Łempicka od rzeczy niemożliwych

s. Donata Koska

publikacja 25.01.2018 01:57

- Ona, mając duszę wybitnie kontemplacyjną, była także kobietą czynu i dla Bożej sprawy potrafiła znieść wszelkie przeciwności - mówił o m. Łempickiej bp P. Libera.

M. Łempicka zmieniała strój, gdy jechała z Kęt (zabór austriacki) do królestwa (pod zaborem rosyjskim) M. Łempicka zmieniała strój, gdy jechała z Kęt (zabór austriacki) do królestwa (pod zaborem rosyjskim)
Archiwum Klarysek Kapucynek w Przasnyszu

- Ona, mając duszę wybitnie kontemplacyjną, była także kobietą czynu i dla Bożej sprawy potrafiła znieść wszelkie przeciwności - tak powiedział o niej przed kilkoma laty bp Piotr Libera.

Urodziła się 7 lutego 1833 r. w rodzinie szlacheckiej, majątku Godziszewy, k. Rypina. Została ochrzczona w kościele Trójcy Świętej. Nadano jej imię Walentyna, co jak zauważają niektórzy mogło być wyrazem czci oddawanej wówczas w rypińskiej farze św. Walentemu. Świadczą o tym ówczesne zapiski w księdze uzdrowień parafialnej kroniki. Była wychowywana w chrześcijańskiej rodzinie, ale chętnie oddawała się życiu towarzyskiemu i rozrywkom. Dopiero niespodziewana śmierć jej ojca stała się dla 20-letniej Walentyny duchowym przełomem. Spotkała wtedy o. Honorata Koźmińskiego i odbyła przed nim spowiedź z całego życia. W 1859 roku wstąpiła do sióstr felicjanek w Warszawie i przyjęła imię zakonne Bronisława. To z tej wspólnoty, która po pewnym czasie podzieliła się na dwie grupy: apostolską i kontemplacyjną, powstały mniszki kapucynki, dla których o klasztor w Przasnyszu wystarała się u caratu s. Łempicka. Po upadku powstania styczniowego, mimo carskiego ukazu o kasacie zakonów w Królestwie Polskim, w 1871 r. s. Łempicka rozpoczęła w Przasnyszu nowicjat, nosiła bowiem głębokie pragnienie oddania się życiu kontemplacyjnemu. Jednak jej nowicjat nie trwał długo i musiała przasnyski klasztor opuścić.

Odznaczała się niezwykłą inteligencją i życiowym dynamizmem. Nie zawahała się pojechać do Petersburga, aby osobiście wręczyć carowi Aleksandrowi II prośbę o klasztor dla kapucynek wysiedlonych z Warszawy. Wtedy przydzielono siostrom Przasnysz. Udała się też do Berlina wręczając osobiście Bismarkowi prośbę o pozwolenie otwarcia klasztoru kapucynek na terenie zaboru pruskiego. To jednak przedsięwzięcie zakończyło się niepowodzeniem.

Jak podają jej biografowie, wielokrotnie była zakonspirowaną łączniczką między kapucynami, kapucynkami i felicjankami; kilka razy cudem uniknęła aresztowania.

Gdy władze rządowe na terenie Królestwa Polskiego zaczęły zwracać uwagę na jej ożywioną działalność, aby zmylić tropy wroga, przebrała się w ubiór biednej kobiety, a innym razem eleganckiej damy.

S. Łempicka wyjechała do Rzymu. Tam, za zezwoleniem papieża Piusa IX rozpoczęła nowicjat u Sióstr Maryi Wynagrodzicielki i w 1873 r. złożyła śluby zakonne jako kapucynka, s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa. Nawiązała kontakt ze św. Janem Bosko, założycielem salezjanów, który przyjął ją do rodziny salezjańskiej. W ten sposób stała się chyba jedyną mniszką należącą do salezjańskiej rodziny. Tam poznała również bł. Bronisława Markiewicza, założyciela michalitów.

