Miała taką chwilę łaski

s. Donata Koska

|

Gość Płocki 46/2018

publikacja 15.11.2018 00:00

Na jej życiu odbiła się historia Polski i Kościoła ostatniego wieku. Mija 50 lat od śmierci s. Marii Honoraty Szwarc z Przasnysza.

▲	„Jezu, jesteś tu...? Jezu, jesteś tu...? Przyniosłam Ci miłość – pierścień wierności, aż do ostatniego uderzenia serca. Jezu, żyj we mnie, bym ja żyła w Tobie. Jezu, Twoja jestem w życiu i przy zgonie” – to jedna z przejmujących modlitw klaryski kapucynki. ▲ „Jezu, jesteś tu...? Jezu, jesteś tu...? Przyniosłam Ci miłość – pierścień wierności, aż do ostatniego uderzenia serca. Jezu, żyj we mnie, bym ja żyła w Tobie. Jezu, Twoja jestem w życiu i przy zgonie” – to jedna z przejmujących modlitw klaryski kapucynki.
Archiwum Mniszek Klarysek Kapucynek w Przasnyszu

To ciekawe, jak życie za klauzurą biegnie blisko życia narodu. Przekonuje o tym 66 lat życia tej klaryski kapucynki z przasnyskiego klasztoru. Drogi powołania prowadziły ją z daleka, bo aż z Wołynia przez Kraków na północne Mazowsze. Urodziła się w patriotycznej rodzinie inteligenckiej. Na chrzcie dano jej imię Zofia. Spośród jej braci Henryk został rozstrzelany w czasie II wojny światowej, Roman był uczestnikiem powstania warszawskiego w randze oficera, a Stanisław oficerem Armii Krajowej, działaczem patriotycznym, publicystą, znanym podróżnikiem i filmowcem. Z rodzinnych przekazów wiadomo, że we wczesnej młodości Zofia myślała o ślubie z Adamem Bieniem, który później był m.in. ministrem Polskiego Państwa Podziemnego aresztowanym w 1945 roku przez NKWD i skazanym w Moskwie na pięć lat więzienia w procesie politycznym tzw. Szesnastu.

Do małżeństwa jednak nie doszło, bo nie zgodzili się na to rodzice Zofii, szczególnie ojciec. Możliwe, że Zofia ujrzała w decyzji taty wolę Bożą wobec swego życia. Niezmiernie go bowiem szanowała, czemu dała wyraz w wierszu z 1936 r.: „Mój Ojciec ukochany! Od wszelkich wolny plam. Niezłomny, zadumany. Był drogowskazem nam”. Ale wtedy przyszło również światło od Boga i rozeznanie powołania. W jednej ze swych medytacji z 1954 roku już jako mniszka tak przedstawiła ten moment: „Miałam taką chwilę łaski... Rozmiłowany wzrok Mistrza spoczął na mnie, a Jego usta wymówiły: »Pójdź za Mną!«. Uszami ciała nie słyszałam tych słów, usłyszała je moja dusza. Padły one gdzieś głęboko, na dno mojej istoty, i zrozumiałam je”. Pan Bóg miał swój plan wobec życia Zofii i został on zrealizowany. Zofia Szwarc w 1921 r. wstąpiła do zgromadzenia felicjanek w Krakowie. Po czterech latach przeniosła się do kapucynek w Przasnyszu, gdzie otrzymała imię s. Maria Honorata od Matki Dobrego Pasterza. „Daj wytrwać mi, Panie! Jezu, nie wytrwam, gdy mnie nie wspomożesz. Upadnę, gdy zaufam sobie… Ty sam mą słabość w siłę zmienić możesz, I będę zawsze wierna, Dobry Mistrzu, Tobie!” – pisała. Jej współsiostry zapamiętały ją jako kapucynkę rozmodloną, szczęśliwą i radosną. Gdy wybuchła II wojna światowa, s. Honorata wraz z inną siostrą napisała akt oddania Panu Bogu całej Polski, który odmawiały codziennie. Wraz z całą wspólnotą, która liczyła wtedy 36 sióstr, została wywieziona do niemieckiego obozu koncentracyjnego Soldau w Działdowie. Wśród wywiezionych była również bł. Maria Teresa Kowalska, która zginęła w obozie śmiercią męczeńską. Siostra Honorata była obozową przewodniczącą grupy sióstr. Codziennie rano musiała składać meldunki w języku niemieckim o liczbie zakonnic w celi. Po uwolnieniu z obozu siostry kapucynki zostały internowane na cztery lata w Suchowoli (białostockie) i okolicach. Tam przez pewien czas s. M. Honorata zamieszkiwała w domu Kazimierza i Marianny Gniedziejków – dziadków bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Babcię ks. Jerzego nazywała „poczciwą mamusią”. Tam w wolnych chwilach tajnie katechizowała dzieci. Gdy dom sióstr kapucynek nawiedzali żołnierze i działacze Armii Krajowej, s. Honorata była oddelegowywana do rozmowy z nimi. Najczęściej na pożegnanie mówiła: „Proszę pamiętać, że jesteśmy Polkami”. W klasztorze w Przasnyszu siostra pełniła funkcje: ekonomki, ogrodniczki, wikarii, sekretarki, przełożonej w latach 1958–1962 oraz furtianki. Miała zdolności pisarskie i poetyckie, aż do śmierci prowadziła kronikę klasztorną. Jest również autorką kroniki wojennej 1939–1945. Siostra Pia Tworzydło, kapucynka z Przasnysza, tak wspomina s. Honoratę: – To była prawdziwa matka! Od niej wprost promieniowały dobroć i miłość. To była dobrota. Mój Boże, ona z tej dobroci umarła na serce. Była pokojowa i Boża, kochała każdą siostrę jak swoją rodzoną córkę. Ona już w niebie cieszy się z Bogiem za tę dobroć swoją – dodaje s. Magdalena Skiba.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.