Gdzie dusza trzeźwieje

Gość Płocki 48/2018

publikacja 29.11.2018 00:00

Ojciec Adam Michalski, dyrektor Ośrodka Apostolstwa Trzeźwości w Zakroczymiu, o dziele, które od pół wieku pomaga osobom uzależnionym i ich rodzinom. I im dłużej istnieje, tym bardziej staje się potrzebne.

– Misją naszego ośrodka jest wypełnianie słów Pana Jezusa, wypowiedzianych w czasie wskrzeszenia Łazarza: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić” (J 11, 44) – mówi o. Adam. – Misją naszego ośrodka jest wypełnianie słów Pana Jezusa, wypowiedzianych w czasie wskrzeszenia Łazarza: „Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić” (J 11, 44) – mówi o. Adam.
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

To właśnie on 50 lat temu założył Ośrodek Apostolstwa Trzeźwości. Co z charyzmatu dzieła przez niego założonego pozostaje do dziś aktualne?

Intuicją o. Benignusa było, aby iść odważnie przez życie, nawet w wojnę i przez obóz, a także przez trudności i ograniczenia. Jego dewizą były słowa, aby wykorzystać każdą kruszynę czasu, bo wtedy można wiele zrobić w każdej dziedzinie. Z tej perspektywy patrzył też na chorobę alkoholową. Od jego czasów ten ośrodek opatrznościowo „sam się kręci”, w pozytywnym znaczeniu – jest takim „samograjem”. A więc nie trzeba tu komplikować rzeczywistości, ale iść za duchowym natchnieniem i być gotowym na spotkanie ludzi.

Jak więc dziś wygląda praca ośrodka?

Najpierw był tu Dom Rekolekcyjny Duszpasterstwa Trzeźwości przy naszym klasztorze, który służył formacji duszpasterzy i apostołów trzeźwości, ale później zaczęły zgłaszać się grupy anonimowych alkoholików, grupy rodzinne Al-Anon i dorosłe dzieci alkoholików, prosząc o pomoc duchową. Z pierwotnego rysu naszego ośrodka pozostały doroczne kurso-rekolekcje dla kleryków i sióstr zakonnych, ale obecnie praca na rzecz trzeźwości idzie dalej, bo pojawiają się nowe uzależnienia, choćby od hazardu, dlatego odbywają się u nas także spotkania grupy Haz-Anon. Na stałe posługuje w tym miejscu czterech kapucynów i siostry Wspomożycielki Dusz Czyśćcowych, ale nasza praca najbardziej zależy od ekipy świeckich liderów, którzy mobilizują grupy z Polski i świata, m.in. ze Szwecji i Wielkiej Brytanii, aby przyjeżdżały do Zakroczymia. To właśnie ci liderzy ściągają ludzi i podpowiadają nam, jakie zagadnienie jest ważne, o czym powinniśmy im powiedzieć, co w danej chwili przeżywają. Ci świeccy właśnie są sercem OAT-u, które bije na zewnątrz. To grupa ok. 30 osób.

Czym jest apostolstwo trzeźwości dzisiaj?

Przez nałóg wielu zaniedbało swą relację z Panem. W naszej pracy chodzi o to, aby urealnić im Boga, bo On jest przecież osobą. Tak się często zdarza, że gdy ktoś idzie na odwyk, robi to dla kogoś: dla żony, dzieci, matki, pracodawcy. W pracy duchowej, którą tu prowadzimy, chodzi o pogłębienie pierwszego kroku, aby dokonać tej zmiany, ale dla siebie samego i zbawienia swojej duszy. Myślę, że pierwszym krokiem na tej drodze ze strony księdza jest uśmiech, ludzkie podejście. Tak to robił o. Benignus. Najpierw nakarmił, potem mówił: „Pogadajmy”. Najpierw potrzebne jest przymierze z tym człowiekiem, który przychodzi. Bardzo pomaga nam w tym franciszkańskie zawołanie: „Pokój i dobro”. A więc nie komplikujemy, nie żądamy za dużo od razu. Powtarzam często, że bez góry Tabor i przymierza terapeutycznego drugi człowiek będzie się bronił przed dotknięciem trudnych spraw i swojej życiowej Kalwarii. Zbawienie idzie przez krzyż, ale musi być poprzedzone miłością. Przez to, co dzieje się w Zakroczymiu, wielu nazywa nasz ośrodek „Częstochową trzeźwości”, „domem, gdzie dusza trzeźwieje”.


wlodzimierz.pietka@gosc.pl

Dostępne jest 27% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.