– Nigdy nie pojechała do Rzymu, Ziemi Świętej czy Lourdes, bo w seminarium znalazła wieczernik, górę przemienienia, pustynię samotności i galilejską Kanę radości – mówił ks. rektor Marek Jarosz podczas pogrzebu s. Bartłomiei Orzoł.
▲ Z krzyżem, który był najcenniejszą pamiątką po biskupie Janie Wosińskim.
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość
Przez 64 lata seminarium było jej domem, a stałą intencją jej życia była modlitwa za księży i kleryków. – Była naszym „nieformalnym wychowawcą” – powiedział w czasie pogrzebu bp Mirosław Milewski.
Urodziła się 15 czerwca 1931 r. w parafii Baranowo k. Przasnysza (obecnie diecezja łomżyńska). Jak sama mówiła, od zawsze wiedziała, że ma powołanie do zakonu, ale do sióstr pasjonistek trafiła przypadkowo...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.