O wspólny rytm serc

am

publikacja 11.11.2020 17:24

Pod kopułą płockiej katedry, przy Biało-Czerwonej rozciągniętej do ziemi oraz hermie św. Zygmunta z piastowskim diademem wybrzmiały dziś słowa: "co pozostanie po naszych sporach o Polskę?"

O wspólny rytm serc Płock, 11.11.2020. Uroczystości liturgiczne w Narodowe Święto Niepodległości. Agnieszka Małecka /Foto Gość

W 102. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę obchodom liturgicznym w płockiej katedrze przewodniczył bp Mirosław Milewski. W homilii m.in. zwrócił uwagę na obecność cennego relikwiarza - hermy św. Zygmunta, patrona Płocka, która była darem króla Kazimierza Wielkiego dla miasta, a która po zrabowaniu przez Niemców w zawierusze wojennej dokładnie 40 lat temu powróciła na Wzgórze Tumskie. - Herma ta - podkreślił bp Mirosław - jest testamentem przeszłości dla kolejnych pokoleń i pozostaje niemym świadkiem realizacji marzeń o Polsce przez kolejne pokolenia.

W homilii akcentował też potrzebę wzajemnego szacunku międzyludzkiego, który powinien łączyć wszystkich Polaków, wzorem Polski Piastów, wzorem budowniczych Niepodległej w 1918 r., wzorem Polski Karola Wojtyły, i kard. Wyszyńskiego, a także Polski "Solidarności". - Czy my jako naród mamy jakąś rozumną wizję naszej ojczyzny? Co pozostanie po naszych sporach o Polskę? - pytał bp Mirosław Milewski.

Nawiązując do wydarzeń ostatnich tygodni w Polsce, zauważył, że ludzie zawsze się różnili, ale potrafili siebie słuchać. - Dlaczego zabrakło nam nawzajem do siebie cierpliwości i chęci rozmowy? Dlaczego straciliśmy wspólny język z pokoleniami młodych, którzy wykrzyczeli nam na ulicach swoją wizję człowieka, świata i Boga? Czy nie jest to porażka nas wszystkich: rodzin, szkół, państwa i wspólnot wyznaniowych w przekazywaniu tego, co ważne dla człowieka? - mówił w homilii.

Bp M. Milewski powiedział też, że dziś polskie serca - te młode, zagubione, jak i starsze, pełne niepokoju o przyszłość, cierpią na swoistą arytmię, którą może uspokoić powrót do źródła - do Bożego Słowa.

Na zakończenie tej Mszy św. wybrzmiała modlitwa o pokój, napisana na motywach Listu do Efezjan, w której modlono się m.in. o "światłe oczy serca, byśmy przestali widzieć w sobie wzajemnie przeciwników, a zobaczyli współdomowników."

W uroczystości uczestniczyli m.in. marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik, prezydent miasta Andrzej Nowakowski oraz starosta Mariusz Bieniek. Z powodu pandemii zwykle liczne poczty sztandarowe reprezentował poczet "Solidarności" rolników powiatu płockiego. Sytuacja epidemiologiczna nie pozwoliła też na zorganizowanie oficjalnej uroczystości z udziałem płocczan przy Płycie Nieznanego Żołnierza, dlatego kwiaty złożono indywidualnie.

Poniżej publikujemy pełny tekst kazania bp. Mirosława Milewskiego

Czcigodni Kapłani! Szanowni Przedstawiciele władz państwowych, samorządowych i miejskich oraz poczty sztandarowe! Drodzy Bracia i Siostry.

Dokładnie sześć i pół wieku temu zakończyła się Polska Piastów. 9 września 1370 r., ścigając na polowaniu jelenia, Kazimierz III, nazwany przez potomnych, co warto dodać – jako jedyny król w całej naszej historii – Wielkim, upadł z konia, a w wyniku poniesionych ran gorączkował i poważnie chorował. Gdy złożony cierpieniem przebywał w klasztorze cystersów w Koprzywnicy – opowiada bł. Arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski w swojej "Monografii historycznej" naszego miasta – "tam uczynił ślub, że zniszczoną katedrę płocką, w której ze czcią przechowują się relikwie św. Zygmunta, króla i męczennika, odbuduje i dla wikariuszów opłatę przeznaczy. Z polecenia króla udał się do Płocka Jan ze Skrzynna, kapelan dworu królewskiego, i na czaszkę św. Zygmunta sprawił relikwiarz, t.j. hermę srebrną, nasadzając na ten relikwiarz (…) koronę znacznie starszą od hermy, ofiarowując w niej swą rodową pamiątkę, jedną z koron piastowskich, idąc za przyjętym obyczajem dworskim swojej właśnie epoki".

