Henryk Jóźwiak, aktor płockiej sceny, o współpracy z Teatrem Remedium, jego sukcesach w Warszawie i apetycie na „Kuchnię literacką”.
– W życiu zawodowym nigdy nie siedziałem na kanapie, czekając na angaż. Miałem też to szczęście, że poza pracą na scenie znalazłem swoją niszę: poezję – mówi opiekun grupy.
Agnieszka Małecka /Foto Gość
Agnieszka Małecka: Czy od początku pomysł na ten teatr amatorski był tak ambitny?
Henryk Jóźwiak: Osiem lat temu Maria Nagórka, ówczesna pani prezes Stowarzyszenia Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Płocku, zaproponowała mi prowadzenie warsztatów dla grupy teatralnej, a ja zawsze lubiłem podobne wyzwania. Kilkanaście lat temu współpracowałem z amatorskim teatrem, tyle że młodzieżowym. Była to Nieformalna Grupa Genezaret przy płockiej farze. W takiej pracy mam możliwość wyboru repertuaru. Wracając do początków zespołu – zgłosiło się wtedy osiem pań. Zwykle trzeci wiek kojarzy się z emerytami, którzy w czasie występu przestępują z prawej nogi na lewą i zawodzą. Nie ukrywam, że koledzy z teatru żartowali na początku, że „z jakimiś babciami zaczynam...”.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.