Wierny jak powstaniec

ks. Włodzimierz Piętka ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 27.08.2018 13:33

Przy grobie mjr. Jana Jaroszka spotkali się uczestnicy walk o Warszawę w 1944 roku.

Modlitwie przy mogile powstańca z Orszymowa przewodniczył ks. proboszcz Grzegorz Jendrzejewski Modlitwie przy mogile powstańca z Orszymowa przewodniczył ks. proboszcz Grzegorz Jendrzejewski
ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość

Wymowna jest ta więź, która połączyła powstańców warszawskich. Ze swoim dowódcą, mjr. Janem Jaroszkiem ze zgrupowania "Chrobry II", na barykadach Warszawy walczyli zaledwie 15 dni, ale po 74 latach wciąż o nim pamiętają i co roku odwiedzają jego grób w Orszymowie.

- Był od nas starszy i bardzo odważny. Na motocyklu podjeżdżał blisko do niemieckich czołgów, jak nikt z nas nie potrafił. 15 sierpnia, w dniu, w którym zginął, najpierw walczył przy Towarowej, potem przedostał się na Grzybowską. I tam poległ. Pochowaliśmy go w Śródmieściu, ale po wojnie rodzina chciała go przenieść do rodzinnej miejscowości. Myśmy, niestety, nie dowiedzieli się, gdzie został pochowany. W odnalezieniu jego grobu pomógł nam dopiero prymas Józef Glemp. Od tamtej pory co roku wracamy na jego grób - opowiadał mjr Jerzy Zakrzewski, przewodniczący środowiska żołnierzy Zgrupowania AK "Chrobry II".

Dawniej do Orszymowa przyjeżdżały autokary kombatantów, w tym roku przyjechało czterech powstańców. Są sędziwi, schorowani, ale powstańczy ogień w nich nie zgasł. - Należałam do harcerstwa. Zawsze mi powtarzano, że moim zadaniem jest "chętnie pomagać". Gdy wybuchło powstanie, wiedziałam, co mam robić: zostałam łączniczką - mówi 95-letnia Zofia Czekalska ps. "Sosenka".

- To, że żyję, to cud. W moim hełmie z powstania jest pięć dziur po kulach. Odłamki niektórych z nich do dziś noszę. I powiem tylko jedno jako powstaniec i stary człowiek: niedobrze jest, gdy zostajemy sami, gdy inni przestają pamiętać - dodaje Jerzy Zakrzewski.

Powstańcom z Warszawy, a wśród nich byli także mjr Janusz Walędzik ps. "Czarny" i mjr Władysław Rosiński ps. "Zapałka", towarzyszyły ich rodziny i znajomi. Pan Zdzisław jako dziecko obserwował Warszawę. - Orszymowo ma szczęście, że ma takiego bohatera. Ja w czasie powstania byłem jeszcze małym dzieckiem. Z bliskimi mieszkałem wtedy niedaleko Małkini. Zapamiętałem obraz Warszawy z czasu powstania, nad którą za dnia była czarna łuna, a nocą, ogień - opowiada.

Modlitwie przy mogile powstańca z Orszymowa przewodniczył ks. proboszcz Grzegorz Jendrzejewski. Parafia, szkoła podstawowa w Orszymowie i w Dzierżanowie otrzymały medal za opiekę nad grobami kombatantów i kultywowanie o nich pamięci.

Mjr Jan Jaroszek pochodził z Orszymowa. Maturę zdał w Płocku, studiował w Warszawie. Był nauczycielem matematyki w Płocku, we Włocławku i Grodnie. W latach 30. przeszedł przeszkolenie wojskowe oficerów rezerwy. Gdy wybuchła wojna walczył w 18. dywizji piechoty, gdzie awansował do stopnia porucznika. Po zakończeniu kampanii wrześniowej uniknął aresztowania i zamieszkał w Wyszogrodzie. Tam prowadził działalność konspiracyjną i pracował jako nauczyciel tajnego nauczania. W obawie przed aresztowaniem, w styczniu 1943 r. przedostał się do Warszawy, gdzie działał w strukturach organizacji "Miecz i Pług". W lipcu 1944 r. został mianowany komendantem "Miecz i Pług" dzielnicy Warszawa- Śródmieście. W pierwszych dniach powstania warszawskiego sprawował dowództwo operacyjne i taktyczne nad Zgrupowaniem "Chrobry II". Uczestniczył w wielu akcjach bojowych, w których zniszczył kilka czołgów i wozów pancernych. Poległ 15 sierpnia 1944 r. w okolicach ul. Grzybowskiej. Został pochowany przy szpitalu na ul. Mariańskiej. Po wojnie, na życzenie rodziny jego ciało zostało ekshumowane i przeniesione na cmentarz w rodzinnym Orszymowie .W czasie powstania walczył w stopniu kapitana, pośmiertnie został mianowany majorem.