Za krzyżem z Przasnysza do Rostkowa

Wojciech Ostrowski

publikacja 30.03.2019 00:31

Już po raz piąty do miejsca urodzenia św. Stanisława Kostki przeszli uczestnicy Drogi Krzyżowej.

Celem wielkopostnej drogi z krzyżem było miejce urodzenia patrona dzieci i młodzieży. Celem wielkopostnej drogi z krzyżem było miejce urodzenia patrona dzieci i młodzieży.
Wojciech Ostrowski

W nabożeństwie pasyjnym pod gołym niebem uczestniczyło ponad 100 osób. Były wśród nich siostry zakonne, dzieci, m.in. członkowie Oazy Dzieci Bożych, młodzież oraz dorośli. Najmłodszym niejednokrotnie towarzyszyli rodzice. Wierni nieśli na zmianę duży krzyż i śpiewali pieśni religijne. Po raz kolejny Droga Krzyżowa połączyła dwa miejsca związane ze św. Stanisławem Kostką: przasnyską farę, gdzie został ochrzczony oraz Rostkowo, w którym się urodził. Do jego postaci nawiązał rozpoczynając nabożeństwo ks. Dariusz Roliński, wikariusz parafii św. Wojciecha. - Poruszeni przykładem św. Stanisława Kostki chcemy iść Drogą Krzyżową, podziękować Panu Bogu za to, że wziął na siebie nasze grzechy, za to, że dał nam życie Ks. Dariusz przygotował też rozważania, które zostały odczytane przy kolejnych stacjach.

- Obok nas jest wielu ludzi nadmiernie obciążonych. Z trudem zmagają się ze swymi obowiązkami dzień po dniu. Tak wielu ich nie dostrzega. Ci zaś, którzy dostrzegają, nie widzą interesu, by im pomóc. Szkoda sił i czasu. Szymon zrobił najlepszy interes w życiu, biorąc na kilkanaście minut belkę Twego krzyża na swoje ramiona. Naucz nas, Panie, pomagać potrzebującym pomocy, bo ubogacając ich, ubogacamy siebie - wybrzmiało przy stacji V - Szymon z Cyreny pomaga Chrystusowi.

- Stając przy Tobie, Panie, odkrywamy, jak trudno jest w pewnych sytuacjach trwać w realizacji ideału. Już się nie dziwimy, że niejeden z niego rezygnuje. Dziękujemy Ci, Panie, za Twój przykład. Ty nie rezygnujesz, wstajesz z upadku, by dotrzeć do miejsca kaźni i złożyć do końca wyznanie swej miłości do Ojca i miłości do nas, ludzi - swoich braci. Panie, udziel nam mocy do przezwyciężania wszelkich trudności w życiu i mądrości potrzebnej do realizacji ideału życia w sprawiedliwości, przebaczeniu, prawdzie i miłości. Pomóż nam dostosować życie do ideału, a nie ideał do karłowatego życia - usłyszeli uczestnicy nabożeństwa przy stacji IX - Jezus ponownie upada. Nie mniej poruszające były słowa rozważań, które odczytano przy innych stacjach.

- Tak często przedstawiają nam chrześcijaństwo jako religię piękną, pełną Bożego błogosławieństwa, opieki nieba i życia z rąk Opatrzności. Tymczasem ta Twoja droga wcale nie jest taka wygodna, miła, łatwa. Gdzież jest Twój Ojciec, którego wzywasz? On milczy! Gdzież Jego miłość? Czyż na wołanie: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił nie zareagowaliby nasi ziemscy rodzice? Czyż Twój Ojciec ma Serce z kamienia? Tak trudno nam pojąć miłość, która zgadza się na cierpienie osoby kochanej. (…) Panie, daj nam zrozumieć, że na drodze Twojej miłości zawsze się wygrywa, nawet wówczas, gdy z powodu przynależności do Ciebie trzeba ponieść śmierć. Daj, Panie, byśmy się nie przestraszyli trudów tej drogi - wybrzmiało przy stacji XI  - Pan Jezus umiera na krzyżu.

- Kończymy nasze nabożeństwo, ale przez całe nasze życie będziemy szli Drogą Krzyżową, drogą świętości, którą podążał św. Stanisław Kostka. Za jego przyczyną prośmy, abyśmy podążali drogą miłości, byśmy nie schodzili z drogi krzyża - zachęcał w sanktuarium w Rostkowie ks. Dariusz Roliński.

- Dla mnie każda Droga Krzyżowa jest osobistym przeżyciem i podziękowaniem Panu Boga za to, że oddał swoje życie za mnie, grzesznika. Może ta Droga Krzyżowa nie była tak trudna jak Ekstremalna Droga Krzyżowa, w której uczestniczyłam, ale również przejście 7 km dla zwykłego, człowieka małego i dużego, jest nie lada wyczynem w niesprzyjających warunkach jak wiatr, deszcz, zimno. Wiem jedno: za rok idę ponownie i polecam każdemu wziąć udział w Drodze Krzyżowej do Rostkowa – dzieli się Katarzyna Jakubiak, która uczestniczyła w niej po raz pierwszy.

- Ta Droga Krzyżowa, podobnie jak zawsze, przypomina mi, jak wielką miłością obdarzył nas Bóg i jaka była cena naszego odkupienia - dodaje Ewa Targońska, która wybrała się do Rostkowa z trzyletnim dzieckiem w wózku.