Jak młody szlachcic poszedł do nieba?

ks. Włodzimierz Piętka, Waleria Gordienko

publikacja 17.11.2018 00:18

- Od św. Stanisława wciąż bije światło - usłyszeli uczestnicy 41. sympozjum naukowego w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku.

Sympozjum naukowe "Św. Stanisław Kostka, patron Polski - w 100. rocznicę odzyskania niepodległości". Wyższe Seminarium Duchowne w Płocku Sympozjum naukowe "Św. Stanisław Kostka, patron Polski - w 100. rocznicę odzyskania niepodległości". Wyższe Seminarium Duchowne w Płocku
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

O świętym z Rostkowa mówiono językiem modlitwy i teologii, historii i sztuki. Sympozjum, dotychczas ogólnopolskie, w tym roku stało się międzynarodowe; w ośmiu prelekcjach i dwóch dyskusjach panelowych wzięło udział m.in. czterech gości z Włoch.

- I tak właśnie trzeba - przekonywali uczestnicy pierwszej dyskusji panelowej. - Współczesny człowiek potrzebuje adekwatnego dla siebie języka i przekazu - akcentowali. I może w tym właśnie krył się piękny trud tego jednodniowego sympozjum.

Jako pierwszy podjął się tej próby bp Piotr Libera, który we Mszy św. na rozpoczęcie sympozjum mówił o dewizie św. Stanisława: "Ad maiora natus sum...", którą Kostka zaczerpnął od Seneki Młodszego. - Ów stoik humanista w swoich listach moralnych napisał: "Magnus sum et ad maiora natus quam ut sim corporis mei mancipium", co znaczy: "jestem wielki i urodzony do większych rzeczy niż bycie niewolnikiem własnego ciała" - przypomniał biskup. I zwrócił uwagę, że Stanisław przetłumaczył te słowa na odważne szukanie królestwa Bożego w swoim życiu, my natomiast mamy również "szukać tego ideału w konkrecie".

W jaki sposób? Biskup przypomniał historię Pakistanki Asi Bibi, niesprawiedliwie oskarżonej o bluźnierstwo przeciwko Mahometowi. - Co możesz w konkrecie zrobić, właśnie teraz i właśnie ty? Znany ci jest może apel jednego z polskich publicystów, żeby Polska w 100-lecie niepodległości zaoferowała Asi Bibi i jej rodzinie azyl polityczny. Właśnie teraz i właśnie Polska. A może potrafiłbyś stworzyć taki apel do prezydenta RP i na koniec tego sympozjum wszyscy byśmy go podpisali? Postaram się, żeby dotarł do głowy państwa. A może coś innego? Pomyśl. Ideał w konkrecie... Podjęty z odwagą i wyobraźnią. Czy nie tego wciąż uczy nas św. Stanisław Kostka? - pytał biskup.

W czasie sympozjum odkrywano na nowo Stanisława: oczami filologa klasycznego - uczynił to bp Piotr Libera, mówiąc o świętym utrwalonym w staropolskiej poezji przez Grzegorza z Sambora, Macieja Kazimierza Sarbiewskiego i Cypriana Kamila Norwida. - Poezja bodaj najlepiej pozwala nam prześledzić to, jak nasz mazowiecki święty ziomek był odbierany najpierw zaraz po swojej śmierci, potem w czasach dumnej Rzeczpospolitej i wreszcie w dniach jej upadku - mówił bp Libera.

Spojrzano na Stanisława przez pryzmat archiwaliów jezuickich w Rzymie i w watykańskiej Kongregacji do Spraw Świętych. - Dokumentów napisanych przez samego Stanisława jest bardzo mało, to przede wszystkim autografy; natomiast zapisów o nim jest bardzo wiele. Zachowała się m.in. książeczka z XVIII wieku z poezją chińskiego autora, poświęconą Kostce, co świadczy o światowym zasięgu jego kultu już w tamtym czasie - mówił o. dr Robert Danieluk, jezuita z Archiwum Kurii Generalnej jezuitów w Rzymie.

Ks. prał. Waldemar Turek z Watykanu przypomniał, że kilku władców Rzeczypospolitej pisało do papieża o wstawiennictwie świętego nad Polską prosząc o jego kanonizację i o ogłoszenie go patronem kraju, argumentując, że "niegdyś był on obywatelem Rzeczypospolitej, a dziś jest mieszkańcem nieba". Mówił o korespondencji Jana Kazimierza, królowej Ludwiki Marii Gonzagi, Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego. Warto zauważyć, że na te prośby Stanisław został ogłoszony patronem Korony i Litwy jeszcze jako błogosławiony.

