Droga ks. Chamskiego, aby usłyszeć śpiew nieba

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 18.11.2020 23:59

"Moje serce będzie radosne, choć znużone życiem me nogi..." - słowa jednej z ulubionych pieśni ks. Hieronima Chamskiego wybrzmiały na jego pogrzebie w Płocku.

W 2015 r. ks. H. Chamski został odznaczony przez biskupa płockiego Wielkim Orderem św. Zygmunta. W 2015 r. ks. H. Chamski został odznaczony przez biskupa płockiego Wielkim Orderem św. Zygmunta.
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Ksiądz profesor zmarł 14 listopada w wieku 88 lat, w 62. roku kapłaństwa. – Dzięki niemu jesteśmy rozśpiewani w kościołach na Mazowszu i w Polsce. Wierzę, że teraz spełnia się jego życiowa pasja, bo słyszy już anielskie chóry – powiedział w czasie Mszy św. pogrzebowej w kościele Matki Bożej Fatimskiej w Płocku bp Mirosław Milewski.

To właśnie ks. Hieronim Chamski był redaktorem "Śpiewnika Kościelnego Diecezji Płockiej". Wydany w 1974 r., był on jedynym oficjalnie zatwierdzonym śpiewnikiem w naszej diecezji. Posłużył także za wzór dla wielu innych śpiewników diecezjalnych w Polsce. W latach 90. ks. Chamski założył także Wydawnictwo Hejnał, w którym ukazał się znany w całej Polsce śpiewnik „Abba Ojcze” i jego kilkukrotne ponowne wydania, a także liczne pomoce dla organistów i chórów. "Ponieważ głównym elementem przeżycia religijnego w pieśni kościelnej jest treść, zaś muzycznego – rytm; dlatego prostota i płynność śpiewu stanowią wielkie zalety wspólnej modlitwy. Delikatny akompaniament powinien towarzyszyć wykonywanym śpiewom i nigdy ich nie zagłuszać" – tak pisał o swoim profesjonalnym warsztacie ks. Chamski.

– Moje pierwsze zetknięcie się z muzyką miało miejsce w Drobinie w 1945 roku, kiedy nasz ojciec kupił nam małą harmonię guzikową od Rosjan wracających z Berlina za butelkę samogonu – wspominał ks. prof. Chamski. – Na serio zainteresowałem się muzyką rok później, w 1946 roku, kiedy wstąpiłem do Niższego Seminarium Duchownego w Płocku. Były tam chór, orkiestra szkolna, nauka solfeżu i gra na instrumentach: fortepian, fisharmonia i trąbka. Nie wiedziałem, że muzyka kościelna od tego czasu stanie się nie tylko moim "hobby", ale zawodem. Choć moi studenci z seminarium i organiści znają mnie głównie jako muzyka, to jednak oświadczam, że kapłaństwo jest dla mnie zawsze na pierwszym miejscu! Niech więc moja muzyka uświetnia liturgię Mszy św., pomnaża na ziemi chwałę Bożą i szerzy pokój między ludźmi dobrej woli – mówił ks. Chamski przed pięcioma laty, gdy przyjmował z rąk biskupa płockiego Wielki Order św. Zygmunta – najwyższe odznaczenie przyznawane w diecezji płockiej.

Głoszący kazanie pogrzebowe ks. dr Andrzej Leleń, wychowanek i następca ks. Chamskiego w pracy formacyjnej z organistami, przypomniał słowa ulubionej pieśni zmarłego kapłana: "Przyjdzie kiedyś dzień, że ujrzę Ciebie po przebyciu długiej drogi./ Moje serce będzie radosne, choć znużone życiem me nogi. Przyjdzie kiedyś piękna chwila, gdy zwycięży Twoja miłość,/ wtedy ujrzę Twe oblicze, o Boże Ojcze mój".

– Był wychowawcą wielu pokoleń kleryckich, nauczycielem kolejnych roczników adeptów sztuki muzycznej w naszym Diecezjalnym Studium Organistowskim, kompozytorem wartościowych pieśni liturgicznych i wydawcą cennych pomocy tak bardzo przydatnych w codziennej posłudze organistowskiej. Jako młody ksiądz podczas katechezy często wykorzystywał polskie pieśni kościelne, uważając je za wyjątkowo skuteczne narzędzie wychowawcze. A ze względu na wydany przez niego "Śpiewnik Kościelny" – pierwszą tego typu pozycję zawierającą polskie, posoborowe śpiewy mszalne oraz duży wybór wartościowych pieśni kościelnych, należy uznać ks. Chamskiego za promotora posoborowej odnowy muzyczno-liturgicznej na terenie diecezji płockiej i większości terytorium Kościoła polskiego – mówił w czasie Mszy pogrzebowej ks. kan. dr Andrzej Leleń.

– Był dla nas bardzo serdeczny i przyjacielski, nie tworzył sztucznego dystansu. Był bardzo szczery w relacji ze swoimi wychowankami. Uczył nas odpowiedzialności, wręcz perfekcyjności i punktualności, a także swoistej zaradności i przedsiębiorczości w życiu, przez pracę na sobą i stawianie sobie wymagań. Kochał muzykę i nią nas zarażał, cenił zwłaszcza operę. Z wielkich, klasycznych dzieł rodziły się jego inspiracje muzyczne, którymi nas zrażał. Dokąd mógł, pracował i wydawał publikacje. Wspierał młode talenty. Gdy mówił o Polsce, to płakał – ten rys patriotyczny wyniósł z domu rodzinnego. Był człowiekiem wielkiego taktu i kultury osobistej, i dlatego przyciągał do siebie księży starszych i młodszych – tak wspomina wychowawcę ks. kan. dr Tadeusz Kozłowski, oficjał Sądu Biskupiego w Płocku.

Do końca, póki miał zdrowie i siły, ks. Chamski pracował, a przez ostatnie 12 lat pomagał duszpastersko w parafii Rogozino k. Płocka. – Założył chór Ecclesia i scholę dla małych dzieci. To było niewiarygodne, jak sędziwy profesor z pasją i entuzjazmem uczył śpiewać najmłodszych. Nasi parafianie nie zapomną jego wielogodzinnych dyżurów w konfesjonale, jasnych i praktycznych kazań, wyjazdów do teatru. Ktoś, kto powinien odpoczywać na emeryturze, do końca dzielił się z nami swoim powołaniem – powiedział ks. kan. dr Janusz Wiśniewski, proboszcz parafii w Rogozinie.

"Wszystkich proszę o modlitwę – to moja ostatnia wola" – napisał ks. Hieronim Chamski w testamencie.


Ks. Hieronim Chamski urodził się w 1932 r. w Drobinie. Ukończył Niższe i Wyższe Seminarium Duchowne, gdzie jego wychowawcą był m.in. ks. Kazimierz Starościński, autor Hejnału Płockiego. 8 czerwca 1958 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Tadeusza Pawła Zakrzewskiego. Pracował jako wikariusz w parafii Unieck, w pułtuskiej kolegiacie i w Gostyninie. Odbył studia muzyczne na katolickim Uniwersytecie im. św. Wincentego a Paulo w Chicago, po powrocie do Polski był nauczycielem śpiewu w Niższym i Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku, a także wikariuszem parafii katedralnej. Po ponownym pięcioletnim pobycie w USA powrócił do Płocka, gdzie założył Wydawnictwo Hejnał, był również wykładowcą w Diecezjalnym Studium Organistowskim w Płocku. Zmarł 14 listopada 2020 r. w Płocku, został pochowany na cmentarzu katolickim przy ul. Kobylińskiego.