"Gość" jest misyjny

wp, am

publikacja 25.10.2018 15:33

Nasz tygodnik został nagrodzony medalem "Benemerenti" dla wybitnych misjonarzy.

Wyróżnienie odebrał ks. Adam Pawlaszczyk, redaktor naczelny GN Wyróżnienie odebrał ks. Adam Pawlaszczyk, redaktor naczelny GN
Roman Koszowski /Foto Gość

Wyróżnienie "Benemerenti in opere evangelizationis" osobom i instytucjom najbardziej zasłużonym dla misji odebrał ks. Adam Pawlaszczyk, redaktor naczelny GN. Uroczystość odbyła się w czwartek w Galerii Porczyńskich w Warszawie.

"Gość Niedzielny" został nagrodzony w kategorii „informacja medialna”. Nasz tygodnik od wielu lat informuje czytelników o najważniejszych wydarzeniach misyjnych, prezentuje pracę misjonarek i misjonarzy oraz uczestniczy w promowaniu działań na rzecz misji.

Swój udział ma również "Gość Płocki", który od dziewięciu lat wielokrotnie pisał o misjach, misjonarzach i przybliżał wzruszające świadectwa tego szczególnego powołania.

Przed tygodniem pisaliśmy o ks. Radosławie Zawadzkim, który niedawno wrócił z misji w Peru i został mianowany prefektem roku propedeutycznego i odpowiedzialnym za duszpasterstwo powołaniowe w diecezji. Wrócił z misji, ale jak nam powiedział, "misjonarzem pozostanie na zawsze, bo nie może zapomnieć ludzi".

- Byłem proboszczem w parafii św. Piotra Rybaka w Iquitos. Miała ona powierzchnię zbliżoną do powiatu płockiego. Pod moją pieczą było 15 tys. wiernych, skupionych w mieście Iquitos i 66 wioskach puszczy amazońskiej. Aby dotrzeć do tych najbardziej oddalonych, potrzebowałem nawet trzech dni drogi. Jedynymi traktami były rzeki i... bezdroża, które trzeba było przemierzać pieszo, bo dróg tam po prostu nie było. Do transportu konieczna była motorówka, łódź i własne nogi - opowiada misjonarz.

- Na własnej skórze przeżyłem to, o czym mówią "Dzieje Apostolskie", gdy pierwszy raz jechaliśmy do jakiejś wioski, i tam: stawialiśmy krzyż, głosiliśmy Ewangelię, uczyliśmy modlitwy, ja udzielałem chrztu i odprawiałem Mszę św. To było autentyczne budowanie Kościoła - zwierza się ks. Zawadzki.

- W dżungli ludzie wierzą w Boga, dziękują mu za życie i za przyrodę. Tam nie ma ludzi niewierzących. Jest to wiara Indian, z ich kulturą i tradycją. To Kościół, który ma twarz Indianina z jego wrażliwością i sposobem patrzenia na świat, na naturę, jak na matkę ziemię i siostrę naturę. Jest to spojrzenie podobne do wrażliwości św. Franciszka z Asyżu - dodaje misjonarz.

O tej i innych historiach płockich misjonarzy możecie przeczytać więcej: