowieckiego.

Relikwiarz patrona Płocka można na co dzień oglądać w skarbcu Muzeum Diecezjalnego na Tumskim Wzgórzu. Relikwiarz patrona Płocka można na co dzień oglądać w skarbcu Muzeum Diecezjalnego na Tumskim Wzgórzu.
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Piastowski kielich i herma dzieliły los narodu, zwłaszcza w ostatnich burzliwych okresach od 1939 r. Gdy wybuchła wojna, dla lepszej ochrony kielich z katedry został przekazany do kaplicy domu biskupiego, zaś relikwiarz pozostał w ukryciu w podziemiach katedry - chodzi tu prawdopodobnie o grobowce biskupów płockich, bo tam niektóre nisze grobowe były puste.

Niemcy jednak, po zajęciu katedry, wszystkie je otworzyli i zabrali relikwiarz. Podobno przeszukali tez ogród biskupi, szukając innych precjozów ze skarbca katedralnego, ale tam nic nie znaleźli. Ks. Wacław Gałęza, ówczesny wikariusz katedralny, został aresztowany w tym samym dniu, co abp Nowowiejski i bp Wetmański, a następnie bity i maltretowany. Żądano od niego, aby ujawnił, gdzie zostały schowane precjoza z katedry, bo - jak mówili sami Niemcy - "gabloty skarbca miały wyglądać inaczej przed wojną na zdjęciach niemieckich wycieczek". Po kilku dniach przesłuchań kapłan został zwolniony.

Niemcy jednak zabrali z domu biskupiego kielich księcia Konrada, mieli więc w swoim ręku najcenniejsze z katedralnych skarbów. Inne cenne przedmioty liturgiczne zostały ukryte w prywatnych domach zaufanych płocczan.

Od 1941 r. najcenniejsze sakralia znajdowały się więc w kasie pancernej magistratu płockiego, pod niemieckim zarządem. Gdy w styczniu 1945 r. rozpoczęła się ewakuacja Niemców z Płocka, zabraniem precjozów miała się zająć sekretarka burmistrza. Była ona katoliczką i utrzymywała kontakt z niektórymi księżmi. Zdawała sobie sprawę z wartości i znaczenia tych przedmiotów. Przed wyjazdem z miasta przyszła więc do ks. prał. Figielskiego, który po męczeńskiej śmierci biskupów zarządzał diecezją, i poinformowała, że płockie skarby mają być wywiezione do Niemiec. Nie mogąc ich zostawić, przyrzekła dowieźć je bezpiecznie, zabezpieczyć i opiekować się nimi, a po zakończeniu wojny poinformować diecezję o miejscu ich przechowywania. I tak się stało: po wojnie przesłała depeszę, że kielich i herma znajdują się w Westfalii, ok. 120 kilometrów od Dusseldorfu.

Co ciekawe, z kobietą tą jeszcze w 1980 r. spotkał się ks. prof. Ryszard Knapiński, który wtedy uczestniczył w odzyskiwaniu sakraliów. "Była to Berta Thiergart z Bad Salzuflen. Miała wtedy 75 lat. W zapiskach, jakie znalazłem w Muzeum Diecezjalnym w Płocku, podane było tylko jej nazwisko. Była zaskoczona, ale nie przerażona, choć wiedziała, że moją wizytą przywołałem wspomnienia koszmarów wojny" – pisze ksiądz profesor. To ona w 1949 r. przekazała kielich i hermę władzom alianckim, a te władzom polskim - z zaznaczeniem, aby powróciły do właściciela, czyli płockiej katedry. Tak się jednak nie stało.

Choć skarby płockiej katedry znalazły się w polskich rękach, to jednak nie trafiły do Płocka, a do Warszawy jako "depozyt Muzeum Narodowego". Władze polskie nie poinformowały diecezji, że jej skarby zostały odzyskane. "Warszawa milczała. Od tego momentu rozpoczęły się uciążliwe, przykre i bezowocne starania o ich zwrot" - napisał w specjalnym opracowaniu ks. prał. Zdzisław Piechna. Zabytki miały być pierwotnie zwrócone w 1957 r., ale słowa nie dotrzymano.

W Kurii Diecezjalnej Płockiej zachowała się bogata dokumentacja poświęcona odzyskaniu "regaliów katedry płockiej". Najstarsze zapiski pochodzą z lat 1946-47. Już wtedy biskup Tadeusz Paweł Zakrzewski domagał się, aby precjoza, które wtedy pozostawały jeszcze w niemieckich rękach, wróciły do Płocka. Gdy zostały one przekazane do Warszawy, monity biskupa płockiego i Kapituły Katedralnej Płockiej nieustannie przedkładano u pierwszego sekretarza i premiera, u posłów i w ministerstwie kultury i sztuki, a przede wszystkim u prof. Stanisława Lorenza, dyrektora Muzeum Narodowego. Sprawą ta zajął się również polski Episkopat i sam prymas Wyszyński, wiedziała o niej Stolica Apostolska.

Na liczne pisma diecezji strona rządowa w ogóle nie odpowiadała. Ze zgromadzonej dokumentacji wyłania się przede wszystkim wstrzymująca całą sprawę postać prof. Lorenza. Chciał on bowiem kielich Konrada i hermę św. Zygmunta zatrzymać w Warszawie i umieścić na stałe na odbudowywanym Zamku Królewskim, jako jedne z najcenniejszych zabytków sztuki polskiej. To stanowisko było tak twarde, że precjozów nie wypożyczono do Płocka ani na millennium chrztu Polski w 1966 r., ani na jubileusz 900-lecia diecezji w 1975 r.

"Żadną miarą te przedmioty kultu religijnego nie mogą być przeznaczone dla odbudowywanego zamku, chociaż jesteśmy pełni uznania dla zabiegów władz o należyte jego wyposażenie. Nie można wyposażać zamku zabytkami kradzionymi ze świątyń. Res clamat ad dominum" – protestował kard. Wyszyński. Do głosu sprzeciwu biskupa Sikorskiego, dołączyli się ludzie kultury z Płocka, nawet niektórzy członkowie PZPR, którzy ubolewali, że "dla diecezji płockiej wojna hitlerowska jeszcze się nie skończyła".

Do przełomu w rozmowach doszło wreszcie w 1980 r. "Naród chce widzieć zamek w jego autentyzmie historycznym i nie trzeba go stroić w »cudze piórka«. Zamek Warszawski nigdy piastowski nie był, piastowska natomiast jest katedr płocka i właśnie w niej płockie zabytki kultowe, ściśle związane z dynastią Piastów i książętami mazowieckimi, mają swój autentyzm" – napisano w pro memoria Sekretariatu Prymasa Polski.

Ostatecznie przekazanie precjozów miało miejsce w Muzeum Narodowym w Warszawie 6 listopada 1980 r. W czasie Pasterki na Boże Narodzenie 1980 r. biskup Sikorski po raz pierwszy po dziesięcioleciach sprawował Mszę św. używając kielicha konradowego, zaś 3 maja 1981 r. wierni nie bez wzruszenia mogli zobaczyć hermę św. Zygmunta, po raz pierwszy od 1939 r.

W 1991 r. w czasie wizyty w Płocku św. Jan Paweł II sprawował Mszę św. używając kielicha z pateną fundacji księcia Konrada. Otrzymał także w darze jego replikę.

Do dziś biskupi płoccy, po lekcji z przeszłości związanej z  niełatwym odzyskiwaniem precjozów katedralnych, bardzo rzadko zgadzają się, aby zabytki te opuszczały Tumskie Wzgórze. Stało się tak m.in. na początku tego roku, gdy hermę i kielich księcia Konrada można było podziwiać w Krakowie na wystawie "Skarby epoki Piastów", przygotowanej z okazji 700. rocznicy koronacji króla Władysława Łokietka. Ale innym razem, w 1989 r., ówczesny biskup płocki Zygmunt Kamiński nie zgodził się na wypożyczenie kielicha i pateny Konrada do Narodowego Muzeum w Norymberdze. "Przykre doświadczenia, które zdobyliśmy przez 40 lat starań o zwrot katedrze płockiej spowodowały, że duchowieństwo diecezji płockiej wypowiada się przeciw wypożyczaniu tych przedmiotów. Wiem, że dzieł sztuki tej klasy mają pełne prawo dostępu wszyscy, ale decyzja na ich ekspozycję poza katedrą płocką aktualnie musi być negatywna" - napisał wtedy biskup.


Więcej w najnowszym wydaniu papierowym Gościa Płockiego na niedzielę 29 listopada.