Uczniowie św. Stanisława

wp

publikacja 28.10.2018 01:39

Jaką lekcję z Rzymu przywieźli nasi pielgrzymi, którzy wędrowali śladami świętego z Rostkowa?

Na modlitwie z papieżem Franciszkiem na placu św Piotra Na modlitwie z papieżem Franciszkiem na placu św Piotra
Archiwum br. Marcina Mosakowskiego

Diecezjalna pielgrzymka do Rzymu była istotnym dopełnieniem dobiegającego końca Roku św. Stanisława Kostki. - Odwiedziliśmy przede wszystkim dwa szczególne wzgórza: piotrowy Watykan i stanisławowy Kwirynał, przypomnieliśmy sobie o gorącej wierze naszych świętych i ich wielkiej miłości do Kościoła - mówi bp Piotr Libera po zakończonej pielgrzymce.

Pielgrzymi z różnych części diecezji, w tym Akcja Katolicka i liczna grupa pątników z Rypina, modlili się z ojcem świętym na niedzielnej modlitwie Anioł Pański, a także przy grobie św. Jana Pawła II. Odwiedzili miejsca związane z głównym patronem naszej diecezji, i jak mawiał św. Jan Paweł II, "uczyli się Rzymu" poznając jego wielką historię i główne zabytki. Uczestnicy pielgrzymki autokarowej odwiedzili także Bolonię, Cascię - miasto związane ze św. Ritą, Asyż, Padwę i Wiedeń. - Wielkie było nasze wzruszenie zwłaszcza na Kwirynale, u św. Stanisława Kostki i w czasie modlitwy na placu św. Piotra z papieżem Franciszkiem. Widziałem łzy i wzruszenie w oczach wielu osób - wspomina ks. Krzysztof Jończyk, asystent diecezjalny Akcji Katolickiej.

Co zapamiętali z tej pielgrzymki nasi diecezjalnie? Jak wybrzmią w ich życiu ważne słowa papieża i biskupów, które towarzyszyły temu diecezjalnemu pielgrzymowaniu? Wydają się ważne trzy kazania, które wygłosili biskupi Piotr Libera i Mirosław Milewski w bazylice św. Pawła za Murami, u św. Andrzeja na Kwirynale i w bazylice św. Piotra - u grobu św. Jana Pawła II, oraz rozważanie papieża Franciszka, wygłoszone na Anioł Pański.

I choć papież rozważał Ewangelię św. Marka (10, 35-45), to jego słowa odnoszą się również do św. Stanisława Kostki, który w młodym wieku wybrał drogę służby i miłości. Tak mówił ojciec święty do nas, a jakby mówił o Stanisławie: - Jezus jakby chciał powiedzieć: teraz idźcie za mną i nauczcie się drogi miłości "przynoszącej stratę", a Ojciec niebieski pomyśli o nagrodzie. Droga miłości zawsze "przynosi stratę", bo miłowanie oznacza porzucenie egoizmu, zamknięcia w sobie, aby służyć innym. Przesłanie Nauczyciela jest jasne: podczas gdy wielcy tej ziemi będą budowali "trony" dla swojej władzy, to Bóg wybiera niewygodny tron, krzyż, z którego trzeba panować oddając swoje życie: Jezus mówi "Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu". Droga służby jest najskuteczniejszym antidotum na chorobę poszukiwania pierwszych miejsc, to lekarstwo dla karierowiczów, tego poszukiwania pierwszych miejsc, które zaraża wiele ludzkich sytuacji i nie oszczędza również chrześcijan, ludu Bożego, nawet hierarchii Kościoła. Stąd, jako uczniowie Chrystusa, przyjmijmy tę Ewangelię jako wezwanie do nawrócenia, do świadczenia z odwagą i hojnością Kościoła, który pochyla się do stóp ostatnich, aby im służyć z miłością i prostotą" - mówił ojciec święty Franciszek.

Publikujemy homilie wygłoszone przez księży biskupów, w czasie diecezjalnej pielgrzymki do Rzymu.

Homilia bp. Mirosława Milewskiego, wygłoszona w bazylice św. Pawła za Murami, 20.10.2018 r.

