Asia, Rumba, Roksana, Honeoye – brzmi egzotycznie? Nie dla kogoś, kto zamieszkuje mazowieckie zagłębie plantacji tego owocu, gdzie właśnie trwają „czerwone żniwa”.
▲ Na plantacjach Grzegorza Rzewińskiego można spotkać odmiany wcześniejsze – spod folii – i późniejsze – z gruntu.
Ilona Krawczyk-Krajczyńska /Foto Gość
Właściwie nikt już nie pamięta, od kiedy lokalni rolnicy zaczęli uprawiać owoce miękkie na czerwińskich ziemiach. Nie było to z pewnością 10, czy 20, czy nawet 50 lat temu. – Kiedy przeprowadziłam się tutaj w 1965 r., to już u każdego wokół były truskawki. Odmiany, jakie pamiętam z tamtego okresu, to Murzynka i Senga Sengana. Prawdą jest, że był to czas, kiedy więcej uprawiało się malin, ale plantacje te zniszczyły choroby wirusowe i niska opłacalność produkcji – wspomina Teresa Durda, emerytowana nauczycielka produkcji roślinnej i ogrodnictwa w czerwińskiej szkole.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.