Kąty k. Ciechanowa pamiętają o Romanie Konwerskim

Marek Szyperski

publikacja 01.09.2020 00:37

Miał 32 lata, gdy wypowiedział znamienne słowa: "Braci swoich wieszać nie będę". Pobity, aresztowany, osadzony w obozie koncentracyjnym, zginął z rąk niemieckich oprawców.

Kąty k. Ciechanowa pamiętają o Romanie Konwerskim Pamiątkowy głaz stanął w rodzinnej miejscowości Romana Konwerskiego, w której się urodził w 1910 roku. Marek Szyperski

W Kątach odsłonięto tablicę upamiętniającą mieszkańca tej podciechanowskiej wioski, Romana Konwerskiego, który w grudniu 1942 r. odmówił Niemcom udziału w egzekucji czwórki żołnierzy Armii Krajowej w Ciechanowie.

Odsłonięcie tablicy poprzedziła Msza św. w kościele parafialnym w Opinogórze. – Ten pomnik pięknie zlokalizowany przy drodze do Ciechanowa może zatrzyma wielu ludzi i wzbudzi w nich pytanie: kto to był? – mówi ks. kan. Jarosław Arbat, proboszcz opinogórskiej parafii.

W czasie kazania odczytał zapiski z kroniki parafialnej dokonane 16 października 1966 r. przez ówczesnego proboszcza ks. Tadeusza Drozda, po odsłonięciu w kościele tablic poświęconych ofiarom niemieckiego terroru: proboszczowi ks. Teodozjuszowi Brudnickiemu i właśnie Romanowi Konwerskiemu.

"Nic nie wskazywało, że on – mieszkaniec Kątów jest aż tak wielki i mocnego ducha. Szczupły, wysoki, poważny, stateczny, dobrze ułożony, katolik" – czytał ks. kanonik Arbat. "Z prawdziwego zdarzenia, praktykujący, na dobre zżył się z naszym kościołem. Należał do Akcji Katolickiej, do grona śpiewających w chórze, do Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej, którego był przewodniczącym. Był bardzo usłużny, uczciwy, na nim polegać można było zawsze. Nie miał łatwego życia. Pracował u innych gospodarzy, opiekował się chorą nieuleczalnie matką. Razem z nią wyprowadził się do Ciechanowa, gdzie zajmował się m.in. handlem opałem. Po śmierci matki, już podczas niemieckiej okupacji zrezygnował z handlu, został sanitariuszem u jednego z ciechanowskich lekarzy. Będąc z natury wrażliwy, często nadmieniał: »aby się wojna skończyła«" – cytował kronikę parafialną ks. proboszcz.

– Aż zbliżył się dzień 17 grudnia 1942 roku. Tego dnia niemieccy okupanci urządzili na dziedzińcu ciechanowskiego zamku publiczną egzekucję czwórki żołnierzy Armii Krajowej: Zenobii Jelińskiej, Kazimiery Grzelak, Tadeusza Jureckiego i Bolesława Nodzykowskiego. Spędzili na dziedziniec tłum ciechanowian, wśród nich znalazł się i Roman Konwerski. Skazańcy, mając nad głowami pętle, stali na ławie... – opowiadał.

"Oprawcy, chcąc upodlić Polaków, wybrali z tłumu dwóch mężczyzn, którzy mieli wytrącić ławę spod nóg AK-owców. Pierwszy stanął posłusznie przy jednym końcu ławy, drugi – Roman Konwerski – odmówił. »Braci swoich wieszać nie będę« – miał rzec. Dostał cios pięścią w twarz i został aresztowany".

– Dlaczego niemiecki żandarm wybrał Romana? Podobno znał go i to zadecydowało – wspominał w sobotę ks. kan. Jarosław Arbat. – Może chciał pokazać: "patrzcie – ten człowiek młody, przystojny, o walorach nieprzeciętnych, posłuży nam".

Roman Konwerski trafił najpierw do aresztu w piwnicach ciechanowskiego ratusza, a potem do obozu koncentracyjnego Mautthausen-Gusen. W śledztwie był bity, zginął zastrzelony 29 lipca 1943 r. w obozie, podczas sprzątania, uprzednio wstawiając się za innym więźniem.

Ksiądz Tadeusz Drozd w kronice parafialnej z 1966 r. napisał, że nie należy potępiać dwóch nieznanych z nazwiska Polaków, którzy wzięli udział w egzekucji, bo: "hitlerowska bestia zmusiłaby nawet i setnego, by polecenie jej zostało wykonane". "Śp. Romana Konwerskiego stać było na ten gest" – czytał ks. kan. Arbat. "Bo przez ustawicznie nabywane wartości duchowe, poprzez trening duchowy rósł w ideał. A jak piękny był ten gest, wykonany nie w sposób hardy, buńczuczny, ale w sposób naturalny, czysto ludzki. Wynikający z usposobienia ducha, choć ciało wzdrygało się, drżało, dlatego on bohaterem, a przez to wskaźnikiem dla wszystkich, a przede wszystkim dla młodzieży i dzieci, którym tak często brak wzorców i znaków kierujących ich na właściwe tory życia".

Obelisk z tablicą, których wystawienie jednogłośnie zaakceptowała Rady Gminy Opinogóra Górna, ufundowali mieszkańcy Kątów. – Chciałbym przede wszystkim podziękować mieszkańcom sołectwa Kąty, radzie sołeckiej z panem sołtysem Zdzisławem Szymańskim za tak piękną i mądrą inicjatywę – mówił wójt gminy Piotr Czyżyk. – Podziękowania należą się za to, że pamiętamy o heroicznym czynie Romana Konwerskiego. To był młody człowiek, młody mężczyzna, przed którym była zapewne jeszcze cała przyszłość. Niewątpliwie musiał zdawać sobie sprawę z tego, że odmawiając wykonania polecenia, musiał się liczyć z konsekwencjami. Nie wiedział, jakie one będą, ale zdawał sobie sprawę, że będą dla niego bardzo tragiczne. Ta historia dzieje się wśród nas, w naszej gminie – mówił wójt. – Warto podkreślić, że to jest też troska o młode pokolenia, bo ten pomnik będzie świadkiem historii jeszcze przez wiele, wiele lat – dodał.

Obelisk w Kątach, który poświęcił ks. kan. Jarosław Arbat, odsłonili Bogusława Konwerska, której pradziadek był przyrodnim bratem Romana Konwerskiego, i sołtys Zdzisław Szymański. Uroczystość uświetnił śpiewem chór Melodia.