Ekscelencjo, Księże Biskupie Piotrze! Czcigodni Bracia w Kapłaństwie! Kochani Bracia i Siostry, pielgrzymi, czciciele św. Stanisława Kostki!
1. Przyszliśmy do tej pięknej bazyliki, jednej z czterech bazylik większych w Wiecznym Mieście, jak miliony ludzi przed nami przybywali przez całe wieki, ad límina Apostolorum, do progów apostolskich. Nawet jeśli ten termin jest dziś zarezerwowany dla wizyty biskupów w Stolicy Apostolskiej, odbywanej co kilka lat, to jej korzenie sięgają takiego właśnie pielgrzymowania do grobów Apostołów Piotra i Pawła, dwóch filarów Kościoła, którzy w tym mieście, centrum ówczesnego świata, Imperium Rzymskiego, razem oddali życie za wiarę. Na ich wierze zbudowana jest i trwa wiara całego Kościoła rzymskiego.
2. Nie bez wzruszenia wszedłem – pewnie jak i Wy, Kochani Pielgrzymi – do tej pięknej budowli, oddychającej życiem i nauczaniem Pawła z Tarsu, Apostoła Narodów. W tej bazylice, nieco na uboczu Wiecznego Miasta, bo przecież „za murami”, w jej ciszy i półmroku, można usłyszeć głos największego Ewangelizatora w dziejach. Głos św. Pawła jest od wieków tak mocny, że jego grób, przed którym stoimy, przyciąga tłumy wiernych, rzesze turystów, grupy ciekawskich. Przychodzą tutaj oni wszyscy, bo są przekonani, że był to ktoś wyjątkowy, a obok jego słów nie można przejść obojętnie.
Ileż z tych wyrażeń, zapisanych na kartach jego Listów, weszło do naszego języka: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć to zysk” (Flp 1, 21), „Ducha nie gaście” (1 Tes 5, 19), cały Hymn o miłości z 1 Kor 13, „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 3, 10), „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13), „Moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12, 9)… Można by tak cytować i cytować… Przywołuję tutaj te zdania, bo brzmią one inaczej, wygłaszane z ambony na grobie tego, który je spisał. Bardzo ciekawą myśl o działalności Apostoła Narodów zapisał kard. John Henry Newman, dziś błogosławiony Kościoła katolickiego: „Św. Paweł (…) pracował więcej niż wszyscy Apostołowie; a dlaczego? Nie po to, aby cywilizować świat, nie po to, by wygładzać oblicze społeczeństwa, nie po to, by upowszechniać wiedzę czy rozwijać umysł, czy dla jakiegokolwiek wielkiego świeckiego celu (…) Nie po to, aby całą ziemię przeobrazić w niebo, lecz po to, by niebo sprowadzić na ziemię. To właśnie było prawdziwym zwycięstwem Ewangelii (…) To sprawiało, że ludzie zostawali świętymi” (Parochial and Plain Sermons, tom IV, Londyn 1900). Czyż nie to jest największym dziełem św. Pawła, że przez jego słowa, przez jego czyny, ludzie zostawali świętymi?
3. Wśród rzeszy świętych, którzy nie przeszli obojętnie obok wymagających słów Apostoła Narodów, jest wspominany dzisiaj Polak – św. Jan z Kęt, zmarły 545 lat temu w Krakowie. Ten kapłan całe swoje życie poświęcił studium teologii, pozostawiając po sobie 18.000 zapisanych stron. Był także rektorem Akademii Krakowskiej. Przez wiele lat Jan Kanty był czczony jako patron Polski i Litwy. Jak piszą jego biografowie, kilkakrotnie pielgrzymował do Rzymu, choćby na Rok Święty 1450, by oddać cześć – jak my to czynimy – Apostołom. Pewnie dlatego został ogłoszony także patronem Papieskiego Kolegium Polskiego, znajdującego się niedaleko stąd, na Awentynie, instytucji, która od 1866 r. przyjmuje księży studentów. Jan Kanty to jeden z tysięcy Polaków, którzy mimo trudów dalekiej drogi z Polski, podejmowali ją, by tutaj, w Rzymie, wyrazić swoją cześć dla następców św. Piotra, których portrety mozaikowe widzimy dookoła nas, w całej bazylice.
