Bł. Mario Tereso z Przasnysza, broń nas, abyśmy nie zginęli we współczesnych Działdowach!

Wojciech Ostrowski

publikacja 17.06.2019 22:43

- Czy jesteś dziś szczęśliwy jak bł. Teresa ? - pytał zgromadzonych w kościele sióstr klarysek kapucynek o. Tomasz Wroński, kapucyn.

Wierni na modlitwie przed obrazem błogosławionej. Wierni na modlitwie przed obrazem błogosławionej.
Wojciech Ostrowski

Jubileuszowe obchody w przasnyskim kościele klasztornym Mniszek Klarysek Kapucynek zbiegły się z uroczystością Trójcy Przenajświętszej. - Z pewnością nie przez przypadek. Życie i świadectwo męczenników wyraża bowiem najlepiej zrozumienie tajemnicy Boga i wejście w nią. Tylko ten może oddać swoje życie doczesne w wolności, kto już posiada życie wieczne, kto jest zakotwiczony w tej rzeczywistości, która teraz jest jeszcze niewidzialna, ale mimo tego jest najbardziej realna ze wszystkiego - w misterium wewnętrznego życia Trójcy - przekonują przasnyskie mniszki. S. Maria Teresa Kowalska od Dzieciątka Jezus została beatyfikowana przez papieża Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. w gronie 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej.

Uroczystej Mszy św., która była głównym wydarzenie jubileuszowych obchodów, przewodniczył o. Tomasz Wroński, wikariusz prowincjalny Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów. W homilii przybliżył on duchową sylwetkę bł. s. Marii Teresy. Przypomniał, że Mieczysława Kowalska modliła się i rozeznawała swoje powołanie w kościele braci kapucynów na ul. Miodowej w Warszawie. - Tam jeden z braci, widząc jej gorliwość w modlitwie, rzucił takie hasło: "Jedź do Przasnysza! Może Pan Bóg wzywa cię do życia kontemplacyjnego, do ofiarowania życia dla Chrystusa w Kościele" - mówił o. Tomasz.

Wskazując na kontemplacyjny charakter duchowości bł. Marii Teresy, zaznaczył, że nieustannie wpatrywała się w Chrystusa Ukrzyżowanego, czego wyrazem był napis na krzyżu w jej celi: "Cicho, cichusieńko, bo mój Jezus kona…". - Mieć Pana przed oczami, tak jak Chrystus miał Ojca przed oczami i wchodził w śmierć, bo wiedział, że także w śmierci doświadczy miłości swego Ojca. Patrzeć w twarz Chrystusa, mieć Go przed oczyma - pozwala chrześcijaninowi pokonywać wszelkie lęki, strach przed śmiercią, przed umieraniem. Nie tylko przed tym fizycznym, które na człowieka przychodzi po to, by mógł przejść do nowego życia, ale i przed tym umieraniem, którym są codzienne lęki o byt powszedni: przed utratą pracy, niezdanym egzaminem, o dzieci, o najbliższych - wyjaśniał kaznodzieja.

Przywołał też takie cechy bł. M. Teresy jak życzliwość, wielkoduszność i wrażliwość na potrzeby innych mniszek. - Siostry zapamiętały ją jako cichą, delikatną, pokorną, cierpliwą, opanowaną. Można powiedzieć krótko: miała ducha Bożego, miała Ducha Świętego i promieniowała tym Duchem na zewnątrz. Chociaż siostry dostrzegały to, ona samą siebie traktowała ostro i szorstko. Mówiła o sobie: "Teresisko". A była pełna wdzięku i piękna duchowego, ale to było piękno, które pochodzi od samego Boga. Ono jakby przez jej duszę i ciało objawiało się światu. Mimo słabego zdrowia była gotowa tracić siebie dla innych. Z wielkim poświęceniem pełniła różne posługi, ale największą posługę oddała swoim siostrom w ekstremalnych warunkach, w obozie w Działdowie - tłumaczył kaznodzieja. - S. Teresa cierpiała tam "cicho, cichusieńko". Ta natura Chrystusa właśnie objawiała się w tej pokorze znoszenia cierpienia. Nie skarżyła się, była pełna pokory i przygotowywała się na spotkanie z Oblubieńcem - akcentował kapucyn.

Przypomniał, że bł. M. Teresa odeszła, poświęcając swoje życie w intencji uwolnienia pozostałych uwięzionych sióstr. - Dzisiaj chcemy Panu Bogu składać dziękczynienie za tę ofiarę Teresy, za jej święte życie, za jej intymną relację z Chrystusem, że pozwoliła się Mu tak prowadzić za rękę "cicho, cichusieńko". I pozwoliła się także przybić do krzyża razem z Chrystusem, żeby Jego życie także do nas mogło dotrzeć, żeby Duch Święty także dzisiaj mógł poruszyć nasze serca - nauczał o. Tomasz.

