Trzeba to zobaczyć

am

publikacja 25.08.2017 14:27

Był już taniec haka, a nawet polsko-maoryski pojedynek na miny; w Płocku trwa Vistula Folk Festival.

Trzeba to zobaczyć Płock, 23.08.2017. Nauka rytualnego tańca "haka" z udziałem zespołu folklorystycznego z Nowej Zelandii Agnieszka Małecka /Foto Gość

Płock przywitał artystów we wtorek deszczem, więc pierwsze spotkanie z publicznością właściwie nie doszło do skutku. Za to gorąca atmosfera zrobiła się w ratuszowej auli, gdzie prezydent Andrzej Nowakowski z dyrektorem artystycznym VFF Piotrem Onyszko powitali oficjalnie zespoły z Nowej Zelandii, Meksyku, Serbii, i Rosji, wręczając symboliczne upominki, a artyści dali próbkę swoich możliwości taneczno-wokalnych.

Kto dotarł na otwarty koncert inauguracyjny do Parku Północnego na Podolszycach z dużym apetytem na ludową nutę i taniec mógł się czuć usatysfakcjonowany, bo artyści grali do zmierzchu. W ponad dwugodzinnym koncercie zaprezentowali się goście: Nga Puna o Waiorea z Nowej Zelandii, Towarzystwo Tańca Folkowego Tierra Mestiza z Meksyku, Otrada z Mytiszczci w Rosji, Dimitrije Tucović z Serbii oraz Narodowy Zespół Pieśni i Tańca Kozaków Dońskich z Azowa, a także płockie zespoły pieśni i tańca: Mazovia i Wisła. Artyści przeszli najpierw barwnym korowodem obok publiczności, podając ręce widzom. Były krótkie powitania organizatorów i gospodarzy festiwalu, podziękowania dla sponsorów i przypomnienie, że celem tego wydarzenia jest pielęgnowanie naszej polskiej kultury i prezentowanie kultur innych krajów.

Każdy zespół witany i żegnany był gorącymi oklaskami. Na długo w pamięci zostaną bajecznie kolorowe suknie Meksykanek, czy wspaniale synchronizowany taniec i akrobatyczne figury serbskiego Dimitrije Tucović i Kozaków dońskich. Energiczny i uśmiechnięty kwintet Otrada z Mytiszczci w Rosji, partnerskiego miasta Płocka, mógł zaskoczyć wręcz dyskotekową aranżacją niektórych utworów. Jednak już w czasie tego koncertu serca publiczności podbili młodzi tancerze z Nowej Zelandii, wyróżniający się egzotycznym strojem (dość skąpym), językiem i tańcem wojownika. 

Maorysi wystąpili z tatuażami na twarzach, które podkreślały charakter tańca haka. Groźne miny, wybałuszone oczy, wysunięte języki, uderzanie się w piersi i uda, tupanie to elementy składowe ich rytualnego, kulturowego tańca, który zrobił furorę podczas płockiego festiwalu. Wczoraj, na Starym Rynku młodzi artyści z Nga Puna o Waiorea pokazywali i wyjaśniali, jak się tańczy i co oznaczą poszczególne gesty i okrzyki podczas tańca haka. Zaprosili do do niego ochotników z publiczności; był nawet krótki pojedynek między maoryskim i polskim reprezentantem, kto zrobi groźniejszą minę.

Vistula jeszcze trwa. Już w dzisiaj, o godz. 19 na Starym Rynku "potańcówka ludowa" z charkowskim zespołem Wowa, a w sobotę, o 19.30 uroczysty koncert galowy w amfiteatrze (wydarzenie biletowane). Niedziela to czas pożegnania z zespołami, które wezmą udział we Mszy św. w katedrze płockiej o 11.30, a po niej przejdą korowodem na Stary Rynek, gdzie będzie jeszcze okazja do wspólnego tańca i zrobienia sobie zdjęcia z artystami.

Organizatorem wydarzenia jest UM Płock, POKiS oraz Zespół Pieśni i Tańca Wisła.