4. Prawie sto lat po śmierci Jana Kantego, można rzec - jego śladami, do Wiecznego Miasta przybył młody Polak z Mazowsza, który także chciał poświęcić swoje życie studium filozofii i teologii, by stać się rycerzem Chrystusa, w ślad za Ignacym Loyolą, założycielem Towarzystwa Jezusowego. Stanisław Kostka z Rostkowa, urzeczony Ewangelią, a z pewnością także pismami św. Pawła, chciał „niebo sprowadzać na ziemię”. Św. Stanisław Kostka, jak św. Paweł czy św. Jan Kanty, w swoich dniach ziemskiego życia pokazywał, że słowa dzisiejszej Ewangelii są prawdziwe, napawające nadzieją: „Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć” (Łk 12, 12). Może po ludzku jego słowa nie docierały do rodziców, do brata, przeciwnych jego woli wstąpienia do jezuitów, ale musiały być bardzo przekonujące, pochodzące od Ducha Świętego, bo przekonały przełożonych tu, w Rzymie, by mimo ludzkich wątpliwości i sprzeciwów, dać mu szansę. Duch Święty pouczył i Stanisława, i Franciszka Borgiasza, owczesnego generała jezuitów, co i w jakiej godzinie powiedzieć, by wyniknęły z tego sprawy na większą chwałę Bożą – ad maiorem Dei gloriam, jak głosi jezuicka sentencja.
5. Kochani rzymscy Pątnicy! W tej Mszy św. modlimy się o nowe powołania kapłańskie i zakonne, szczególnie dla naszej diecezji. Na tym ołtarzu składamy modlitwę za nowicjuszy i nowicjuszki różnych zakonów i zgromadzeń z naszej diecezji. Wielu kapłanów pości w tym roku w tej intencji. Codziennie od 1 marca br. jedna osoba świecka w naszej diecezji pości o chlebie i wodzie za rodziny i o powołania kapłańskie. Proszę Was wszystkich – nie ustawajmy w tej modlitwie! Wołam o to tutaj, od grobu św. Pawła, który od wieków zachwyca serca młodych – jak to było w życiu Jana Kantego czy Stanisława Kostki – by „niebo sprowadzali na ziemię” przez swoją posługę kapłańską czy zakonną. Pamiętajcie o tej intencji szczególnie w pierwsze czwartki miesiąca.
6. Kochani! Ostatnia myśl związana z tym miejscem, z tym miastem. Św. Łukasz, towarzysz podróży św. Pawła, zapisał w swojej Ewangelii: „Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli” (Łk 10, 24). Wielu chciałoby być tutaj, a różne sprawy i zadania im to uniemożliwiają. Poczujmy się dziś wyróżnieni, że w Roku św. Stanisława Kostki możemy dotknąć śladów jego obecności w miejscach, w których żył, które odwiedzał, które znał, krótko, bo przez dziesięć miesięcy swojego pobytu tutaj. Naznaczył je jednak tak bardzo, że na jego pogrzebie było kilka tysięcy rzymian, a już 37 lat po śmierci został ogłoszony błogosławionym, jako pierwszy ze wszystkich jezuitów, nawet przed Ignacym Loyolą czy Franciszkiem Ksawerym.
Wielu pragnęło ujrzeć to, co widzimy… Nie zapominajmy, że św. Stanisław Kostka to patron nie tylko dzieci i młodzieży, nie tylko naszej, płockiej diecezji, ale i naszej Ojczyzny, która w tych dniach potrzebuje szczególnie naszej modlitwy. W roku 100. rocznicy odzyskania niepodległości, w przededniu wyborów samorządowych, raz jeszcze uciekamy się do naszego patrona, św. Stanisława Kostki, by oświecał nasze drogi i drogi tych, którzy nami rządzą.
Niech jego zapał do zdobywania rzeczy wielkich, jak i dziedzictwo Apostoła Narodów, które promieniują z Wiecznego Miasta, pomogą wszystkim Polakom iść śladami prawdy, dobra i piękna. Dziś św. Paweł, św. Jan Kanty i św. Stanisław Kostka wołają do nas znowu: „Ducha nie gaście!” (1 Tes 5, 19). Amen.

