Gdzie historia sama się opowiada

Wojciech Ostrowski

publikacja 12.09.2017 23:42

Śladami bohatera powstania styczniowego i Rzeczpospolitej szlacheckiej wędrowali uczestnicy rajdu po północnych krańcach Mazowsza.

Wiele radości podczas pikniku dostarczyła Chorągiew Komputowa Stefana Czarnieckiego z Białegostoku Wiele radości podczas pikniku dostarczyła Chorągiew Komputowa Stefana Czarnieckiego z Białegostoku
Archiwum Towarzystwa Przyjaciół Chorzel

Była to już piąta edycja Rajdu Pieszego "Śladami Robespierre’a z Dąbrówki", zorganizowanego przez Towarzystwo Przyjaciół Chorzel, tym razem we współpracy z Ochotniczą Strażą Pożarną w Rycicach oraz Fundacją Dwór Krzynowłoga. Uczestniczące w nim dzieci i młodzież, podzielone na cztery patrole, pokonały trasę liczącą 30 km wędrując wśród pól i lasów północnego Mazowsza.

Na ich szlaku znalazły m.in. Góry Dębowe, Duczymin, Bogdany Wielkie, Krzynowłoga Wielka, Rycice i Chorzele. Po drodze było sześć punktów kontrolnych, gdzie uczestnicy zmagali się z przygotowanymi dla nich zadaniami. Trzeba było m.in. szukać ukrytych skarbów, wykazać się umiejętnością liczenia, pisania i lepienia w modelinie. Strzelali też do tarczy z łuku i z broni paintballowej.

Rajdowi patronuje postać Tomasza Kolbego, dowódcy oddziału w powstaniu styczniowym. Wcześniej był on dzierżawcą folwarku w Dąbrówce Ostrowskiej koło Chorzel, gdzie prowadził działalność konspiracyjną. W czasie powstania styczniowego pełnił przez pewien czas funkcję naczelnika wojsk polskich na terenie powiatu przasnyskiego. To dzięki niemu Chorzele były jednym z pierwszych wolnych miast północnego Mazowsza. W trakcie walk powstańczych ujawniły się jego wybitne umiejętności taktyczne oraz determinacja w działaniu. Zginął bohatersko 15 kwietnia 1863 r. w czasie bitwy pod Rydzewem koło Ciechanowa. Do historii przeszedł jako "Robespierre z Dąbrówki", z powodu swoich radykalnych poglądów politycznych.

Tematem tegorocznej edycji rajdu była Rzeczpospolita szlachecka. To dlatego trasa prowadziła przez dawne siedziby rodzin ziemiańskich. Nawiązywała też do niego część zadań przeznaczonych dla uczestników, którzy mieli okazję dowiedzieć się m.in., co wspólnego z Chorzelami miał książę Bogusław Radziwiłł, i co się działo w tamtych stronach w czasie potopu szwedzkiego.

- W tym roku mija 360 lat od tamtych walk ze Szwedami. Pomyśleliśmy więc, że będzie to dobra okazja, aby przygotować taką zabawę – wyjaśnia Michał Wiśnicki, prezes Towarzystwa Przyjaciół Chorzel.

Rajdowi towarzyszył piknik historyczny, który również nawiązywał do czasów Rzeczpospolitej szlacheckiej.

- Już od kilku lat nasze pikniki łączymy z prowadzonymi rajdami – mówi prezes TPCh. - Ta formuła sprawdza się, więc pikniki odwiedzają różne miejsca w gminie, co pozwala mieszkańcom różnych miejscowości uczestniczyć w naszej edukacji historycznej na wesoło. Tym razem piknik był w stylu szlacheckim. Zorganizowaliśmy go w Krzynowłodze Wielkiej, we współpracy z nowym właścicielem tutejszego dworku, panem Janem Dulakiem, a także Fundacją "Dwór Krzynowłoga". Dzięki temu udało nam się wskrzesić trochę szlacheckich tradycji na terenie, który kiedyś szlachtą stał. Najwięcej radości podczas pikniku dostarczyła nam Chorągiew Komputowa Stefana Czarnieckiego z Białegostoku. Powiem szczerze, że to jedna z najlepszych grup rekonstrukcyjnych, które mieliśmy okazję gościć u siebie. Wszystkim panom z chorągwi dziękujemy bardzo, bardzo serdecznie. Dzięki nim mogliśmy na kilka godzin przenieść się w wiek XVII i poznać tajniki uzbrojenia i prowadzenia walk w tamtym okresie. Kto lubi Sienkiewicza i jego "Potop" lub "Ogniem i mieczem", mógł poczuć się, jakby poznał Kmicica czy Wołodyjowskiego.

Piknik historyczny został połączony ze spotkaniem "Przystanek Krzynowłoga". Uczestnikom wydarzenia udostępniono do zwiedzania przywracany do dawnej świetności dworek w Krzynowłodze Wielkiej. Wydarzenie rozpoczęła salwa armatnia Chorągwi Komputowej. -

- Kiedy w rozmowie na początku roku z panem Michałem Wiśnickim dowiedziałem się o planowanym rajdzie, jego założeniach, pomyślałem, że najlepszą puentą tego przedsięwzięcia będzie wizyta uczestników rajdu w dworze szlacheckim – wspomina Jan Dulak. - Planowaliśmy, że jednym z miejsc zlotu rajdowej młodzieży będzie Krzynowłoga Wielka ze swoim dworem, trochę zapomnianym, zaniedbanym dotychczas, a mającym swoją bogatą historię. Moja żona Anna i ja chcemy go odczarować i wydobyć z czeluści zapomnienia i niebytu. Pragniemy, aby tętnił życiem, przyjmował gości i znajomych. Zanim nastąpi całkowita rewitalizacja dworu i jego otoczenia staramy się ożywiać go i wprowadzić elementy zaciekawienia tym miejscem. Powołaliśmy do działania Fundację "Dwór Krzynowłoga", aby na tym terenie propagowała elementy kultury i historii, której nie powinniśmy i nie musimy się wstydzić. Pragniemy, aby dwór, wszystko co się wokół niego dzieje i tworzy powodował chwilę zadumy i zastanowienia – swoisty przystanek do podjęcia dalszych działań, do przemyśleń, do zadumy, do zebrania sił przed dalszą drogą poznania naszej bogatej historii.

Według nowego gospodarza krzynowłoskiego dworu połączenie "Pikniku szlacheckiego" z "Przystankiem Krzynowłoga" było strzałem w przysłowiową "dziesiątkę". - Pokaz umiejętności grupy rekonstrukcyjnej, broni, walki na szable, gry i zabawy, próbowanie swoich umiejętności w posługiwaniu się dawną bronią, nie tylko ożywiło przybyłych uczestników, ale pozwoliło na chwilę zastanowienia, że wolność trzeba było wywalczyć nie szczędząc potu i krwi. Tak sugestywnego przekazu nic nie zastąpi – uważa J. Dulak.

Potwierdzają to uczestnicy niezwykłego spotkania z historią. - Oby tak zawsze , tak dobrze i miło można było spędzić czas w oderwaniu od codziennego życia – można było usłyszeć od nich po pikniku.

Organizacja rajdu była możliwa dzięki dotacji z Ministerstwu Obrony Narodowej i Urzędu Marszałkowskiego.