Najważniejsze było dobro miasta

am

publikacja 14.10.2017 14:20

- Brakuje nam go w życiu społecznym - mówiono o Andrzeju Drętkiewiczu, pierwszym niekomunistycznym prezydencie Płocka i ostatnim wojewodzie płockim podczas promocji książki "Mocarz ducha".

Najważniejsze było dobro miasta Płock, 12.10.2017. Promocja książki "Mocarz ducha" o Andrzeju Drętkiewiczu Agnieszka Małecka ./Foto Gość

Promocja książki autorstwa Małgorzaty Białeckiej i Mileny Gurdy-Jaroszewskiej odbyła w się w Książnicy Płockiej i była nie tylko spotkaniem autorskim, ale przede wszystkim wieczorem wspomnień o Andrzeju Drętkiewiczu.

Wśród licznych uczestników spotkania była żona, Małgorzata Drętkiewicz z synami, dawni współpracownicy z samorządu, Orlen i MZOS (dziś MOSiR), znajomi ze środowiska Petroklezji i wiele osób, które znały dawnego prezydenta Płocka i wojewodę.

- Dziękuję, że chcieli państwo powspominać i powiedzieć to, czego w tej książce nie mogło zabraknąć. Cieszę się, że jest tyle środowisk, przyjaciół, współpracowników - mówiła Joanna Banasiak, dyrektor Książnicy.

- Pracowałyśmy nad książką przez trzy lata, więc sporo było tych spotkań, z blisko pięćdziesięcioma osobami. Za każdym razem okazywało się, że pan Andrzej był wyjątkową postacią dla danej osoby. Pamiętam spotkanie na Stanisławówce, które prowadził ks. Kazimierz Kurek. To było w dwa miesiące po pogrzebie pana Andrzeja. Ks. Kazimierz powiedział tak: "spiszmy wspomnienia, napiszmy o tym człowieku, bo jest tego godzien. Nie ma takich ludzi wielu. On był osobą, którą warto naśladować" - wspominała Małgorzata Białecka.

Milena Gurda-Jaroszewska zauważyła, że istotę osobowości Andrzeja Drętkiewicza pokazywał moment, gdy samorząd się upolityczniał. - Gdzie zaczynała się polityka, tam wiądł - mówiła.

Wspomniała też o tym momencie życia, gdy skończyła się jego kariera samorządowa i znalazł się na uboczu. - Miał wszechstronne przygotowanie, ale nikt nie umiał później z tego korzystać - zauważyła.

- Wielu waszych rozmówców podkreśla zgodnie, że był po prostu dobrym człowiekiem. To może brzmi banalnie, ale zastanówmy się, o ilu osobach można dziś powiedzieć, że był po prostu dobrym człowiekiem - mówiła prowadząca spotkanie Renata Kraszewska.

- Mnie osobiście wzruszyła bardzo historia, o której opowiadała Anna Kozera, radna I i II kadencji, prezes Stowarzyszenia im. św. Brata Alberta. Kiedy pan Drętkiewicz przyszedł do niej z problemem, że głodne dzieci wystają na Starym Rynku, przychodzą do niego, do gabinetu, powiedział „zróbmy coś dla nich”. Powstała wtedy jedna z najbardziej udanych akcji Stowarzyszenia „Kromka Chleba” - mówiła Milena Gurda-Jaroszewska.

Małgorzata Białecka wspomniała o wielu przekazach pocztowych, które miała okazję zobaczyć. - Andrzej Drętkiewicz systematycznie przez wiele lat przekazywał pieniądze rodzinom wielodzietnym i samotnym matkom. On ich nie znał, dostał te dane z Kościoła. Wysyłał pieniądze na święta i przed rokiem szkolnym. Robił to wszystko cicho, nie chwaląc się, nie opowiadający o tym - mówiła współautorka książki.

Z publikacji, którą tworzą przede wszystkim wspomnienia o nim prawie 50 osób, wyłania się portret wyjątkowego człowieka, o którym płocki historyk Jacek Pawłowicz w rozmowie z autorkami powiedział: „Mocarz ducha”, poddając mimowolnie pomysł na tytuł książki.

W latach 90-tych prezydent Andrzej Drętkiewicz był pomysłodawcą serii Portretów Płocczan, o wybitnych mieszkańcach miasta i tych znanych, ale i tych cichych, zapomnianych. "Mocarz ducha" jest niejako dopełnieniem tamtego przedsięwzięcia.

- Zaprosiliśmy do tej pracy osoby niezależne, czyli takie, które nigdy nie były podwładnymi prezydenta Drętkiewicza. Dziękuję, że pisałyście to dzieło wspólnie. Mam świadomość, że to nie było łatwe. Dziękuję pani Małgorzacie Drętkiewicz, że otworzyła prywatne szuflady i pozwoliła zajrzeć głębiej w osobowość prezydenta. Dziękuję też panu Janowi Waćkowskiemu autorowi zdjęć. Był też strażnikiem pewnej granicy w wykorzystaniu fragmentów osobistego dziennika pana Andrzeja - mówił Artur Jaroszewski, przewodniczący RM Płocka.