Homilia bp. Piotra Libery wygłoszona w kościele św. Andrzeja na Kwirynale, 21.10.2018 r.

Oto dotarliśmy – Umiłowani - na rzymski, papieski Kwirynał! Dotarliśmy do celi i grobu św. Stanisława Kostki! Dotarliśmy do kresu naszej pielgrzymki, którą czcimy 450-lecie Jego narodzin dla nieba! Narodzin, które dokonały się właśnie tutaj, na tym świętym miejscu! Dziękuję Wam, Siostry, dziękuję Wam, Bracia – tak przecież na pielgrzymce się pozdrawiamy – że podjęliście ten trud! Jakiż byłby to Rok Stanisławowy bez Waszej / naszej obecności tutaj?

„Witaj zatem, Kostko Stanisławie”, nasz Święty Krajanie i Ziomku! Przynosimy Ci, do Twego grobu, widok mazowieckich pól, zagród i kościołów! Przynosimy zapach skoszonych łąk, szum rzek i śpiew ptaków! Przynosimy Ci, „Aniele ziemski bez winy, ozdobo naszej krainy”, modlitwy, pieśni, różańce dzieci i czułych babć, serdecznych matek i mężnych ojców! A wraz z nimi wszystkie dobre owoce Roku Jubileuszu Odzyskania Niepodległości - Roku, który oddaliśmy pod Twój niezawodny Patronat.

Przypomnieliśmy sobie w tym czasie - Święty Stanisławie - że jesteś od 1674 roku Patronem Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litwyi że nikt tego patronatu nie odwołał! Więcej, uświadomiliśmy sobie, że trzeba go przywrócić, trzeba o nim pamiętać, tak jak trzeba było przywrócić Twój patronat nad naszą Płocką Diecezją!

Doświadczyliśmy i uświadomiliśmy sobie także to, że z pewnością nie byłeś nieżyciowym świętoszkiem, jak Cię nieraz przedstawiano na obrazkach i w tak zwanych nabożnych pieśniach. Ty szesnasto-, osiemnastoletni, renesansowy kasztelanic? Absolwent jednego z najlepszych kolegiów w Europie? Piechur i alpinista, który dla realizacji swojego ideału potrafił przejść pieszo z Wiednia przez Dylingę w Bawarii do Rzymu, przez Alpy i Dolomity, ponad 1500 kilometrów? Który dewizą swojego życia uczynił słowa: Ad maiora natus sum...– „Do wyższych rzeczy jestem zrodzony!”? Przypomnieliśmy sobie i innym - Święty Stanisławie - że wziąłeś ją od rzymskiego, a więc tutejszego, filozofa Seneki, który u początków naszej chrześcijańskiej ery pisał: Magnus sum et ad maiora natus...,„Jestem wielki i urodzony do większych rzeczy, niż bycie niewolnikiem własnego ciała”. Czy nie trzeba przypominać o tym ideale w naszej pracy wychowawczej, Patronie Dzieci i Młodzieży naszej Ojczyzny? „Jestem wielki i urodzony do większych rzeczy, niż bycie niewolnikiem własnego ciała”? - czy nie jest to wciąż aktualne hasło? Nie żeby wzrastać w pysze, w seflizmie (foto selfi), żeby wkraczać już w szkole średniej w szranki wyścigu szczurów, ale żeby wyzwalać się z tylu, tylu form współczesnego niewolnictwa: ciała, oczu, duchowej pustki, egoizmu. To, że może być inaczej, uświadomiliśmy sobie, wsłuchując się w głos blisko dwustu młodych, których zaprosiłem na II Synod Młodzieży Diecezji Płockiej. Czy mogła być lepsza okazja dla odbycia tego synodu, swoistego przygotowania zgromadzenia, które odbywa się teraz tutaj, w Rzymie, niż Twój Rok?

Uświadomiliśmy sobie i poznaliśmy w tym Roku również to, że wsparta postem modlitwa za Twoją przyczyną wciąż czyni cuda! Dziękujemy Ci, Święty Stanisławie, że po kilku latach posuchy, kilkunastu młodych mężczyzn odpowiedziało na powołanie do kapłaństwa i przygotowuje się do służby kapłańskiej w naszym seminarium! Ja i nie tylko ja odczytujemy to jako Twój kolejny, jakże wymowny, jakże cenny cud!

