Kościół z nadwiślańskiej skarpy

Ilona Krawczyk-Krajczyńska

publikacja 01.12.2019 10:26

Dokładnie 50 lat temu ponownie erygowano parafię w Smoszewie. Jej burzliwa historia pokazuje siłę wspólnoty, której życzyłby sobie każdy proboszcz.

Kościół z nadwiślańskiej skarpy W 2015 roku wspólnota przygotowała świątynię na peregrynację kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Agnieszka Małecka /Foto Gość

Murowana świątynia z 1975 roku dumnie spogląda na Wisłę, ale na przestrzeni 600 lat na tej nadwiślańskiej skarpie stały już trzy kościoły.

Pierwsze wzmianki o parafii sięgają końca XIV wieku. Z tego okresu pochodzą również zapiski o pierwszym drewnianym kościele, który za sprawą rodu Łabędziów wybudowano około roku 1385. Parafię św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty erygował ówczesny biskup płocki Ścibor z Radzymina.

Historia obecnej parafii zaczyna się 1 grudnia 1969 r., z chwilą, gdy bp Bogdan Sikorski przekształcił ośrodek duszpasterski w Smoszewie w parafię. Pierwszym proboszczem dla nowej-starej parafii został ks. Waldemar Nowak, ówczesny wikariusz parafii w pobliskim Chociszewie. Wtedy nie przypuszczał, że zawiązująca się wspólnota będzie niebawem wystawiona na tak poważną próbę. We wspomnieniach ks. Nowaka spisanych w książce "Śladami czasu" czytamy o niepokoju i pierwszych inicjatywach odradzającej się parafii, o radości z konsolidowania się wiernych, ich pierwszych świętach Bożego Narodzenia i Wielkanocy, kiedy poświęcono nowe przedmioty kultu potrzebne do samodzielnego funkcjonowania parafii, a wśród nich tabernakulum, pierwszy ornat, patena.

Niestety pożar, który strawił kościół w sierpniu 1971 roku położył się cieniem na dalsze losy parafii. Komuna odcisnęła w ten sposób swoje piętno na młodej wspólnocie. "Pewnie, że życie do tej pory było dość trudne, teraz stało się jeszcze trudniejsze. Nic nie mieliśmy ", czytamy we wspomnieniach ks. Nowaka. "Nadpalona dzwonnica, wiara i nadzieja, że jeśli Pan Bóg dopuścił jakieś zło to i pomoże wyjść z tego położenia", pisał proboszcz.

Można odnieść wrażenie, że dla obserwujących całą tę sytuację jasne stało się, że ten właśnie pożar definitywnie pogrąży kształtującą się parafię. Ale tak się nie stało, a paradoksalnie przyczynił się on do jej zespolenia. Dzięki silnej potrzebie odbudowania kościoła, która stała się dla nich priorytetem, przetrwali okres niesprzyjających okoliczności i problemów z jakimi przyszło się im zmierzyć na drodze do wyznaczonego celu.

Wszystkie starania i trud znalazły szczęśliwy finał 29 czerwca 1975 roku, kiedy bp Sikorski poświęcił nowy kościół dla parafii. W całej tej sytuacji wspólnota skupiona wokół Smoszewa doświadczyła wiele dobra i wsparcia, dlatego później chętnie angażowała się w pomoc potrzebującym. Mogli na nich liczyć powodzianie z Opolszczyzny, misjonarze, młodzież z Ośrodka Wychowawczego w Wólce oraz osoby z Ośrodka Polskiego Związku Głuchoniemych, a w szczególności uchodźcy. Mieszkały tu całe rodziny pochodzące m.in. ze Sri Lanki, Iraku, Afganistanu czy Czeczenii. Dlatego w niewielkim Smoszewie codziennie odrabiano lekcję z ekumenizmu, kiedy na wspólnych nabożeństwach spotykali się przedstawiciele różnych kultur i wyznań.

- Dzień erygowania parafii z pewnością jest dla nas ważny i sentymentalny. W planach mamy aby świętowanie tej rocznicy znalazło swoje odzwierciedlenie w zaplanowanych na nadchodzący rok wydarzeniach. Zorganizujemy m.in. jubileuszowe poświęcenie pól - opowiada proboszcz parafii ks. Artur Bombiński.