Mówiono o roli jezuitów w kulturze staropolskiej i przypomniano, że ich historia na ziemiach I Rzeczypospolitej zaczynała się m.in. od Pułtuska. - Od fundacji W Braniewie w 1564 roku zaczęła się ekspansja zakonu w państwie polsko-litewskim. Już w 10 lat później utworzono Polską Prowincję, kolejne kolegia powstały w Pułtusku, w Wilnie, w Poznaniu i Jarosławiu. W opracowaniach i na mapach ukazujących lokalizację wspólnot jezuickich widnieje również Płock. Do końca XVI w. przez szkoły Towarzystwa Jezusowego przeszło co najmniej kilkanaście tysięcy młodych ludzi. W pierwszych dziesięcioleciach XVII w. istniało 25 dużych szkół-kolegiów we wszystkich ważniejszych miastach kraju, również w Płocku - mówił prof. dr hab. Kazimierz Maliszewski z UMK w Toruniu. Zwrócił uwagę na oddziaływanie kolegiów i teatru jezuickiego, liturgii przez nich sprawowanej i głoszonych kazań na polską kulturę i kształtowanie elit.

Na sympozjum mówiono również o szerzeniu się kultu świętego z Rostkowa na przestrzeni wieków i w sztuce. - Chyba sekretem pomyślnego rozwoju kultu św. Stanisława w I Rzeczypospolitej, było uznanie go przez polską szlachtę za patrona. Wielokrotnie podkreślano, że to "nasz święty", "kość z kości, krew z krwi": tak mówiła o nim szlachta, przedstawiając go chętniej w stroju szlacheckim, niż w habicie jezuickim. To było znamienne, jak w tamtym czasie, przez św. Stanisława, budowano więź między szlachtą a królem i narodem - mówił dr hab. Radosław Lolo z Akademii Humanistycznej w Pułtusku. Przypomniano również, jaki obraz Stanisława funkcjonował w dawnej sztuce kościelnej: nie tylko jako szlachcica, ale przede wszystkim jako zakonnika, a także jako pielgrzyma i mistyka.

- Dlaczego dziś Stanisław jest stosunkowo mało znany i dlaczego wciąż nie powstał dobry polski film jemu poświęcony? Jakiego języka, stylu i przekazu dziś użyć mówiąc o Stanisławie, jeśli połowę jego życia stanowią duchowe, mistyczne doznania? Jak więc ukazać duchowość, aby nie był to przekaz banalny albo abstrakcyjny? Udało się z filmem "Faustyna", dlaczego ma się nie udać ze Stanisławem? - pytano w czasie dyskusji panelowych. A w rozmowie o wierze młodych Polaków, którą poprowadził bp Mirosław Milewski, zwrócono uwagę, że w postawie Stanisława istotny "nie był tyle bunt sam w sobie, co wybór drogi powołania". - Takie przesłanie powinni usłyszeń dziś młodzi - zwrócono uwagę.

Ostatnie akcenty płockie sympozjum znalazło w modlitwie i w teatralnej sztuce. Reżyser tej ostatniej - włoski dramaturg Alberto Macchi przyznał, że św. Stanisława poznał przez ludzi - polskich księży, którzy w Rzymie powiedzieli mu o świętym i przez miejsca, a przede wszystkim przez kościół św. Andrzeja na rzymskim Kwirynale.

Kazanie ks. Jarosława Kwiatkowskiego było zaproszeniem, aby wejść w tajemnicy duszy Stanisława, który po długiej wędrówce do Rzymu, wreszcie wstępuje do jezuickiego kolegium, i rozpoczyna intensywne przygotowanie do życia zakonnego, a przede wszystkim do swojej śmierci. Co wtedy czuje, jak się modli, jak wybiera...?

- Miał on życie pełne i spełnione w każdym szczególe, choć tak krótkie. Z pewnością często modlił się słowami św. Ignacego Loyoli i innych mistrzów tej duchowości: "aby patrzeć, czy to, co się robi jest miłe Bogu i bliźnim, aby zachować uważność i posłuszeństwo w drobnych sprawach, by zachować wolność ducha wobec ludzi i rzeczy" - mówił ks. dr Kwiatkowski, przypominając "perełki" duchowości ignacjańskiej, którymi intensywnie karmił się Stanisław. - W ten sposób zdobył on szczyt i stał się przyjacielem Jezusa. Niech nie będzie dla nas jak martwy obraz, cukierek czy lalka, ale wzór, za którym się idzie - zachęcał ks. dr Jarosław Kwiatkowski.

Organizatorem sympozjum było kleryckie Koło Naukowe, którego opiekunem jest ks. dr Wojciech Kućko. Wydarzenie odbyło się m.in. pod patronatem "Gościa Płockiego" i było jednym z ostatnich akcentów kończącego się Roku św. Stanisława Kostki w diecezji płockiej.