Będziemy o "Roju" pamiętać

Marek Szyperski

publikacja 16.04.2018 09:41

W Szyszkach k. Pułtuska odsłonięto obelisk upamiętniający śmierć żołnierzy wyklętych.

Uczestnicy uroczystości w Szyszkach Uczestnicy uroczystości w Szyszkach
Marek Szyperski

Wtedy, 67 lat temu, nocne ciemności rozświetlały flary zrzucane z biorącego udział w obławie samolotu. Teraz, wieczorem horyzont przecinały błyskawice nadchodzącej burzy. W Szyszkach, w powiecie pułtuskim odsłonięto pomnik w miejscu śmierci starszego sierżanta Mieczysława Dziemieszkiewicza – Roja i kaprala Bronisława Gniazdowskiego – Mazura.

Rój – dowódca oddziału Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – jeden z najsłynniejszych dowódców drugiej, niepodległościowej i antykomunistycznej partyzantki na północnym Mazowszu i jego podkomendny Mazur zatrzymali się w jednym z położonych na uboczu wioski gospodarstw. Był wieczór 13 kwietnia 1951 r. Nie wiedzieli, że wokół nich zaciska się pierścień kilkusetosobowej obławy: funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, milicjantów, żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, członków Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Ponad 300 osób, psy, ciężka broń maszynowa. Nie wiedzieli, że zdradziła ich dziewczyna Roja – wcześniej UB aresztowało jej rodziców. Wydanie partyzantów miało być ceną za ich wolność.

Nie mieli szans. Próbowali przebić się przez obławę. Pierwszy padł Mieczysław Dziemieszkiewicz. – Dostał się w krzyżowy ogień karabinów maszynowych – mówił podczas odsłonięcia pomnika dyrektor warszawskiego Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jacek Pawłowicz. – Bronisław Gwiazdowski prawdopodobnie został trafiony w nogę. Dotarł do leżącego dowódcy, wyjął mu z dłoni pistolet i ostatnią kulę przeznaczył dla siebie.

Członkowie obławy bali się partyzantów nawet kiedy ucichła ich broń. – Puścili psy na długich linkach, które po dojściu do poległych zaczęły przejmująco wyć – mówił Jacek Pawłowicz.

Z inicjatywą budowy pomnika wystąpili płońscy działacze Prawa i Sprawiedliwości skupieni wokół posła i sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Macieja Wąsika. - Jestem dumny, że mogę uczestniczyć w tej pięknej uroczystości, która była uroczystością spontaniczną, bo ten pomnik powstał w niecałe dwa tygodnie . Cieszę się że było tylu ludzi, tylu mieszkańców Szyszek. Pamięć o Roju była dobra, choć przez lata Rój był poniewierany – mówił nam podczas uroczystości Maciej Wąsik.

W odsłonięciu pomnika wzięli udział krewni Mieczysława Dziemieszkiewicza. - To wydarzenie przekroczyło moje wszelkie oczekiwania – mówiła nam siostrzenica Roja Urszula Pauszewska. – Ja znam to miejsce od bardzo dawna. Przyjeżdżałam tu z moją mamą. Nie spodziewałam się, że do czekam takiego upamiętnienia miejsca, w którym został zamordowany Mieczysław Dziemieszkiewicz, ps. Rój. Niestety, moja mama i moja babcia nie doczekały tego. – Co w rodzinie mówiło się o Roju? – To, że dla nich najważniejsza była Polska. Oni się właściwie rodziny wyrzekli. Bo mogli żyć, ale dla nich najważniejsza była właśnie Polska i ich koledzy, którzy przed nimi zginęli. Dla nich nie było odwrotu.

- Na taką uroczystość czekaliśmy latami. Jest to wielki dzień dla naszej rodziny, cieszymy się, że ktoś się upomniał o Roja i Mazura. Jesteśmy wzruszeni i wdzięczni organizatorom. Dla nas to będzie symboliczny grób, cieszymy się, że tu będziemy mogli zapalić znicz na cześć Roja, Mazura, i wierzymy, że kiedyś prof. Szwagrzyk odszuka szczątki Roja – dodał bratanek legendarnego dowódcy Marek Dziemieszkiewicz.

Zdaniem Jacka Pawłowicza uroczystość w Szyszkach pokazuje, że Polacy upominają się o swoich bohaterów. - Oni nie przegrali, oni zwyciężyli, byli dzielni walczyli o wolną Polskę i ginąc zwyciężyli – dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych w Warszawie. - Walczyli do końca. Ponieważ wierzyli w tą walkę, to była piękna postawa. Oni zwyciężyli, ponieważ dzisiaj stoi w tym miejscu pomnik.

Tablice poświęcił ks. Bogdan Adamowicz, proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja w Szyszkach. W uroczystości wzięło udział ok. 200 osób: rodziny partyzantów, kombatanci, rekonstruktorzy, przedstawiciele wojska, policji, straży pożarnej, leśników. Warto podkreślić liczną reprezentację 5. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej z Ciechanowa od 1 marca noszącej imię Mieczysława Dziemieszkiewicza – Roja. Jej dowódca – płk Andrzej Wasielewski zapowiedział, że od przyszłego roku obchody rocznicy śmierci Roja i Mazura będą odbywały się z wojskowym ceremoniałem.