Król Kazimierz zmarł kilka dni później, 5 listopada 1370 r. w Krakowie, ale jego słowo stało się rzeczywistością, co widzimy także dzisiaj przy naszym ołtarzu – stoi tutaj obiecana herma królewska św. Zygmunta. Trudne losy dotknęły ten bezcenny skarb w czasie II wojny światowej, gdy został zrabowany przez Niemców, by 6 listopada 1980 r. szczęśliwe powrócić do miasta i katedry płockiej. Przez całe wieki ta herma św. Zygmunta, podarowana przez ostatniego piastowskiego króla właśnie dla naszego Płocka, była i pozostaje testamentem przeszłości dla kolejnych pokoleń. Od sześciu i pół wieku patrzący na nią zadają sobie pytanie, powiem dobitniej: powinni zadawać sobie pytanie: co pozostanie po mnie, co pozostanie po nas, po naszym pokoleniu w tym mieście, w tej małej i wielkiej Ojczyźnie?

Herma św. Zygmunta była i pozostaje niemym świadkiem, w jaki sposób kolejne pokolenia realizowały swoje marzenia o Polsce. Stróżem tych relikwii byli i ciągle są mieszkańcy bohaterskiego miasta Płocka, które dzieliło chwalebne i tragiczne losy Polski. Relikwie św. Zygmunta są pamiątką końca dynastii Piastów i wielkości czasu Jagiellonów, trudnych lat królów elekcyjnych, a potem nocy rozbiorów i zaborów. Te relikwie, czczone na Wzgórzu Tumskim, są świadkiem wykuwania się romantycznej i pozytywistycznej wizji Polski, a potem ścierania się w młodym kraju, po odzyskaniu niepodległości, poglądów endeckich i socjalistycznych. Były one z płocczanami, gdy sto lat temu odważnie stawili opór bolszewickiemu najeźdźcy. Te relikwie dzieliły los Polaków, wywożonych i mordowanych przez niemieckich nazistów i komunistów, a potem wróciły do kraju w czasie, gdy rodziła się "Solidarność". Są one ciągle z nami także teraz, gdy nie bez trudów i sporów zmagamy się o tożsamość suwerennej Polski. Przeszłość kroczy z nami po drogach nowoczesności dzięki temu wspaniałemu darowi królewskiemu.

Kochani Bracia i Siostry! Możemy jednak postawić sobie ważne, powiem więcej – nieuniknione pytanie: czy my jako naród mamy jakąś rozumną wizję naszej Ojczyzny? Co będzie znakiem starań współczesnych pokoleń o tożsamość i dzieje Polski? Co pozostanie po naszych sporach o Polskę? Może nas dzielić wiele i dobrze, że nie jesteśmy tacy sami. Możemy budować wysmukłe wieże słuszności naszych poglądów i tworzyć budowle naszych najlepszych koncepcji życia społecznego. Ale jedno powinno nas łączyć: szacunek do drugiego człowieka, niezależnie od tego kim jest i jak myśli. Taka była Polska Piastów z królem Kazimierzem, taka była Polska Dmowskiego i Piłsudskiego, taka była Polska Karola Wojtyły, kardynała Stefana Wyszyńskiego i "Solidarności".

Polska była zawsze krajem, w którym ludzie różnych religii, żyjący rozumnie i spokojnie, szanowali się nawzajem. Jeśli patrzymy dziś na tę hermę z relikwiami św. Zygmunta, to powinno nas zadziwić, jak przez sześć i pół wieku przypomina ona kolejnym pokoleniom, by szanować siebie nawzajem. Pozwólmy, Kochani, by obok siebie mogły pokojowo istnieć, jak przez całe wieki, różne sposoby patrzenia na świat, różne idee na temat człowieka i różne drogi do Boga. Nie dajmy wyrwać sobie poczucia szacunku do tego, co polskie, czyli różne, bogate, piękne.

W tej świątyni, która jest niemym świadkiem nie tylko wiary, ale i kultury blisko tysiącletniej historii mieszkańców naszej mazowieckiej diecezji, zawsze rozbrzmiewała i jest ciągle głoszona ta sama prawda o Bogu, który jest miłością, to samo przesłanie o Bogu-Stwórcy, który daje życie i Bogu, którego chwałą jest każdy żyjący człowiek. Czy takie postrzeganie świata, chrześcijańskie wyobrażenie o życiu i wierze, jest dziś tutaj inne niż w ostatnich wiekach? Ono się w tym miejscu nie zmieniło. Czy nie było w przeszłości ludzi inaczej postrzegających kwestie życia i wiary? Tacy ludzie byli zawsze, ale umieli słuchać siebie nawzajem. Dlaczego więc dzisiaj, jakby pomieszało się nam to wszystko? Dlaczego zabrakło nam nawzajem do siebie cierpliwości i chęci rozmowy? Dlaczego straciliśmy wspólny język z pokoleniami młodych, którzy wykrzyczeli nam na ulicach swoją wizję człowieka, świata i Boga? Czy nie jest to porażka nas wszystkich: rodzin, szkół, państwa i wspólnot wyznaniowych w przekazywaniu tego, co ważne dla człowieka? Czy nie powinniśmy dzisiaj, raczej ze wstydem przyznać, że czegoś zabrakło w naszej współczesnej trosce o wolność i niepodległość, oraz w inwestowanie w kolejne, młode pokolenia Polaków?

W 1910 r., z okazji 100. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina, Ignacy Jan Paderewski, jeden z późniejszych ojców naszej niepodległości, wygłosił wspaniałą mowę w Filharmonii Lwowskiej na cześć polskiego kompozytora epoki romantyzmu. Opisał w niej stan ducha polskiego, a diagnoza ta wydaje się dzisiaj bardzo aktualna: "Żaden z narodów na świecie nie może się poszczycić takim, jak nasz, bogactwem uczuć i nastrojów. Na harfę narodu naciągnęła ręka Boża strun bezmiar cichych i rzewnych, potężnych i głośnych. Mamy i miękkość kochania i dzielność czynu i liryzm szeroką płynący falą i siłę rycerską, waleczną; mamy i tęsknotę dziewiczą i męską rozwagę i smutek tragiczny serca i lekkomyślną młodzieńca wesołość. Może w tem tkwi czar nasz ujmujący, a może też to i wada wielka? Zmiany następują szybko, bezpośrednio prawie: od radosnych upojeń do żałośnych szlochań, od szczytnych porywów do upadków ducha, dzieli nas często jeden krok tylko, jedno oka mgnienie".

Moi drodzy! Co jest powodem takiego stanu rzeczy w naszym społeczeństwie? Czy nie jest to – parafrazując słowa Paderewskiego – "arytmia polskiego serca"? Wydaje się, że polskie serca cierpią także dziś na ową zagrażającą również życiu duchowemu przypadłość: "arytmię polskiego serca". Arytmię, to niestałe bicie polskich serc, zarówno tych młodych, roztrzęsionych i zagubionych, jak i tych starszych, zaniepokojonych o przeszłość i przyszłość, może uspokoić powrót do źródła, jakim jest Boże Słowo. To ono budowało nasze dzieje, naszą polską tożsamość, gdy ludzie różnie myślący potrafili ze sobą rozmawiać i podejmować działania dla dobra wszystkich. Nie da się historii tej ziemi, tego narodu, zrozumieć bez odniesienia do Biblii. Może potrzebne są nam takie laboratoria, w których nie będziemy konstruować nowych punktów zapalnych i bomb słownych dla zniszczenia przeciwników, w którym zamiast wytaczania ogromnych dział naprzeciw sobie i otwierania kolejnych frontów wojennych, zaczniemy wreszcie słyszeć argumenty, rzeczowe argumenty innych. Może warto częściej sięgać do świata Biblii, w którym wartości nie stoją na głowie, ale idące ich śladami narody są świadectwem, że można "prowadzić życie ciche i spokojne, z całą pobożnością i godnością" (1 Tm 2, 1).

Dzisiejszy dzień jest zaproszeniem dla nas wszystkich, jak mówi polska Konstytucja, "zarówno wierzących w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielających tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzących z innych źródeł", do usłyszenia i wypowiadania właściwych słów w każdej rozmowie, w każdej dyskusji z drugimi człowiekiem. W takim laboratorium nasze serca odzyskają i zaczną bić dawnym rytmem, którym biły przez wieki. Jeśli się nawzajem nie usłyszymy, nie będziemy potrafili budować nowoczesnego patriotyzmu.

Kochani Słuchacze Słowa Bożego! We wspomnianej wcześniej mowie Ignacy Jan Paderewski słusznie zauważył: "Uczą nas szacunku dla obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożercę, a nienawidzić ojców i braci, za to, że nie gorzej może, lecz inaczej tylko myślą. (…) Więc krzepmy serca do wytrwania, do trwania, myśli skrójmy do czynów, do dzielnych, sprawiedliwych, uczucia podnośmy do wiary, do silnej, bo nie ginie naród, co ma taką wielką, nieśmiertelną duszę". N

ie wstydźmy się odwołania w codziennym życiu i służbie Polsce, odwołania do Boga i Jego Słowa, które jest trafne i zawsze krzepiące, w smutnym czasie pandemii i w każdej innej okoliczności. Nowoczesna Polska powinna być krajem pełnym obywateli o różnych twarzach, różnych poglądach. Ale powinna być także krajem, w którym miejsca i czasy dla innych święte są szanowane, bo ze wszystkich wolności ta względem religii i sumienia stoi na pierwszym miejscu. W nowoczesnej Polsce jest miejsce dla hermy św. Zygmunta, bo właśnie ona jest znakiem nowoczesności Polaków w pełni średniowiecza, gdy jej fundator, król Kazimierz Wielki, potrafił zastać nasz kraj drewnianym, a zostawić murowanym. Myślał nowocześnie, ale czuł po polsku, licząc się z Bogiem i historią. Nowoczesna Polska to ludzie, którzy jak ten król wiedzą, co zostawią następnym pokoleniom.

Niech zatem do Chrystusa, który jest zawsze nowoczesny, ale który jest także Panem dziejów i historii, popłynie nasza szczera modlitwa, tak wiele razy tu wyśpiewywana: "Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie!" Amen.