Zabrakło czasu...

ks. Tomasz Opaliński

publikacja 28.11.2018 11:08

- Pozostaje być wdzięcznym za "niewszystokojedność" ks. Adama Łacha, jego realizm w patrzeniu na rzeczywistość, swoisty humor... - wspomina zmarłego ks. Tomasz Opaliński, dawniej również pracownik mediów katolickich, obecnie proboszcz parafii w Janowie.

Zabrakło czasu... Nowy Duninów, 15.05.2016 rok. Peregrynacja obrazu MB Częstochowskiej Agnieszka Małecka /Foto Gość

W słoneczny poranek tegorocznej uroczystości Wszystkich Świętych "napisało mi się":

"Wszyscy idziemy w stronę Słońca.

Do domu Ojca. Tuż za rogiem.

Kto doszedł – ten błogosławiony;

Kto jeszcze nie – niech idzie z Bogiem".

Nie myślałem wtedy, że tak szybko wśród tych, którzy już doszli, znajdzie się ks. Adam Łach. Tak, wiedziałem, że ma kłopoty zdrowotne, ale… przecież śledziłem na bieżąco jego wpisy na fb, publikowane jak zawsze z pasją i specyficznym poczuciem humoru, przecież dopiero co komentował kolejny "występek" naszej reprezentacji, a maska tlenowa przy końcówce oglądania meczu siatkarzy to tylko kolejny żart… Tylu nas było "lubiących to", a w ten wtorkowy wieczór, gdy zabrakło sił, by dojść do kościoła czy choćby do drzwi, był sam…

Wydaje nam się, że jesteśmy blisko, bo tyle nas łączy, ale jak zawsze zabrakło czasu, żeby się spotkać… Teraz pozostaje wspominać lata spędzone razem – najpierw w seminarium, gdzie na łamach seminaryjnych gazetek spieraliśmy się nie tylko o poziom filmów serwowanych klerykom w ramach wieczornych seansów, albo o to, czy warto używać wielkich słów, kiedy mamy braki w najprostszych rzeczach, jak dokręcanie kranu czy gaszenie po sobie światła…

Pozostaje wspominać lata w redakcji "Niedzieli Płockiej", i być wdzięcznym za tę jego "niewszystkojedność", trzeźwy realizm w patrzeniu na rzeczywistość, i swoisty humor, objawiający się choćby w felietonach, w których zapisywał to, co zobaczył "okiem sceptyka", za litry wypitej redakcyjnej kawy – zimą gorącej, latem mrożonej; a potem za "męskie rozmowy", kiedy przyjeżdżałem pomagać mu w Duninowie.

Kiedy dowiedziałem się o śmierci ks. Adama, przypomniałem sobie, jak przed czterema laty żegnaliśmy naszego redakcyjnego fotografa, Darka Świtalskiego, i pomyślałem sobie, że teraz pewnie już tam po drugiej stronie razem z Darkiem zajmują się "zdjęćmi" (jak mówiliśmy w naszym redakcyjnym żargonie). Pomyślałem, że "wykrusza się" nasze redakcyjne grono… Nieco ponad rok temu żegnaliśmy ks. Jana Augustynowicza…

Kiedy ks. Adama pytano, jak pogodzić Boże miłosierdzie z Jego sprawiedliwością odpowiadał: "To proste. Jeśli chodzi o innych – to liczę na Bożą sprawiedliwość, jeśli chodzi o mnie – to liczę na Boże miłosierdzie".

Księże Adamie, ja modlę się o to, by Bóg w swojej sprawiedliwości zapłacił Ci obficie za wszelkie dobro, które i ja, i wielu innych przez Twoje ręce i dobre serce otrzymało, a to, co słabe – by objął swoim miłosierdziem. Ty już jesteś w domu Ojca. My – idźmy z Bogiem. Obyśmy się tam spotkali…