Gdy wróciła do kraju, nie mogła zamieszkać w Przasnyszu, dlatego podjęła się fundacji klasztoru kapucynek w Kętach. Tam ufundowała klasztor i kościół pw. Trójcy Świętej. I tu znowu nasuwają się skojarzenia z Rypinem oraz z tamtejszym kościołem pw. Trójcy Świętej - jakby sługa Boża chciała duchowo połączyć swe nowe dzieło z parafią swego pochodzenia.

W Kętach s. Łempicką odwiedził m.in. bł. Michał Rua, pierwszy następca ks. Jana Bosko i przełożony generalny salezjanów. Z powodu trudności w zalegalizowaniu klasztoru w Kętach, s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa (bo takie było teraz jej zakonne imię) podporządkowała się decyzji władz kościelnych, które postanowiły o zjednoczeniu wspólnoty sióstr w Kętach z lwowskim klasztorem Franciszkanek Najświętszego Sakramentu. Wtedy też, po raz czwarty w swym długim zakonnym życiu, rozpoczęła nowicjat zgodnie z wymogami nowego prawa zakonnego. W klasztorze w Kętach do dziś przechowuje się wspomnienie że s. Maria od Najświętszego Serca Jezusa wstawała o 3.00 w nocy na adorację Najświętszego Sakramentu.

S. Łempicka w swoim życiu wewnętrznym nie tolerowała namiastek. Głównym przedmiotem kultu była dla niej Trójca Święta. Tak pisała m.in. do bł. o. Honotara Koźmińskiego: "Pan Jezus więcej mnie ukochał niż na to zasłużyłam. O! brakowałoby mi słów na wydziękowanie się za wszystko Panu memu". "Nie rozumiem starania innego jak tylko to jedno, aby Panu w sercu swoim nigdy nie przeszkadzać, aby zawsze czuwać czego ode mnie żąda i choćby się skonać miało, wszystko spełnić według woli Jego".

Gdy pisała o wymaganiach, które należy stawiać kandydatkom do klasztoru w Ketach, ujmowała to w takich słowach: "Trzeba, aby się Panu złożyła (kandydatka) na całopalną ofiarę, na całkowite wyrzeczenie się wszystkich pragnień swoich, na oddanie się Bogu bez warunku i bez granic, choćbyśmy Mu tylko posłużyły za narzędzie do rozwinięcia się dzieła Bożego dla godniejszych od nas służebnic, szczęśliwe tym, że jako proch i ziemia damy się skopać i zryć na podwalinę tego domu Bożego. Pragnę aby te, które się teraz do mnie przyłączą, były nawet na to gotowe wraz ze mną, że starsze przyjdą po ukończeniu domu, a wypróbowawszy nas, może uznają za niegodne i niezdatne do służenia w nim Panu i wydalą nas. Obyśmy i wtedy poddane woli Bożej z miłością ten krzyż Pański przyjęły, szczęśliwe żeśmy się w początku jako marne proszki do budowy tego domu przydały, ku większej chwale Bożej. Trzeba, aby się Panu złożyła (kandydatka) na całopalną ofiarę, na całkowite wyrzeczenie się wszystkich pragnień swoich, na oddanie się Bogu bez warunku i bez granic" - pisała do o. Honorata Koźmińskiego.

Na początku 1918 r. zachorowała na zapalenie płuc. Życie gasło. Przed śmiercią często się modliła słowami: "Przyjdź, Panie Jezu, przyjdź! Ja Cię tak pragnę. Przyjdź mój Jezu ukochany. Jakże to długo jeszcze trzeba czekać?! Przyjdź już, Panie Jezu, przyjdź! Kiedy nareszcie Pan przyjdzie?". Do sióstr, które ją odwiedzały mówiła: "Tak żyjcie, abyście już tu na ziemi odbyły swój czyściec". Na kilka godzin przed śmiercią spytała: "Przyjdzie Pan Jezus?". Jedna z sióstr odpowiedziała: "Przyjdzie, Najmilsza Matko, przyjdzie". Chora wyszeptała: "Gotowe serce moje, Boże, gotowe serce moje!".

Zmarła 24 stycznia 1918 r. 7 lutego 2006 r. rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny.