Kapłańskie Zaduszki

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 02.11.2018 23:00

Wspominamy księży diecezji płockiej, którzy zmarli w tym roku.

Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie... Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie...
Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Osiem kapłańskich pogrzebów przeżyliśmy w tym roku.

Na początku roku, 3 stycznia zmarł ks. Wiesław Lipka. Przeżył 76 lat. Pochodził z parafii Gąsewo (obecnie diecezja łomżyńska). Święcenia kapłańskie przyjął 13 czerwca 1965 r. w Makowie Mazowieckim. Do roku 2001 pracował w diecezji płockiej, ostatnią jego placówką była parafia Żałe, gdzie był proboszczem. Następnie wyjechał do USA i podjął pracę duszpasterską w diecezji Kalamazoo. Tam też zmarł i został pochowany.

4 stycznia zmarł ks. prał. Jerzy Niestępski, emerytowany proboszcz parafii św. Marcina w Gostyninie i wieloletni dziekan gostyniński, prałat archidiakon Kapituły Kolegiackiej Pułtuskiej. Pochodził z parafii Płoniawy k. Makowa Mazowieckiego. Święcenia kapłańskie przyjął w 1961 roku z rąk bp. Tadeusza Pawła Zakrzewskiego. Był wikariuszem w parafiach: św. Jana Kantego w Mławie, w Gradzanowie, Płońsku, Sannikach, Lekowie i Gostyninie.

- Domeną jego pracy kapłańskiej jako młodego księdza była katecheza. A były to czasy trudne, kiedy trzeba było tworzyć w różnych miejscach parafii, często przy sprzeciwie władz administracyjnych, punkty katechetyczne. Dobrze pamiętam swoją pierwszą wizytę u mojego kolegi w Gradzanowie: z prawdziwą dumą oznajmił mi, iż założył na trenie tej parafii dziewięć punktów katechetycznych. Do katechez starannie się przygotowywał, sprowadzając w tym celu różnorodne pomoce katechetyczne. Nietrudno było dostrzec na jego twarzy radość i satysfakcję, co też znamionowało go i w kolejnych latach kapłaństwa - wspomina zmarłego kolegę ks. inf. Wojciech Góralski.

Był proboszczem w parafiach: Radziki (1970-1979), Dobrzyków (1979-1982) i Gostynin, św. Marcina (1982-2007). "Pragnę spoczywać w Gostyninie, bo tu przeżyłem niemal połowę swojego życia kapłańskiego. Będąc na emeryturze czułem żywy związek ze swoimi parafianami, modliłem się za nich każdego dnia. Będąc na emeryturze odprawiłem około 500 mszy świętych za parafian żywych i zmarłych" - napisał w swoim testamencie. Jego ostatnia wola wypełniła się 8 stycznia - został pochowany na cmentarzu św. Jakuba w Gostyninie.

16 lutego zmarł ks. inf. Tadeusz Rutowski, emerytowany wykładowca Niższego i Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, prałat senior Kapituły Katedralnej Płockiej, nestor kapłanów diecezji płockiej. Był żywą historią seminarium ostatnich 60 lat, kontynuatorem spuścizny ks. Wacława Jezuska i ks. Marcelego Molskiego, wykładowcą filozofii, wicerektorem a w latach 1974-1984 - rektorem WSD.

W ostatnich latach jego życia okazało się, że oprócz filozofii, którą przez lata wykładał, stał się człowiekiem cierpienia. I dał o nim wymowne świadectwo. "W pewnym momencie przyszło mi na myśl, że mógłbym trochę pocierpieć, ażeby przez to Ojciec Święty poczuł się lepiej. Od razu jednak wyakcentowałem w myśli, że trochę, jak gdybym bał się poważnego cierpienia. I oto przyszło ono do mnie w 83. rocznicę urodzin Jana Pawła II i w 74. rocznicę moich urodzin, bo obaj urodziliśmy się 18 maja, tylko w różnych latach. Tego dnia zacząłem stopniowo tracić władzę w nogach (...) Czasami chciałoby się powiedzieć: Jeśli to możliwe, oddal Boże ode mnie ten kielich. Wiem jednak, że istota Chrystusowego kapłaństwa to dobrowolne ofiarowanie siebie za innych" - słowa ze "Wspomnień" rzucają światło na ostatnie 15 lat życia profesora. Przypomniano je w czasie pogrzebu wraz ze słowami jego testamentu: "Swoje wyrzeczenia ofiaruję jako prośbę o przebaczenie grzechów i zbawienie osób bliskich, z rodziny, znajomych, kleryków i księży diecezji płockiej. W tej intencji ofiaruję też moje dolegliwości łącząc je z cierpieniami Chrystusa".

Urodził się w 1929 r. w Płocku. Jeszcze przed wojną jego rodzina zamieszkała w Żurominie. Tam przyjął sakrament bierzmowania latem 1939 r. z rąk bł. bp. Leona Wetmańskiego, późniejszego męczennika Działdowa. Po ukończeniu LO im. Marszałka Stanisława Małachowskiego w Płocku i maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego. Święcenia kapłańskie przyjął 23 sierpnia 1953 r. u księży werbistów w Pieniężnie. Po święceniach ówczesny biskup płocki Tadeusz Paweł Zakrzewski skierował go na studia filozoficzne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, które zwieńczył doktoratem.