- Znałem pana Andrzeja 24 lata. Przyglądałem się mu na różnych etapach życia i pracy. Nigdy nie miałem wątpliwości, że to był wspaniały, wielki człowiek. Ale po lekturze tego, co panie spisały, uświadomiłem sobie, że nie znałem go tak dobrze. On nie był wielki.. on był ogromny. Stąd tytuł "Mocarz ducha", który najlepiej oddaje jego osobowość - zauważył A. Jaroszewski. -

To był normalny człowiek, który normalnie żył; to jest chyba najważniejsze przesłanie, jakie pozostawił. W tym świecie pełnym wszechobecnej wściekłości on uspokajał emocje. Brakuje go w naszym życiu społecznym w Płocku - mówił Jacek Pawłowicz.

- Gdyby ktoś mnie zapytał, kto najpełniej zrealizował benedyktyńską zasadę "Ora et labora" - módl się i pracuj, odpowiedziałbym, że Andrzej Drętkiewicz - zauważył ks. Tadeusz Łebkowski.

Proboszcz płockiej parafii na Górkach często widywał dawnego prezydenta Płocka, gdy ten wchodził do kościoła na krótką modlitwę, przed rozpoczęciem pracy. Podobnie jak wiele innych osób widywał światła w jego gabinecie zapalone do późnych godzin wieczornych. - Bardzo mocnym wydarzeniem prezydentury pana Andrzeja Drętkiewicza była wizyta papieża Jana Pawła II w Płocku - wspomniał ks. T. Łebkowski.

Kazimierz Cieślik, radny I kadencji, wiceprzewodniczący Rady Miasta w latach 1990-1994, przypomniał m.in. o filmie dokumentalnym, upamiętniającym płockich bohaterów stanu wojennego. Drętkiewicz był inicjatorem powstania filmu, choć nie chciał być "na liście płac". Współpracowali przy tym przedsięwzięciu w latach 2010-2011. - Pan Andrzej bardzo to przeżywał. Chciał, by wszyscy, którzy byli zaangażowani w "Solidarność" mogli być tam uwiecznieni - mówił K. Cieślik.

Jolanta Krzemińska, wiceprezydent Płocka w tamtym czasie, zwróciła uwagę, że Andrzej Drętkiewicz był wybitnym samorządowcem, który porządkował miasto jak dobry gospodarz.

- Tak ja dobry ojciec w domu, robi najpierw rzeczy ważne. Najpierw był remont, potem tzw. igrzyska. Może na te igrzyska zabrakło trochę czasu, bo jego kadencja się skończyła. Pewnie miałby spore pole do popisu z pieniędzmi unijnymi. Pomagało mu to że był bezpartyjny. Wywodził się z nurtu solidarnościowego, ale nie zapisał się do żadnej partii. Może dzięki temu łatwiej było mu pracować ze wszystkimi. Od nas wymagał sporo, chociaż od siebie najbardziej. W zarządzaniu miastem i kierowaniu zespołami ludzkimi dużą wagę przywiązywał do szacunku wobec mieszkańca. Premiował tych urzędników, którzy potrafili się uporać z pismami od mieszkańców w porę - wspominała J. Krzemińska.

Zauważyła też, że wyjątkowość prezydenta Drętkiewicza polegała na tym, że chciał pomagać i szukał skutecznych sposobów niesienia pomocy. - Mówiliśmy o jego duchowości, umiłowaniu wiary; to przekładało się na jego życie codziennie w niesłychanym szacunku do ludzi. Nigdy u niego nie było chęci odwetu. Najważniejsze było dobro miasta i jego mieszkańców. Nie były robione rzeczy na pokaz, które by spowodowały, że będziemy mieli wyższe notowania.

W książce Małgorzaty Białeckiej i Mileny Gurdy-Jaroszewskiej czytelnik odnajdzie wyjątkowe archiwalia - fragmenty Dzienników Andrzeja Drętkiewicza. Pierwszy brulion zapisał w okresie prezydentury. To lakoniczne wpisy o bardzo zróżnicowanej treści - ważne wydarzenia w pracy samorządowej, ale i drobiazgi, merytoryczne uwagi i osobiste, czasem niepozbawione emocji zdania. W kolejnych brulionach notował zapiski z okresu narzeczeństwa, a potem już kwitnącego życia rodzinnego.

W Dziennikach istotną część stanowią zapiski związane z utrwalaniem i pielęgnowaniem przez niego dat i miejsc ważnych dla naszej ojczyzny. Andrzej Drętkiewicz, nie na pokaz, zwykle z boku, był spiritus movens wielu projektów, przedsięwzięć. związanych z upamiętnianiem ważnych dat i miejsc historycznych.

Jak wspominała Małgorzata Białecka, zależało mu bardzo, by w czasie kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego, przez 63 dni palił się znicz przed jedną ze stacji Płockiej Patriotycznej Drogi Krzyżowej na Stanisławówce.

W Dziennikach odnotowywał rocznice, ich obchody. Nieraz, jak wspominały autorki, pojawiają się tam gorzkie uwagi. Jedną z najbardziej poruszających była notatka z Dnia Katyńskiego: "Pojechaliśmy z Michałkiem i Filipkiem na cmentarz komunalny, Pod Krzyżem Katyńskim zapaliliśmy znicze...Ludzi przechodzili obok Krzyża i nawet się nie zatrzymali... Miasto Płock śpi!".

Książka "Mocarz ducha" została wydana przez Książnicę Płocką, a spotkanie autorskie odbyło się w ramach Płockich Dni Kultury Chrześcijańskiej.