Życie, które trwało krótko

Agnieszka Małecka

|

Gość Płocki 47/2020

publikacja 19.11.2020 00:00

Psycholog Aleksandra Stupecka, pracująca w płockim Centrum Psychologiczno-Pastoralnym „Metanoia”, mówi o prawie do bólu rodziców dzieci utraconych, znaczeniu grobów takich maleństw i nadawaniu sensu tym doświadczeniom.

▲	– Mamą i tatą nie stajemy się w sytuacji, gdy ktoś zacznie nas tak tytułować, tylko gdy tego doświadczymy. To bardziej  kwestia serca niż nazewnictwa – mówi terapeutka. ▲ – Mamą i tatą nie stajemy się w sytuacji, gdy ktoś zacznie nas tak tytułować, tylko gdy tego doświadczymy. To bardziej kwestia serca niż nazewnictwa – mówi terapeutka.
Agnieszka Małecka /Foto Gość

Agnieszka Małecka: Jak ważne jest nastawienie społeczne do tematu żałoby po śmierci dziecka, szczególnie przed narodzeniem?

Aleksandra Stupecka: Problem odchodzenia kogoś bliskiego zawsze jest czymś trudnym, bo dotyka bardzo delikatnej sfery w człowieku. Rodzice po stracie dziecka często przychodzą po pomoc, ponieważ ludzie wokół nich obawiają się poruszać temat. Otoczenie nie wie, jak towarzyszyć w żałobie, by nie urazić, nie zranić. Co więcej, mamy społeczne podejście, by szybko „poradzić sobie” z tematem śmierci. Odsunąć, zagłuszyć, nie zatrzymywać się na niej. Mówiąc jednak o nastawieniu społecznym, warto zapytać samego siebie – bo społeczeństwo to każdy z nas – jak ja mogę pomóc rodzicom po stracie dziecka? Jak okazać, że szanuję ich doświadczenia, że dostrzegam wartość życia ich dziecka, nawet gdy życie to trwało bardzo krótko? Popatrzmy na nasze osobiste podejście do nienarodzonych dzieci. Jak reagujemy, gdy chce się tę wartość umniejszyć, sprowadzić dziecko do embrionu, zarodka...? By niejako zmienić nasz sposób mówienia, a więc i myślenia o nim.

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.