Piękne Boże Ciało w Lubowidzu

Ilona Krawczyk-Krajczyńska

publikacja 20.06.2019 10:25

W Lubowidzu rośnie konkurencja dla barwnych procesji w Łowiczu. Odtworzone trzy lata temu regionalne stroje cieszą oko, ubogacają procesje eucharystyczne i wyróżniają region.

Procesja Bożego Ciała w Lubowidzu jest niepowtarzalna. Procesja Bożego Ciała w Lubowidzu jest niepowtarzalna.
Archiwum ks. Grzegorza Ślesickiego

Od kilku lat asysta procesyjna w Boże Ciało w Lubowidzu ubiera się w najwspanialsze kolory, właściwe dla terenów północno-zachodniego Mazowsza. Wszystko za sprawą ludowych ubiorów, które razem z grupą parafian odtworzył ks. wikariusz Grzegorz Ślesicki.

- Jest pewna zasada, że strój krakowski jest narodowym strojem polskim, natomiast strój łowicki utarł się jako strój mazowiecki. A ja chciałem odtworzyć ubiór charakterystyczny dla tego miejsca. Natrafiłem na pracę Aleksandra Błachowskiego, etnografa, który badał stroje regionu Mazowsza Płockiego, czyli tzw. Mazowsza Starego. Sporządził on szkice tutejszych strojów na podstawie XIX-wiecznych obrazów – mówi ks. Ślesicki, wikariusz parafii pw. św. Andrzeja Apostoła, który zamiłowanie do folkloru wyniósł z rodzinnych Kurpi a od 6 lat pasją do "ludowizny" dzieli się właśnie w Lubowidzu.

Dzięki rysunkom Błachowskiego udało się idealnie odtworzyć strój męski. Poza tym, jako jedyny element strojów tutejszych mazowszan, zachował się oryginalny męski pas, który znajduje się w muzeum w Płocku. Niestety o stroju damskim wiadomo dużo mniej. Pewne jest, że gorset szyty był razem ze spódnicą, a kolorem dominującym była czerwień. Nieznane są jednak szczegóły ubioru, takie jak: wysokość gorsetu, czy był sznurowany a może zapinany, jaki był rodzaj dekoltu i zdobień. Koncepcja kolorystyczna odtworzonych strojów bazuje na granacie i czerwieni, natomiast krojem, ubiór przypomina strój łowicki, motyw haftu zaczerpnięto ze znalezionego w kościele, przedwojennego konopeum, czyli narzuty dekoracyjnej zdobiącej tabernakulum.

- Kiedy był już pomysł na stroje, to chcieliśmy je jeszcze czymś przyozdobić. Jakieś kwiatki, jakieś hafty, ale nie wiedzieliśmy sami, co to ma być. Nie chcieliśmy czegoś przypadkowego. Wtedy ks. Grzegorz znalazł motyw tych róż. To był przysłowiowy strzał w dziesiątkę – wspomina pani Katarzyna Krzywda, która wraz z rodziną od początku angażuje się w projekt.

Zawkrzeński strój po raz pierwszy zaprezentowano w szopce bożonarodzeniowej z 2016 r., na bardzo oryginalnych modelach: Józefie i Maryi. W 2017 r. uszyto pierwsze 7 strojów dla dziewczynek sypiących kwiatkami. Te spodobały się pani Katarzynie i jej koleżance, które odważyły się uszyć kolejne dla siebie i jeszcze dwóch pań. Asysta procesyjna liczy obecnie około 50 dorosłych osób i 16 dzieci. Przez pierwszy sezon były tylko cztery stroje dla dorosłych. I chociaż na początku budziły się wątpliwości, jak zostanie to przyjęte przez lokalnych mieszkańców, to o powodzeniu tego projektu niech świadczy fakt, że obecnie w asyście jest używanych już 37 strojów. – Najpiękniejsze są hafty i kryza, czyli ten dorobiony, strojny kołnierzyk – dodaje z błyskiem w oku pani Katarzyna.

Ubiór został już zauważony w regionie i nagrodzony w konkursie, w Ciechanowie. Największym zainteresowaniem cieszy się jednak podczas uroczystej pielgrzymki do Żuromina, kiedy parafianie z Lubowidza wchodzą strojnym orszakiem przed obraz Matki Bożej. - Jest coś takiego w tych strojach, że wyczekuje się okazji, żeby móc je założyć. Aż szkoda, że mój używany jest tylko okazjonalnie – mówi Tomasz Krzywda, który jest jednym z trzech dorosłych mężczyzn, posiadających ubiór.

Przy okazji powstania strojów wyodrębniła się grupa artystyczna, która sięga po teksty Oskara Kolberga i po te z regionu, wskrzeszając nieznane, zapomniane melodie ludowe. Wychodząc na przeciw tym potrzebom muzycznym, Tomasz Krzywda zrealizował nagranie ok. 80 nie rejestrowanych wcześniej pieśni białokurpiowskich oraz XIX w. utworów z terenu Mazowsza Płockiego i Ziemi Zawkrzeńskiej.

- Strój ludowy zawsze był wyznacznikiem odrębności, ale jednocześnie budował poczucie tożsamości lokalnej: to nasza historia, nasza architektura, nasze wycinanki, nasz ubiór – przekonuje ks. Ślesicki i dodaje, że przykład zawsze idzie z góry, dlatego patrząc na rodziny, które angażują się w krzewienie dawnych tradycji regionu, budzi się w nas nadzieja, że pozostanie tak na pokolenia.