W 1958 r. wrócił do Płocka i rozpoczął wykłady z filozofii w WSD. Przez całe kapłańskie życie był związany z seminarium.

Jako kapłan z wielkim autorytetem, przez pewien czas odpowiadał za formację kapłanów diecezji płockiej. Otrzymał godności nadane mu przez Stolicę Apostolską. Zmarł w Płocku 16 lutego, w 89. roku życia i 65. roku kapłaństwa.

14 marca zmarł ks. kan. Wincenty Szmyt, emerytowany proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Pułtusku, kanonik honorowy Kapituły Kolegiackiej Pułtuskiej. Urodził się w 1938 r. w Orzechowie, w parafii Pomiechowo. Święcenia kapłańskie przyjął w 1963 r. w Płocku, a następnie został skierowany do pracy jako wikariusz w parafiach: Chorzele, Pułtusk i Orszymowo. W 1975 r. został proboszczem parafii Chociszewo, rok później w Osmolinie, następnie w Kuninie i Płocku Trzepowie. Od 1997 do 2011 r. był proboszczem parafii św. Stanisława Kostki w Pułtusku. Ostatnie lata swego życia spędził w Domu Księży Emerytów w Płocku.

- Był bardzo dobrym człowiekiem i tak zapisał się w pamięci ludzi. W swej naturalności i pogodzie ducha umiał znaleźć drogę do każdego człowieka. Lubił prostotę i zwyczajność, w parafii stwarzał płaszczyznę do wspólnej pracy. Zarażał innych radością i optymizmem. Był człowiekiem z gestem - wspomina zmarłego księdza Katarzyna Stangret z Płocka. - Był proboszczem w mojej rodzinnej parafii w Trzepowie. Gdy religia weszła do szkół, to on namówił mnie, abym została katechetką - dodaje.

Jest katechetką do dziś, a jednocześnie wolontariuszką w Miejskim Hospicjum Płockim. Opowiada, że kilka lat temu przebywała w nim niemal stuletnia pacjentka. - Choć minęło kilkadziesiąt lat, odkąd ks. Szmyt odszedł z Trzepowa, ta pani wciąż wspominała go, jako wspaniałego księdza. Jaka była jej radość, gdy poprosiłam do niej ks. Wincentego. Tak się cieszyła, że resztkami sił wstała z łóżka, aby się z nim przywitać. On właśnie taki był! I zawsze nam powtarzał, że najpierw trzeba być człowiekiem - opowiada Katarzyna Stangret.

Ks. Szmyt zmarł w 80. roku życia i 55. roku kapłaństwa.

9 kwietnia zmarł ks. prał. Władysław Stradza, emerytowany pierwszy proboszcz parafii św. Józefa Robotnika w Płocku i budowniczy kościoła, kanonik gremialny Kapituły Kolegiackiej Pułtuskiej. Gdy obchodził złoty jubileusz kapłaństwa, powiedział na łamach "Gościa Płockiego": - Gdybym miał znowu wybierać, byłoby to kapłaństwo - wyznał. - Moje życie nie było usłane różami, ale po wielu doświadczeniach zrozumiałem, że tak naprawdę byłem nieszczęśliwy, gdy szukałem kompromisu ze światem. Pokój i szczęście były wtedy, gdy byłem wierny Jezusowi. Wtedy była głęboka radość w sercu - wyznał. Pamiętał słowa, które po święceniach powiedział do niego bp Tadeusz Paweł Zakrzewski wręczał nominację na pierwszy wikariat: "Tylko spisz się dobrze".

Ks. prał. Władysław Stradza pochodził z parafii Słubice (obecnie diecezja łowicka), gdzie urodził się 2 lutego 1935 roku. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Płocku w 1959 roku i przyjął święcenia kapłańskie. Bp Tadeusz Paweł Zakrzewski skierował go najpierw na wikariat do Pomiechowa, następnie do Sulerzyża, Sońska. Będąc wikariuszem w Łopacinie, a następnie w Gąsocinie i ponownie w Sońsku pełnił również funkcję adiutora i ekonoma tych parafii.

W 1972 roku został mianowany proboszczem parafii Gąsocin. W 1977 roku został mianowany proboszczem i dziekanem w Wyszogrodzie. Gdy w 1982 roku bp Bogdan Sikorski erygował parafię św. Józefa Robotnika w Płocku, ks. Stradza został mianowany jej pierwszym proboszczem. Tu zbudował kościół na "Wzgórzu Miłosierdzia", jak sam lubił powtarzać. Został on poświęcony w 2000 roku.

- Był moim katechetą przez kilka lat w szkole podstawowej w Sońsku w latach 60. Choć od tamtego czasu minęło niemal 50 lat, doskonale pamiętam te katechezy, gdzie w niezwykle sugestywny i przekonywujący sposób ks. Stradza mówił nam o Bogu i życiu z Nim. To kapłan, który miał ogromny wpływ na moją wiarę - napisała do nas Hanna Kowalczyk.

