Wieczności nie kupisz

Agnieszka Otłowska

|

Gość Płocki 05/2018

publikacja 01.02.2018 00:00

Anna Golędzinowska, modelka, aktorka i prezenterka telewizyjna we Włoszech, o ranach, które mogą stać się światłem, gdy się przebaczy.

– Gdy dzielę się świadectwem mojego życia, mam świadomość, że jest to również swoista autoterapia. Wtedy sobie uzmysławiam: „Zobacz, kim byłaś i jakie cuda Pan sprawił  w Twoim życiu, nie zmarnuj tego”  – mówi Anna Golędzinowska. – Gdy dzielę się świadectwem mojego życia, mam świadomość, że jest to również swoista autoterapia. Wtedy sobie uzmysławiam: „Zobacz, kim byłaś i jakie cuda Pan sprawił w Twoim życiu, nie zmarnuj tego” – mówi Anna Golędzinowska.
Joanna Juroszek /Foto Gość

Agnieszka Otłowska: W jaki sposób znana modelka, aktorka i prezenterka telewizyjna z Włoch znalazła swoją przystań w Rogowie k. Rypina?

Anna Golędzinowska: Szukałam w Polsce właśnie takiej oazy zewnętrznego spokoju i wewnętrznego pokoju, i znalazłam ją właśnie tutaj. W Rogowie jestem z dala od codziennego biegania i podróży, z dala od chaosu. Tu mogę się wyciszyć i zrelaksować. To jest piękne miejsce, urzekły mnie te tereny: lasy, natura, zwierzęta, okolice i ich mieszkańcy. Kupiłam więc kawałek ziemi, ale – niestety – z lokatorami... z bobrami, które wycięły mi ok. 30 drzew. Już pierwszego dnia poznałam wspaniałych ludzi z okolicy. Każdy z nich na swój sposób chciał mnie i mojemu mężowi pomóc, przychodzili się przedstawić, ktoś przyniósł obiad, ktoś jagody, ktoś pomagał nam przy pierwszych pracach. Niektórzy pukali się w głowę, czemu kupiłam kawał bagna i łąkę z kawałkiem lasu, ale ja właśnie jestem dumna z tego miejsca i je kocham, bo kiedy tu jestem, czuję się zupełnie innym człowiekiem. Na samym początku poprosiłam naszego proboszcza, by poświęcił ten teren, chociaż tam jeszcze nic nie było zbudowane.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.