Uświadomiliśmy sobie i poznaliśmy w tym Roku, Święty Stanisławie, że byłeś jednym z setek tych młodych ludzi, którzy porwani ideałem obrony wiary Kościoła katolickiego, obrony Eucharystii, Maryi i papieża szli w dobie reformacji właśnie tutaj, do Rzymu, żeby u boku papieża stanąć w obronie katolickiej substancji wiary. Dlatego już Twoi współcześni, choćby renesansowi poeci czy wychowawcy, widzieli w Tobie na pierwszym miejscu rycerza, obrońcę wiary. W swoich trudach, cierpieniach, a w końcu śmierci w tak młodym wieku stałeś się spełnieniem, uosobieniem wizji tego, o którym pisał przed wiekami prorok Izajasz:

„Spodobało się Panu zmiażdżyć swojego Sługę cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy ujrzy światło i nim się nasyci”(I czytanie).

Sant Andrea al Quirinale, miejsce, w którym jesteśmy, było kresem Twoich kresem Twojej pielgrzymki i udręk Twojej duszy! „Byłem w Rzymie– wspominał wierny towarzysz Twoich dni w Wiecznym Mieście brat Stefano Augusti - w domu profesów, kiedy w październiku roku 1567 przybył tu czcigodny Stanisław Kostka Polak, niezwykle ubogo ubrany, bardzo osłabiony z powodu długiej drogi i młodego wieku. Dlatego należało szczególną mieć o nim pieczę i wzmocnić go na siłach, zanim wszedł do nowicjatu i połączył się z innymi nowicjuszami”. I to tutaj inny święty jezuita - św. Franciszek Borgiasz pod koniec października 1567 roku przyjął Cię do nowicjatu, zapisując go pod imieniem: Stanislaus Polonus– Stanisław Polak. Powtarzam: stało się to wszystko w październiku 1567 roku, 451 lat temu. Czy nie jest to opatrznościowe, że przybyliśmy tutaj w tym samym miesiącu co Ty, Stanisławie Polaku? I że przybyliśmy tu w dniu, kiedy czyta się we wszystkich świątyniach świata Ewangelię o prośbie matki synów Zebedeuszowych. Gdy ją medytowałem, pomyślałem sobie: jak to dobrze, że Ewangeliści zachowali w swoich pismach tę scenę! Scenę wcale nie najlepiej o nich świadczącą - matka synów Zebedeuszowych była przecież matką Jakuba i Jana, autora Czwartej Ewangelii. Scenę, która nie najlepiej świadczy także o wszystkich Apostołach, bo gdy usłyszeli o niej, „poczęli oburzać się na Jakuba i Jana”.

To wszystko jest jak żywcem wzięte z Twojego życiorysu, Święty Stanisławie! Twoi rodzice też mieli co do Ciebie inne plany. Oni również posadziliby Cię przy jakimś tronie. Ledwie tu przybyłeś i zdążyłeś odprawić 30-dniowe rekolekcje, przybył kurier z listem od Twego ojca, kasztelana zakroczymskiego Jana Kostki. Ojciec zarzucał ci, że zniesławiłeś dom, przechodząc niemal pół Europy pieszo w ubiorze żebraka; że okryłeś hańbą jego herb i dom. Groził, że jeśli się nie opamiętasz, odnajdzie Cię i sprowadzi, ale nie w złotym łańcuchu, lecz w żelaznych kajdanach. Zabolało, prawda? Twoja odpowiedź była jednak jednoznaczna: skoro Bóg dał Ci łaskę powołania do życia w czystości, posłuszeństwie i ubóstwie, to dotrzymasz wierności i raczej wolisz ponieść śmierć, niż złamać złożony ślub. Spełniły się w Tobie, Stanisławie, słowa Mistrza, że Ci, którzy zdecydują się pójść za Nim, będą musieli z Nim także dzielić mękę i krzyż, a więc pić z Jego kielicha. Że droga przyjaźni z Nim, to droga służby - kto chce być pierwszym, musi stać sługą i niewolnikiem wszystkich: stać się najmniejszym, stać się nieważnym. I Ty to potrafiłeś!

