Marsz pamięci ciechanowskich Żydów

red., M. Szyperski

publikacja 08.11.2019 12:42

Ulicami Ciechanowa po raz pierwszy przeszedł Marsz Pamięci w 77. rocznicę likwidacji przez niemieckich okupantów tutejszego getta.

Marsz zakończył się modlitwą przy dworcu kolejowym, którą poprowadził ks. Paweł Czarnecki. Marsz zakończył się modlitwą przy dworcu kolejowym, którą poprowadził ks. Paweł Czarnecki.
Marek Szyperski

Z inicjatywą marszu wystąpił Mariusz Stawicki - wicedyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Zygmunta Krasińskiego w Ciechanowie, były przewodniczący Rady Miasta Ciechanów.

Około 30 osób zebrało się na dziedzińcu ciechanowskiego zamku, na którym podczas II wojny światowej Niemcy gromadzili Żydów przed wywózką do obozów śmierci. 6 listopada 1942 Niemcy wywieźli z ciechanowskiego getta ok. 5 tys. Żydów.

Uczestnicy marszu przeszli przez miasto na dworzec kolejowy, skąd 77 lat temu wyruszały transporty do Auschwitz-Birkenau, Treblinki i innych miejsc kaźni.

Warto tu przytoczyć wspomnienia ocalałego z zagłady Samuela Althausa, które spisał w książce "Gdzie jest Bóg?": "Gdy szliśmy w kierunku stacji kolejowej, dołączali do nas ciotki, wujkowie, kuzyni, przyjaciele i sąsiedzi. Cała społeczność żydowska w Ciechanowie, ubrana w najlepsze ubrania i niosąc nasze najcenniejsze rzeczy, szła powoli i uroczyście do pociągów, które miały nas zawieźć do piekła na ziemi. Gdy szedłem z nimi i ich obserwowałem, ogarnęło mnie uczucie smutku, strachu, gniewu i nienawiści. (…) Mój ojciec miał wtedy 50 lat, a mama 48. Mój brat Yussel miał 27 lat, Srulek miał 25, Simon miał 23, moja siostra Chaia miała 14. Feigel 11, ja miałem 18 lat, a Leibel, zabrany przez nazistów ponad rok wcześniej, miałby wtedy 20 lat".

- Jesteśmy winni coś naszym przodkom i naszym sąsiadom - mówił na ciechanowskim dworcu Mariusz Stawicki. - Tym, którzy po raz ostatni tutaj z Ciechanowem się żegnali. Tak jak napisał ciechanowski regionalista Robert Bartołd w 1962 r. - 20 lat po likwidacji getta: "to jest tak karta z historii Ciechanowa, której nie godzi się zapomnieć", i myślę, że ten nasz marsz, paradoksalnie trochę późno, bo dopiero 77 lat po likwidacji getta, będzie krokiem do tego, żeby nie zapomnieć, żeby ta pamięć ocalała - mówił Stawicki.

"Najstraszniejsze było zostawienie naszych domów i wszystkiego, co kochaliśmy w naszym niegdyś wspaniałym Ciechanowie. Ale był też strach przed tym, co przed nami, i niewiarygodny gniew i nienawiść, które odczuwałem wobec tych absolutnie złych ludzi, którzy to spowodowali" - czytamy dalej we wspomnieniach Samuela Althausa.

Uczestnicy marszu zapalili na stacji znicze, a ks. Paweł Czarnecki, wicedyrektor Katolickiego Radia Diecezji Płockiej odczytał Psalm 42 i razem z zebranymi odmówił Modlitwę Pańską i "Wieczny odpoczynek…".