- Gdy przyszłam do parafii św. Józefa, był zaledwie zarys budynku kościoła. Pamiętam, jak ks. Stradza mówił dzieciom, że będzie to "rakieta do nieba", nawiązując do jego kształtu. Bardzo się troszczył o budowanie małych wspólnot w parafii. Sam założył koło Caritas, dbał o ludzi biednych, dbał o misje, zachęcał do modlitwy różańcowej, za jego czasów były dwie róże dziecięce - wspomina zmarłego księdza katechetka Elżbieta Wielkopolska.

11 kwietnia zmarł ks. Waldemar Dynak. Miał 64 lata. Urodził się w Pułtusku. Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, przyjął święcenia kapłańskie w 1980 roku. Pracował jako wikariusz w parafiach: Wieczfnia Kościelna, Sadłowo i Unieck. Przez pewien czas przebywał w USA. Później podjął pracę w Ośrodku Caritas w Żurominie, następnie przeszedł na rentę i zamieszkał w Pułtusku.

18 kwietnia zmarł ks. kan. Andrzej Więckowski, emerytowany proboszcz parafii farnej w Sierpcu i wieloletni dziekan sierpecki, kanonik gremialny Kapituły Kolegiackiej Pułtuskiej. Urodził się 14 sierpnia 1947 roku. Jego rodzinną parafią było Baboszewo.

13 czerwca 1971 roku przyjął święcenia kapłańskie w Mławie. Przez 12 lat pracował jako wikariusz w: Strzygach, Lipowcu Kościelnym, Poniatowie, Dobrzykowie, Gostyninie, Sierpcu i Orszymowie. W 1983 roku został mianowany proboszczem nowo utworzonej parafii w Ciechomicach (dziś dzielnica Płocka). Od 1993 do 1996 roku pełnił również funkcję dziekana dekanatu gąbińskiego.

W 1996 roku został mianowany proboszczem parafii świętych Wita, Modesta i Krescencji w Sierpcu i dziekanem sierpeckim. W 2006 roku otrzymał tytuł "Sierpczanina Roku" przyznany mu za ochronę dziedzictwa kulturowego i ratowanie sierpeckiej fary, ale również za działalność duszpasterską i charytatywną.

Choroba ks. kan. Andrzeja Więckowskiego i jej szybki przebieg zaskoczyły wielu. Dopiero co przeszedł na emeryturę, jeszcze przed dwoma miesiącami można go było spotkać w Płocku. Dla Sierpca i dekanatu przez ponad 20 lat był wytrawnym duszpasterzem i dziekanem.

- Moje wspomnienie jest bardzo osobiste, bo ks. dziekana znałem od dziecka. Byłem ministrantem w sierpeckiej farze. On towarzyszył mi w seminarium, a po święceniach pojechał ze mną na moją pierwszą parafię - opowiada ks. Piotr Muzyczyszyn, wikariusz parafii św. Jadwigi Królowej w Płocku. Wspomina go jako sumiennego i dobrego człowieka, świetnego gospodarza.

- Będę zawsze mu wdzięczny za jego serdeczne podejście do mnie i mojej rodziny, zwłaszcza gdy zmarli moi rodzice. Przez całe życie był bardzo energiczny, ale choroba gwałtownie zabrała mu siły. Był jednak bardzo dzielny w cierpieniu - dodaje ks. Piotr.

Przy trumnie zmarłego kapłana modlili się biskupi Roman Marcinkowski i Piotr Libera. Ks. Więckowski został pochowany na cmentarzu parafialnym w Sierpcu.

31 października, w wigilię Uroczystości Wszystkich Świętych zmarł ks. Jan Fabisiak. Pochodził z parafii Sikórz k. Płocka, gdzie urodził się w 1943 r. Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, święcenia kapłańskie przyjął w 1967 r. w Sierpcu. Był wikariuszem w parafiach: Dobrzyń n. Wisłą, Gostynin, Mława i Żuromin. Od 1972 r. był rezydentem w parafii Sońsk, gdzie proboszczem był jego rodzony brat, ks. Andrzej Fabisiak. Przez ostatnie 10 lat mieszkał w Domu Księży Emerytów w Płocku i pomagał duszpastersko w płockiej katedrze.

- Zostanie mi w pamięci taki obraz, który już się nie powtórzy: często po Mszy św. ks. Jan czekał w kaplicy Najświętszego Sakramentu i udzielał Komunii św. tym, którzy jak np. chórzyści, podchodzili do Komunii po zakończonej liturgii - wspominał ks. proboszcz Stefan Cegłowski w czasie liturgii żałobnej w katedrze. - Trudne i okaleczone było jego kapłaństwo, ale tu dotykamy tajemnicy Bożej miłości. Ks. Jan nie pretendował do roli showmana, ale co najważniejsze, był pokornym kapłanem i bardzo dobrym człowiekiem. Mimo wewnętrznego cierpienia, był człowiekiem pogodnym - mówił w kazaniu o zmarłym ks. kan. Mieczysław Ochtyra, kolega rocznikowy ze święceń ks. Fabisiaka.