Klękam więc - Święty Stanisławie - wraz z Twoimi krajanami – pielgrzymami tu, w miejscu Twego świętego konania, śmierci i grobu, i proszę jako biskup północnego Mazowsza – Twojej ziemi rodzinnej, biskup całej diecezji płockiej:

- Ty, który zasłynąłeś z niewinności, wstawiaj się za naszymi kapłanami, aby nie ulegali pokusie ludzkiej chwały i klerykalizmu, aby nie ulegali grzechom nieczystości i pazerności, aby byli niewinni i czyści, bo takimi pragnie ich widzieć nasz spracowany, w trudzie szarego życia wychowujący swe potomstwo, tyle razy oszukiwany przez możnych tego świata – lud. Bo do takich kapłanów ten lud ma święte prawo!

- Ty, który każdego dnia, także w chorobie i dalekiej podróży, szukałeś zjednoczenia z Bogiem w Komunii Świętej, ucz nas zaradzać duchowemu zobojętnieniu i anoreksji eucharystycznej tylu ochrzczonych - tej strasznej biedzie naszych czasów! Niech nasze świątynie nie stoją zamknięte na cztery spusty w dni powszednie i niech nie pustoszeją w niedziele! Tyle dróg przemierzamy co dzień! Co to jednak za drogi, co nie wiodą do kościoła? Co to za drogi? Jak może chrześcijanin przeżyć niedzielę bez Mszy Świętej, bez Komunii Świętej! Jak może?! Przecież to minimum wiary!

- Ty, który tak bolałeś nad niezrozumieniem ze strony Twoich rodziców w godzinie, gdy wypełniałeś Jezusowe wołanie: Pójdź za mną!- ucz wszystkie „matki synów Zebeduszowych”, wszystkich współczesnych Janów Kostków, żeby nie odwodzili swoich dzieci z drogi powołania do kapłaństwa, do życia zakonnego! Żeby umieli przyjąć to jako swoją ofiarę, swój dar, więcej, żeby o tę zdolność ofiarowania i darowania potrafili się modlić!

- A na koniec powierzam Ci, Święty Stanisławie, „w tej stosownej chwili” (II czytanie) – jak uczyło nas dzisiaj słowo Boże - całą Diecezję Płocką, wszystkich wierzących, poszukujących i wątpiących, „abyśmy doznali miłosierdzia i znaleźli łaskę pomocy”! Wszystkich chorych, zmęczonych, samotnych i dobrze się mających! Pierwszych, by nie zwątpili, drugich, by nie zobojętnieli! Polecam Ci wszystkich wybieranych dzisiaj w Polsce do służby dobru wspólnemu w naszych „małych ojczyznach”! Składam w Twoje święte, czyste dłonie dzień dzisiejszy i przyszłość naszego Kościoła! Bądź wciąż naszym Mocarnym Ziomkiem, Stanisławie Polaku z Rostkowa! Amen!

Homilia bp. Piotra Libery wygłoszona w bazylice św. Piotra, przy grobie św. Jana Pawła II, 22.10.2018 r.

8 czerwca 1997 roku, prowadząc swój mistyczny dialog z Jadwigą Królową podczas jej kanonizacji na Błoniach krakowskich, mówiłeś Ojcze święty: „Długo czekałaś, Jadwigo, na ten uroczysty dzień. Prawie 600 lat minęło od twej śmierci w młodym wieku”.

Długo, bo ponad millennium, czekała Polska, czekała Słowiańszczyzna na spełnienie słów wieszcza:

„Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otworzył tron”.

40 lat temu, 22 października 1978 roku, ziściło się proroctwo, spełnił się sen! A 22 października 1978 roku, na placu przed tą Bazyliką rozległo się, Ojcze święty, Twoje pamiętne wołanie: „Nie lękajcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie lękajcie się!” Ile zaryglowanych drzwi, ile granic otworzyłeś Swoim pontyfikatem! A nade wszystko tę jedną, zdawało się niezwyciężoną, nazwaną żelazną kurtyną! Ile modlitw zmówiłeś, ile łez przelałeś, ile Twojego zawierzenia Niepokalanej było trzeba, ile męczeństwa, żeby to się stało! Żeby Twoja ziemska Ojczyzna, Polska, znów odzyskała wolność! Mogliśmy wtedy i wciąż możemy wraz z naszymi pobratymcami i sąsiadami: Litwinami, Ukraińcami, Czechami, Słowakami i Niemcami wołać za prorokiem: „Pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: <Twój Bóg zaczął królować>. Zabrzmijcie radosnym śpiewem wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud”.

