Grób Pański obroniony przez młodzież

Wojciech Ostrowski

publikacja 13.04.2020 18:34

Symbolika przygotowywanego tradycyjnie w polskich kościołach grobu Pańskiego często nawiązuje do ważnych wydarzeń z życia kraju. Szczególną wymowę miało to w latach stanu wojennego.

Grób Pański w przasnyskiej farze w 1983 r. Grób Pański w przasnyskiej farze w 1983 r.
Archiwum Mariusza Bondarczuka

Przykładem tego może być grób Pański, który pojawił się na Wielkanoc 1983 r. w przasnyskiej farze. Zawarte w nim nawiązania do aktualnej sytuacji w kraju były uderzające. Odwiedzający kościół wierni ujrzeli krzyż, do którego przymocowane były rozerwane łańcuchy-kajdany oraz rozdarty kontur Polski. Nie mniej wymowne dopełnienie stanowił napis: "Darmo dla pewności wszelkiej zbrojnej straży użyli", zaczerpnięty ze znanej pieśni wielkanocnej "Otrzyjcie już łzy, płaczący". Symboliki tej trudno było nie odnieść do polskich realiów z czasów stanu wojennego.

Nic więc dziwnego, że nie uszło to uwadze komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Jej funkcjonariusze zażądali od ówczesnego proboszcza parafii św. Wojciecha ks. Tadeusza Niestępskiego, aby rozebrał tę artystyczną instalację. Ks. Tadeusz odmówił, odsyłając przedstawicieli komunistycznej władzy do wikariusza ks. Janusza Cegłowskiego, jako odpowiedzialnego za wystrój grobu Pańskiego, który przygotował razem z grupą uczniów przasnyskiego Liceum Ogólnokształcącego im. Komisji Edukacji Narodowej.

- Ale przecież ksiądz proboszcz jest przełożonym ks. Cegłowskiego i musi interweniować u niego w tej sprawie - nie dawali za wygraną esbecy. Ks. Niestępski zwrócił się więc do swojego wikariusza, który jednak nie miał zamiaru rozebrać grobu. - Jeżeli ksiądz proboszcz pragnie go rozebrać, może to ksiądz oczywiście uczynić. Ale młodzież czuwa, żeby nikt grobu nie zniszczył. Jeżeli ksiądz chce wojny z młodzieżą, to proszę bardzo - odparł ks. Janusz. - To ja im powiem, że nie mam wpływu, bo młodzież nie pozwoli grobu rozebrać - odrzekł ks. Niestępski, który, tak jak chcieli funkcjonariusze SB, odbył rozmowę z ks. Januszem, ale wywierać nacisku na swojego wikariusza nie zamierzał.

Grób pozostał więc w niezmienionej postaci. Co ciekawe, esbecy w ogóle nie zwracali się w tej sprawie do ks. Cegłowskiego, ani bezpośrednio, ani nawet telefonicznie. - Oni dobrze wiedzieli, że nic u mnie nie wskórają - wspomina ks. Janusz. Funkcjonariusze nie zdecydowali się też na otwartą konfrontację i zlikwidowanie własnymi siłami pilnowanego przez młodzież grobu. - Chociaż ogólniak mieliśmy super rozpracowany, to jednak ciężko nam szło z młodzieżą, bo licealiści nie dawali się zastraszyć - przyznał po latach w rozmowie z przasnyskim dziennikarzem i regionalistą Mariuszem Bondarczukiem jeden z funkcjonariuszy SB.

Ks. Janusz zaznacza, że tworząc patriotyczny wystrój grobu, chciał wraz z młodzieżą pokrzepić przybite rzeczywistością stanu wojennego serca wiernych, podnieść ludzi na duchu, wlać nadzieję. - To była też taka lekcja ojczystej historii - dodaje. Zapamiętał również różne reakcje wiernych na niekonwencjonalny wystrój grobu Pańskiego: od niemal entuzjastycznych do bardzo zdystansowanych, w rodzaju: "Nie, to za ostro, tak nie można, po się narażać".

Zdarzenie to znalazło odzwierciedlenie w dokumencie wytworzonym przez Służbę Bezpieczeństwa, dotyczącym inwigilowanego przez jej funkcjonariuszy Mariusza Bondarczuka. Odnalazł on po latach notatkę sporządzoną przez jednego z nich na podstawie donosu, jaki złożył na jego temat informator SB ps. "Franek". W odniesieniu do wystroju grobu Pańskiego w kościele farnym stwierdził, że "dekoracja ta zawierała elementy szkodliwe politycznie", nie określając jednak na czym ta szkodliwość miałaby polegać. Informował też, że M. Bondarczuk współuczestniczył w jego projektowaniu i wykonaniu, co nie było zgodne z prawdą. Przasnyski regionalista, który po zwolnieniu z internowania nie mógł wrócić do wcześniejszej pracy w zakładach ZWAR, prowadził wtedy nauki przedślubne w parafii św. Wojciecha. Możliwe, że właśnie to nasunęło informatorowi SB przypuszczenie o udziale M. Bondarczuka w tworzeniu grobu.