Pieszo do Działdowa

Ilona Krawczyk-Krajczyńska

publikacja 27.05.2019 12:35

160 osób pielgrzymowało śladem błogosławionych biskupów męczenników z Żuromina do Działdowa.

Na zakończenie Mszy św. uczestnicy pielgrzymki złożyli kwiaty przed budynkiem byłego obozu. Na zakończenie Mszy św. uczestnicy pielgrzymki złożyli kwiaty przed budynkiem byłego obozu.
Ilona Krawczyk-Krajczyńska /Foto Gość

Tegoroczna, 12. pielgrzymka wpisała się w kontekst 20. rocznicy beatyfikacji błogosławionych biskupów męczenników: Antoniego Juliana Nowowiejskiego i Leona Wetmańskiego. 160 pątnikom towarzyszyło hasło: "Wierni do końca".

Wędrowały osoby z Żuromina, Modlina, Zielonej k. Mławy, Ciechanowa i innych miejscowości. Pokonano trasę ponad 30 km. Wśród pielgrzymów najwięcej było ludzi młodych.

– Chcemy podziękować za młodzież, idącą za krzyżem naszego Pana. Oby nigdy nie stracili tego kierunku i do końca szli za Chrystusem – mówił w czasie Mszy św. na zakończenie pielgrzymki ks. Janusz Nawrocki, proboszcz parafii św. Barbary w Modlinie Twierdzy. – Modlimy się o takich tytanów ducha, którzy pójdą za Jezusem, bo powołanie nie dotyczy tylko kapłaństwa. Powołanie to Boży projekt dla życia każdego z nas – wyjaśnił ks. Nawrocki.

Na pielgrzymim szlaku był czas na modlitwę i śpiew, natomiast przy wejściu na teren obozu – więcej ciszy i zadumy. Na placu przed budynkiem dawnej łaźni obozowej była sprawowana Msza św.

Jak mówili pątnicy, nikt z nich nie szedł "na pusto". Każdy niósł swoją intencję, historię, tak jak Waldemar Wójcik z Twierdzy Modlin. Jego zmarła przed tygodniem żona pielgrzymowała czterokrotnie do Działdowa. On natomiast był tam po raz pierwszy. Zabrał ze sobą obrączkę i jej zdjęcie. – Zawsze uśmiechnięta. Taka była do końca. Przyszedłem tu dla Agnieszki i za nią. Modlę się o spokój jej duszy i będę tu przychodził co roku, dopóki zdrowie pozwoli – mówił wzruszony Waldemar.

O zdrowie prosili także inni pielgrzymi. Ewa, Wioleta i Agnieszka z Żuromina, modliły się za brata ich przyjaciółki. – W drodze mieliśmy wspólny Różaniec i ofiarowałyśmy go szczególnie w jego intencji - mówiły pątniczki.

Szła również s. Regina z Warszawy, ze zgromadzenia sióstr pasjonistek. – Idę do Działdowa, bo nasze zgromadzenie, które istnieje od 100 lat powstało w Płocku, dzięki wsparciu abp. Nowowiejskiego. Do końca swego życia opiekował się on naszym zgromadzeniem, zaś bp. Wetmańskiego mianował ojcem duchownym naszej wspólnoty. Niosę ze sobą intencje naszego zgromadzenia, a w szczególności proszę o nowe powołania – opowiadała s. Regina.

Wśród pielgrzymów, jak co roku, był również Adam Wetmański z Żuromina, kuzyn bł. bp. Leona, który towarzyszył pielgrzymom na rowerze. - To wielkie wyróżnienie mieć w rodzinie błogosławionego. Szczególnie żywe pozostają dla mnie jego słowa i przesłanie "Cokolwiek by zrobili, wszystko im przebaczam" – akcentuje A. Wetmański.

W Działdowie pielgrzymów witał ks. Marian Ofiara, kustosz sanktuarium błogosławionych męczenników.

Obóz koncentracyjny KL Soldau funkcjonował od 1939 r. Stał się miejscem kaźni i tortur dla tysięcy polskich patriotów, m.in. duchownych, którzy byli tam traktowani z wyjątkowym okrucieństwem. Obozowych oprawców z Działdowa nigdy nie osądzono.