40 lat temu, Ojcze święty, tutaj, na Placu św. Piotra odnowił się dialog znad Jeziora Galilejskiego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Panie, Ty wszystko wiesz. Ty wiesz, że Cię kocham”. Ta moc miłości była Twoją siłą. Każdego dnia uczyłeś nas, że tylko tak, dzięki głębokiemu zakorzenieniu w Chrystusie, można nieść ciężary, przekraczające czysto ludzkie siły. Wiem o tym dobrze sam, stojąc dzisiaj w tej Bazylice, przy Twoim grobowcu, z tym samym krzyżem i pierścieniem otrzymanym od Ciebie, z tym samym drżeniem serca jak wtedy, gdy ponad dwadzieścia lat temu, udzielając mi tutaj właśnie święceń biskupich, pytałeś: „Czy jako miłujący ojciec chcesz razem z naszymi współpracownikami, prezbiterami i diakonami, troszczyć się o święty Lud Boży i kierować go na drogę zbawienia? Czy jako dobry pasterz chcesz szukać zbłąkanych owiec i odnosić je do Pańskiej owczarni?”

„Chcę...” Tym „chcę” każdy biskup włącza się w Piotrową odpowiedź: „Panie, Ty wszystko wiesz. Ty wiesz, że Cię kocham"! A przecież dzisiaj, gdy jesteśmy już tak blisko Jubileuszu 100-lecia Odzyskania Niepodległości, gdy dziękujemy razem z Pielgrzymami z diecezji płockiej za św. Stanisława Kostkę, naszego mazowieckiego krajana, Patrona Polski, a w szczególności młodzieży, Chrystus pyta nas wszystkich: Dzieci, jak to jest z Waszą miłością? Czy jest w was „Miłość i odpowiedzialność”? Czy jest w was „Pamięć i tożsamość”? Czy możecie być dumni z obecnego kształtu polskiej wolności i polskiej jedności? Czy przekazujecie swoim świadectwem młodym pokoleniom „motywy życia i nadziei”? Zwłaszcza wy – rodzice, wy – kapłani, znowu jak za PRL-u „klerem” nazwani, wy – wychowawcy i nauczyciele?

Jezu Chryste, Odkupicielu człowieka – Redemptor hominis, pozwoliłeś nam dzisiaj stanąć u grobu św. Jana Pawła Wielkiego, gorliwego Pasterza Kościoła Powszechnego, odważnego świadka wiary przełomu Drugiego i Trzeciego Tysiąclecia, misjonarza świata. Przez jego wstawiennictwo, błogosław naszego Papieża Franciszka, błogosław trwający Synod poświęcony młodzieży, błogosław biskupów i kapłanów - błogosław nas, abyśmy potrafili otwierać te wszystkie serca, które wciąż się Ciebie lękają. Panie, bogaty w miłosierdzie, ogarnij nim tych, którzy nie rozumieją przesłania Ewangelii. Otwórz nasze oczy, abyśmy potrafili lepiej dostrzegać innych ludzi oraz wyciągać ręce do tych, którzy różnią się od nas - pozwól nam także w nich dostrzegać działanie Twego Ducha. Umacniaj naszą wolę, abyśmy w naszych rodzinach, szkołach, przedsiębiorstwach, urzędach i gospodarstwach żyli w świetle Ośmiu Błogosławieństw, danych przez Ciebie ubogim, cichym, czystym i pokój czyniącym. Abyśmy budowali jedność Kościoła, pokutowali za grzechy, świadczyli na co dzień o Ewangelii, bronili życia, kochali Ojczyznę i oddawali się we wszystkim Matce Niepokalanej, jak on się Jej oddawał: Totus Tuus!

Totus Tuus! Amen.