Przywołując dokonaną przez św. Jana Pawła beatyfikację s. Marii Teresy, przypomniał, że słowo "błogosławiony" znaczy "szczęśliwy". - Czy jesteś dziś szczęśliwy jak bł. Teresa, że masz nadmiar życia w sobie i możesz to życie oddawać innym? - pytał uczestników Eucharystii. - Pan chce ci dać szczęście przebywania w swojej obecności. Czy masz zawsze Pana przed oczami? Błogosławiona nasza siostro Tereso, Mieczysławo, jesteś szczęśliwa, proś za nami, za naszymi rodzinami i wspólnotami, żeby nie zginęły w dzisiejszych Działdowach! - modlił się kapucyn.

Uczestnikom Eucharystii, którą wraz z br. Tomaszem sprawowali o. Jan Koziatek, pasjonista, i ks. prał. Andrzej Maciejewski, proboszcz parafii św. Wojciecha w Przasnyszu, towarzyszył obraz bł. Marii Teresy namalowany przez Henryka Zagórskiego z Reszla. Wszyscy uczestnicy liturgii otrzymali tekst Litanii do bł. Marii Teresy od Dzieciątka Jezus oraz różaniec z jej wizerunkiem i ziemią z Działdowa.

Po zakończeniu Mszy św. w kruchcie kościoła o. T. Wroński dokonał odsłonięcia i poświęcenia granitowej tablicy upamiętniającej błogosławioną klaryskę kapucynkę. Zakonnik zachęcił, aby wyryte w granicie imię s. Marii Teresy zostało trwale zapisane również w ludzkich sercach.

- Uroczystość była wielkim dziękczynieniem Bogu za dar świętości naszej siostry - wyjaśniają przasnyskie klaryski kapucynki. - Chciałyśmy przez nią wyrazić naszą radość w dniu przypadającej rocznicy beatyfikacji i także przyjrzeć się w jakiś sposób temu, co przez ten czas wydarzyło się w naszej wspólnocie oraz w historii wszystkich polskich klarysek kapucynek. Duże znaczenie ma dla nas popularyzacja postaci błogosławionej, która jest wciąż jeszcze mało znana, nawet w tym mieście, w którym żyła, modliła się i składała codzienna ofiarę, której kulminacją była męczeńska śmierć w działdowskim obozie. Teresa jest patronką bardzo aktualną na nasze czasy: wspiera tych, którzy modlą się za swych bliskich, zagubionych na drogach życia; za tych, którzy utracili wiarę i odeszli od Boga. Wskazuje też na sens modlitwy, pokuty, wyrzeczenia i wierności. Pokazuje, jak może w człowieku dojrzewać miłość do Boga i do ludzi, przechodząc od tej przyrodzonej do nadprzyrodzonej, która jest ponad więzy krwi. Mamy nadzieję, że obchody 20-lecia beatyfikacji bł. Teresy od Dzieciątka Jezus wydadzą piękne owoce. Nie staramy się ich jakoś określać, to zostawiamy Bogu, który doskonale wie, czego każdy z nas potrzebuje. Wierzymy, że Teresa wstawia się u Niego za nami, przecież to obiecała, a my trzymamy ją za słowo! - zapewniają siostry.

Na swojej stronie internetowej informują o radosnym zdarzeniu, które miało miejsce w dniu uroczystości: "Zdaje się, że i nasza Teresa uśmiechnęła się z nieba, gdyż właśnie dziś przyszła do furty pewna pani, która powiedziała, że ma w domu na ścianie obrazek Serca Jezusa, który jej dziadek ocalił z naszego klasztoru właśnie wtedy, gdy siostry były wywożone do działdowskiego obozu. Żołnierze niemieccy palili bowiem wszelkie przedmioty z wnętrza klasztoru, a niektórzy okoliczni mieszkańcy zdołali z tego paleniska ocalić bezcenne pamiątki. Było to dla nas bardzo wzruszające i odczytałyśmy to świadectwo jako znak od naszej błogosławionej, która ciągle czuwa nad swoimi współsiostrami" - czytamy na portalu przasnyskich klarysek kapucynek.

W dniu uroczystości w przasnyskich kościołach z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej zbierane były podpisy pod listem otwartym do burmistrza Działdowa z apelem o zachowanie i godne zagospodarowanie budynków koszarowych dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Soldau.